Niższe wymogi bioasekuracyjne w stadach do 10 świń: ZA i PRZECIW
Czy obniżenie wymagań bioasekuracyjnych dla stad do 10 świń to dobry pomysł? ZA jest Lech Kołakowski, wiceminister rolnictwa i rozwoju wsi a PRZECIW Bogusław Prałat, hodowca świń, prezes Polskiego Związku Niezależnych Producentów Świń.
Niższe wymogi bioasekuracyjne w stadach do 10 świń
Rozporządzenie wprowadza zmiany różnicujące wymagania dla gospodarstw utrzymujących świnie wyłącznie w celu produkcji mięsa na użytek własny. Przy zmniejszonych wymaganiach bioasekuracyjnych możliwe będzie pozyskiwanie mięsa na potrzeby własne. W związku ze stale rosnącymi kosztami przysłowiowego życia, resort rolnictwa wyszedł z inicjatywą ułatwienia drobnym gospodarstwom pozyskania mięsa na potrzeby ich rodziny w obrębie gospodarstwa. Takie rozwiązanie pozwoli ograniczyć koszty bioasekuracji, co jest istotne w trudnej sytuacji rolników, związanej z rosnącymi cenami produkcji, m.in. pasz, gazu, paliw itp. Przepisy te mają ułatwić pozyskanie prosiąt i ich odchów w celu własnej konsumpcji. Takie świnie ani ich mięso nie może być przeznaczone do sprzedaży lub nawet darmowego przekazania innym osobom. Mięso z tych zwierząt musi być wykorzystane na użytek własny w obrębie potrzeb gospodarstwa.
Następną kwestią jest zrobienie kolejnego kroku w celu zabezpieczenia żywnościowego państwa. Wielu gospodarzy zrezygnowało z chowu i hodowli świń ze względu na restrykcyjne wymagania związane z ASF. Resort rolnictwa zakłada, że pozwoli to w pewnym stopniu odbudować pogłowie trzody chlewnej w kraju, a część rolników po pewnym czasie może nawet będzie chciała rozpocząć lub powrócić do utrzymywania świń w większych ilościach, w celach komercyjnych. To oczywiście będzie się wiązało ze spełnieniem wszystkich niezbędnych przepisów, w tym wymagań w zakresie pełnej bioasekuracji. Musimy pamiętać, że zarobkowe utrzymywanie świń nadal wiąże się z koniecznością spełniania wszelkich niezbędnych ku temu wymagań, tak unijnych, jak i krajowych.
Obniżone wymagania bioasekuracyjne odnoszą się do gospodarstw, które utrzymują niewielką liczbę zwierząt, dla których jednak nadal będą musieli spełnić podstawowe wymagania bioasekuracyjne, mające skutecznie zabezpieczać przed zawleczeniem choroby do gospodarstwa. Obniżone wymagania bioasekuracji produkcji na użytek własny dotyczą jedynie gospodarstw zlokalizowanych na obszarach nieobjętych restrykcjami nałożonymi przez KE. Natomiast na obszarach, które KE objęła restrykcjami, obniżone wymagania bioasekuracyjne nie mogą być wprowadzane.
To nic więcej jak walka o głosy!
Rozporządzenie ministra rolnictwa i rozwoju wsi zmniejszające wymagania bioasekuracyjne w stadach do 10 świń utrzymywanych na własny użytek jest czystą walką o głosy wyborcze. Prawo nie jest na to przygotowane. Mówimy od prawie 10 lat o zwalczaniu afrykańskiego pomoru świń i ciągle każą nam zwiększać poziom bioasekuracji. Minister rolnictwa rok temu nakazał robić plany bezpieczeństwa biologicznego i twierdził, że to jest sukces, bo mamy mniej ognisk ASF, a teraz luzuje bioasekurację. Nagle stała się ona mniej ważna, bo ważniejsze są głosy wyborcze. Świń nam w Polsce dzięki temu nie przybędzie. Przybędzie za to nic nieznaczących dla produkcji stad, które sztucznie poprawią statystyki. Rządzący będą mogli pochwalić się tym, że zatrzymali redukcję stad świń, a nawet odwrócili trend, bo powstaną takie liczące po 2–5 tuczników.
Nie jestem przeciw stadom na własny użytek, ale powinno to być wyłączone z komercji, czyli jeżeli do takiego stada 2–5 świń wpadnie ASF, nie będzie brane pod uwagę i nie zostaną wyznaczone z tego powodu nowe strefy z ograniczeniami, tak jak jest to usankcjonowane w drobiu przy grypie ptaków?
My od ponad roku o to wnioskujemy, ale zawsze odpowiedź brzmi, że Unia się na to nie zgadza. Przecież to, że teraz notujemy mniej ognisk, wynika z tego, że ubyło takich właśnie małych stad, które nie dostosowały się do obowiązujących standardów bioasekuracji. Jeżeli teraz pozwolimy na chowanie na własne potrzeby, to zaraza będzie się szerzyć jak w pierwszych latach.
Poza tym nie znam domu, w którym na własne potrzeby konsumuje się aż 10 świń. Należy się zatem spodziewać, że nadwyżka rozejdzie się nielegalnie po dalszej rodzinie i sąsiadach. I nikt nie będzie w stanie tego skontrolować ani upilnować. Jeżeli nie wykluczymy możliwości rozmnażania w takich stadach, to liczba świń w nich szybko wzrośnie i rozejdzie się nielegalnie.
Boję się, że w tej sytuacji rozkwitnie czarny rynek. Przecież lochy rodzą po kilkanaście prosiąt w miocie. To jest kompletnie nieprzemyślane. Co w sytuacji, kiedy takie małe stado, które nie jest w strefie, nagle się w niej znajdzie? Już nie będzie mogło chować na własne potrzeby? Pytam, kto będzie odpowiadał za wybuch ogniska w takim stadzie? Odpowiedzialność i konsekwencje jak zwykle spadną na nas – rolników żyjących z produkcji świń.
aku
Fot. Nuckowski, Bujoczek/Canva
Anna Kurek
<p>redaktor „top agrar Polska”, zootechnik, specjalistka w zakresie hodowli trzody chlewnej.</p>
Najważniejsze tematy