Wspólna Polityka Rolna okiem rolnika – Ewa Krasnodębska i Marek Kałużyński oceniają plany KE
Zmiany związane z założeniami ambitnej nowej WPR i Zielonego Ładu są nieuchronne, nadchodzą wielkim krokami. Co o tym myślą praktykujący rolnicy?
Założenia europejskiego Zielonego Ładu są znane, szczególnie przez naszych czytelników, bowiem wielokrotnie podkreślaliśmy wymagania, jakie będą musieli spełnić rolnicy. To co nowe, zawsze wiąże się z niepewnością, podobnie jest i w tym przypadku. Więcej niewiadomych niż wiadomych… Należy podkreślić, że część z założeń jest kontrowersyjna m.in. ograniczenie stosowania pestycydów, zużycia antybiotyków, ograniczenia transportu zwierząt i żywności, ale również zwiększenia powierzchni ugorów, bioróżnorodności oraz rolnictwa ekologicznego. Oprócz ekspertów, mieli okazję wypowiedzieć się rolnicy z krwi i kości, którzy mają bardzo podzielone zdanie na temat przyszłych zmian.
– Dla klimatu, to są bardzo ważne zmiany. Wiemy, że klimat się zmienia, my, rolnicy to bardzo mocno odczuwamy. W moim regionie od 7 lat bardzo mocno dotyka nas susza. Zmiany, które są planowane, muszę ocenić krytycznie. Nową WPR trzeba porównać do stanu, który mamy obecnie. Rolnicy otrzymują dopłaty bezpośrednie, w przyszłości również będą je otrzymywać, natomiast będzie więcej wymagań, które będą nałożone na rolników związanych z ekologią jak np. ekoschematy. Żeby osiągnąć obecny poziom dopłat, będzie trzeba spełnić trochę więcej wymagań. W planie strategicznym brakuje stawek, nie jest to precyzyjnie określony plan – mówił podczas konferencji Marek Kałużyński, rolnik z woj. lubelskiego, zajmuje się produkcją roślinną.
– Z założeniami WPR i ochroną środowiska w pełni się zgadzam, bowiem każdy człowiek na Ziemi powinien myśleć o tym, co zostawi dla przyszłych pokoleń. Prowadzę wspólnie z rodziną 350-hektarowe gospodarstwo, nastawione na produkcję roślinną. To co zakłada UE – ochrona środowiska czy bioróżnorodność, my wprowadzamy w naszym gospodarstwie od samego początku. Praktycznie 12 lat temu weszliśmy w rolnictwo precyzyjne, są to droższe lub tańsze rozwiązania, ale trzeba szukać rozwiązań, rozmawiać z firmami żeby tańszym kosztem wdrażać metody do swoich gospodarstw. Prowadzimy metody monitoringu w gospodarstwie, jeśli chodzi o występowanie szkodników i chorób roślinnych, na podstawie tego stosujemy środki ochrony roślin. Wdrażamy nowe technologie np. stacje meteorologiczne, dzięki czemu możemy przewidzieć pogodę czy modele chorobowe. Chcemy w najbardziej racjonalnym i ekologicznym stopniu wykorzystać dostępne do produkcji rolnej środki – mówiła z kolei Ewa Krasnodębska, rolniczka z woj. mazowieckiego, znana m.in. z prowadzenia funpage i kanału na YT Rolnik na obcasach. Ewa twierdzi, że rolnictwo w Polsce i tak, w porównaniu do innych państw unijnych jest bardziej ekologiczne. Wg. niej stosujemy około 2,5 kg substancji aktywnej na ha, a nasi zachodni sąsiedzi z UE stosują je w przedziale od 4 do 10 kg/ha. Średnia unijna wynosi 3,5 kg, a więc i tak jesteśmy poniżej tej normy.