— Jestem rolnikiem przede wszystkim, 50 lat prowadzę gospodarstwo i to nie najgorsze i chce powiedzieć, że nie ma kompletnie spójności. Nagle wszyscy skoczyli z dobrymi intencjami, ale dobrymi intencjami to wiadomo, co jest wybrukowane. Brak podliczenia jakie pieniądze, do czego dopłacamy, co mamy robić, jak mamy wywozić, jaka jest przepustowość portów. Ja nie ukrywam, że skandaliczną rzeczą jest dla mnie, że mówiono, że zboże tranzytem co przychodzi, to nie badamy, nawet jak jest skażone. No przepraszam, to miało być dla biednych ludzi, którzy umierają z głodu. Dla mnie osobiście, jako dla człowieka, szanującego innych, no jak można wysyłać głodnym ludziom jakieś świństwo. Jak polityka zaczyna dominować nad gospodarką, to są takie efekty. Ludzie od gospodarki powinni się zebrać, przeanalizować, jaka ilość, powinno wie Pan co się zrobić? Jeżeli miałoby iść tranzytem to musi być w porcie odbiór. Stoi 50 tysięcznik i jest sygnał, wwożą zboże, a tak to zboże się rozpływało. Nikt nie będzie dwa miesiące stał w porcie. W związku z tym jest wiele dobrych intencji, natomiast widziałem przerażenie ministrów, jak siedzieli w pierwszym rządku i prezes Kaczyński mówi o tym, że komu te 1400 złotych, do jakiej kwoty, do jakich ilości zbóż, do jakich zbóż, jakiemu rolnikowi. Jest jedna rzecz, która mnie niepokoi, nie jako rolnika tylko, robimy błędy i uzupełniamy te straty przez budżet państwa, to są też moje pieniądze, to są pieniądze źle wydawane, skandalicznie wydawane! — powiedział Wojciech Mojzesowicz.
W. Mojzesowicz o skażonym zbożu. „Jak można głodnym ludziom wysyłać takie świństwo!”
Podczas wydarzenia Kongres Polska Wieś XXI, rozmowy toczyły się głównie wokół tematu zawartego porozumienia dotyczącego tranzytu zboża z Ukrainy przez Polskę. W spotkaniu brał udział również były minister rolnictwa Wojciech Mojzesowicz, który zaznaczył, że skażone zboże, które trafiło do Polski, miało skierowane być do krajów potrzebujących i pyta się - Jak można głodnym ludziom wysyłać takie świństwo?!
— Jestem rolnikiem przede wszystkim, 50 lat prowadzę gospodarstwo i to nie najgorsze i chce powiedzieć, że nie ma kompletnie spójności. Nagle wszyscy skoczyli z dobrymi intencjami, ale dobrymi intencjami to wiadomo, co jest wybrukowane. Brak podliczenia jakie pieniądze, do czego dopłacamy, co mamy robić, jak mamy wywozić, jaka jest przepustowość portów. Ja nie ukrywam, że skandaliczną rzeczą jest dla mnie, że mówiono, że zboże tranzytem co przychodzi, to nie badamy, nawet jak jest skażone. No przepraszam, to miało być dla biednych ludzi, którzy umierają z głodu. Dla mnie osobiście, jako dla człowieka, szanującego innych, no jak można wysyłać głodnym ludziom jakieś świństwo. Jak polityka zaczyna dominować nad gospodarką, to są takie efekty. Ludzie od gospodarki powinni się zebrać, przeanalizować, jaka ilość, powinno wie Pan co się zrobić? Jeżeli miałoby iść tranzytem to musi być w porcie odbiór. Stoi 50 tysięcznik i jest sygnał, wwożą zboże, a tak to zboże się rozpływało. Nikt nie będzie dwa miesiące stał w porcie. W związku z tym jest wiele dobrych intencji, natomiast widziałem przerażenie ministrów, jak siedzieli w pierwszym rządku i prezes Kaczyński mówi o tym, że komu te 1400 złotych, do jakiej kwoty, do jakich ilości zbóż, do jakich zbóż, jakiemu rolnikowi. Jest jedna rzecz, która mnie niepokoi, nie jako rolnika tylko, robimy błędy i uzupełniamy te straty przez budżet państwa, to są też moje pieniądze, to są pieniądze źle wydawane, skandalicznie wydawane! — powiedział Wojciech Mojzesowicz.