Atak Rosji na Ukrainę wywołał zamęt w całej gospodarce. Cierpi ludność cywilna miast i wsi, wielu ludzi zostawia swój dobytek i ucieka, między innymi do Polski. Pozostający nie tylko skutecznie odpierają atak, ale pracują, żeby zapewnić bezpieczeństwo żywnościowe społeczeństwu i wojsku.
Sytuacja jest szczególnie wymagająca dla rolników i przetwórców, których łańcuch dostaw został częściowo lub całkowicie zaburzony. W trudnym położeniu znaleźli się właściciele gospodarstw mlecznych, którzy nie tylko dalej ciężko pracują, ale muszą radzić sobie z brakiem odbiorów z mleczarni.
Jak informuje na Twitterze Maks Fasteyev z InfAgro Ukraina, zakłady mleczarskie, które w ubiegły czwartek zamknięto dla bezpieczeństwa pracowników, teraz ruszają na nowo w wielu miejscach. W obszarach, gdzie przetwórcy mają taką możliwość, starają się poszerzać swoje rejony dostaw i odbierają surowiec od producentów, którzy zostali pozbawieni tej możliwości przez zamknięcie się lokalnej mleczarni. Działające zakłady przyjmują mleko i uruchamiają dodatkowe linie. Mimo braków kadrowych, zakłady robią wszystko, co mogą.
Ministerstwo Polityki Agrarnej koordynuje komunikację między uczestnikami łańcucha mleczarskiego w celu zapewnienia nieprzerwanych dostaw żywności do wszystkich potrzebujących regionów.
Z polecenia resortu rolnictwa, Stowarzyszenie Producentów Mleka zapewnia wsparcie informacyjne i doradcze w tworzeniu dostaw mleka do przetwórstwa. Dla wszystkich gospodarstw, które chcą dalej sprzedawać surowe mleko, uruchomiono specjalną infolinię.
Mleko, którego wciąż nie można dostarczyć do przetwórców, jest dystrybuowane przez rolników w lokalnych społecznościach, dostarczane samodzielnie i przez wolontariuszy, aby nakarmić poszkodowaną w wyniku wojny ludność. Hodowcy dostosowują się i nie poddają, jak informuje ukraińskie InfAgro.