– Każdy kolejny dzień przynosił coraz gorsze obrazy wojny, byliśmy w szoku i nie wierzyliśmy własnym oczom, że będziemy za życia oglądać zamordowanych na ulicach i zbombardowane miasteczka i wsie – mówi Andrij Priszczena z Czernichowskiej Izby Rolniczej. To właśnie wschód Ukrainy ucierpiał najbardziej. Rolnicy nie mogą tego pojąć jak można bombardować całe gospodarstwa, magazyny, silosy tylko po to, by to zniszczyć. Spalone traktory, zniszczone maszyny. Co lepsze wywiezione w głąb Rosji – widać to po zamontowanych w nich GPS.
– Ruscy kradną na potęgę, co tylko popadnie – mówi Pavlo Czemeryc, gospodarujący niedaleko Sum.
Na spotkanie zorganizowane przez Lubelską i Lwowską Izbę Rolniczą przyjechali przedstawiciele samorządów z Lwowskiej Oblasti (Województwa) a także reprezentanci Izb Rolniczych z Czernichowa, Sum czy Połtawy. Regionów, które najbardziej ucierpiały w czasie wojny. Rozmawiamy o tym, jak możemy pomóc i wesprzeć potrzebujących w ramach naszej akcji ”Razem dla Ukrainy”, którą uruchomiliśmy wspólnie w grupie top agrar. Będziemy ją realizować przez Caritas Archidiecezji Lubelskiej ze wsparciem i koordynacją Lubelskiej Izby Rolniczej. Zamierzamy pomóc potrzebującym zarówno w Ukrainie, jak i w Polsce. Zwłaszcza we wschodnich regionach naszego kraju potrzeba pomocy dla matek i dzieci jest ogromna.
Tragicznie na wschodzie Ukrainy
Katastrofalna jest sytuacja zwłaszcza na wschodzie Ukrainy. Tragiczne historie miast okupowanych, do których nie ma nawet możliwości dotarcia z pomocą humanitarną wyciskają łzy i budzą wściekłość na poczynania rosyjskiej swołoczy. Ludzie na wciąż okupowanych terenach – jeśli jeszcze żyją – walczą o przetrwanie, bez żywności w urągających godności warunkach.
Zachód Ukrainy przyjmuje setki tysięcy uchodźców
– Tu na zachodzie Ukrainy wszystkie wioski i miasteczka, gdzie tylko się dało pełne są uchodźców. Ukraina tak potężny producent rolny dziś prosi świat o żywność – mówi Igor Wójcik, dyrektor Lwowskiej Izby Rolniczej. Ludzie potrzebują makaronu, kaszy, wszystkiego co nadaje się do szybkiego i łatwego przygotowania. Brakuje tych produktów, bo często zakłady przetwórcze są albo zniszczone, albo nie mogą produkować.
– Największa fabryka opakowań z okolic Sum została zniszczona, młyny nie mają w co pakować mąki. Firmy nie mają prądu, drogi poniszczone, brakuje paliwa, kierowcy w armii. Nie ma jak tego przewieźć – mówi Bogdan Klepacz, przedsiębiorca i przedstawiciel Lwowskiej Izby Rolniczej.