Przebieg warunków meteorologicznych jest jednym z najisotniejszych czynników warunkujących sukces produkcji roślinnej. W ostatnich latach mamy do czynienia z niedostateczną sumą opadów, a co gorsza tendencja spadkowa z roku na rok się nasila.
Zima nie poprawiła sytuacji
Na przeważającym obszarze kraju zimą nie występowała pokrywa śnieżna, natomiast jeżeli chodzi o deszcz to jedynie w lutym mieliśmy do czynienia z dużymi odpadami, które nawet dwukrotnie przekraczały normy wieloletnie. Na południowym zachodzie i południu susza panowała już w styczniu.
Z nadejściem wiosny nie nadeszły opady
W pierwszym tygodniu kwietnia opady pojawiły się tylko na południu i północy kraju i wynosiły raptem kilka litrów na dobę. W centrum Polski od ponad 20 dni nie wystąpiły opady wielkości powyżej litra wody na metr kwadratowy na dobę. W niektórych regionach w ogóle nie padało od ponad trzech tygodni.
Nawet opady nie zmniejszają suszy. Brakuje śniegu
Obserwujemy brak deszczu, jednak porównując sumy opadów za styczeń i luty 2020 roku z normą z ostatniego trzydziestolecia XX wieku nie można stwierdzić, by sytuacja była katastrofalna. Opady jednak występują, a pomimo to rośnie zagrożenie pożarowe w lasach. Z suszą przestają już sobie radzić nawet tak tolerancyjne gatunki roślin jak sosna pospolita i sosna czarna. Na Odrze, Wiśle, Warcie i Bugu wystąpiła susza hydrologiczna.
Przyczyny można upatrywać się w braku opadów śniegu, stanowiącego rezerwuar wody zasilającej rzeki i nawadniającej grunt wiosną. W styczniu i w lutym stwierdzono przekroczenie temperatur średnich od 2 do 5 stopni Celsjusza, w związku z czym pokrywa śnieżna utrzymywała się jedynie wysoko w górach, stanowiąc ułamek potrzebnych zasobów.
Eksperci udowadniają, że permanentnie od lat brakuje wiosną wody w glebie, szczególnie w warstwie do głębokości jednego metra, najważniejszej dla zbóż. Co prawada powoli, jednak stale obniża się również poziom wód gruntowych.