— W tym roku na próbę zasialiśmy 8 hektarów słonecznika, zobaczymy jak to wyjdzie. Szukamy nowych rozwiązań w zastępstwie za kukurydze. Kukurydza przed siewem, praktycznie trzeba całe koszty ponieść, ponieważ nawozy wszystkie trzeba przed siewem podać. Koszty nasion, koszty odchwaszczenia, a cena skupu za mokrą, czy za sucha kukurydze, aktualnie jest taka, że nie można tego nawet skomentować, poniżej opłacalności. W słoneczniku nie potrzeba aż tyle nawozu. Co do skupu, to trzeba mieć ilości cało samochodowe, żeby to wywieźć, ponieważ tutaj w lokalnych skupach jest to niemożliwe — mówi Denis Guz z Rogowskiej Hodowli Roślin.
Rynek na większe ilości słonecznika
— W pewnym momencie dla naszych słabych stanowisk, a przy problemach niedoboru wody w ostatnich latach słonecznik staje się dość dobrą alternatywą. Już drugi rok, mamy już jakieś doświadczenia i próbujemy w tym aspekcie mieć coraz lepsze wyniki, a robi się rynek, który zaczyna przyjmować większe ilości słonecznika — mówi Jacek Krzywniak rolnik z Dziergowic.
Jak zaznaczył Jacek Krzywniak, kolejne olejarnie zaczynają zauważać coraz większą podaż słonecznika na polskim rynku, a przez to tworzy się sektor, który jest w stanie to zagospodarować.
Diana Gach zauważyła, że rolnicy, którzy wcześniej zaczęli uprawiać słonecznik, dalej przy tej uprawie pozostają. Jednak brakuje nowych, którzy obawiają się późniejszych problemów ze zbytem.
— Mijający sezon na pewno był ciężki i inny niż wszystkie, ponieważ bardzo dużo słonecznika zostało zasiane. Jeżeli szacuje się, że to było 67 – 68 tysięcy hektarów. Ja jak zaczynałem słonecznik, to nie wiem, czy w Polsce 1000 hektarów było. Widzimy, jaka jest skala, ale myślę, że każdy się już dużo nauczył, mimo tych wszystkich początkowych zagrożeń, okazało się, że jeżeli ktoś sprzedał ten słonecznik w żniwa to ta cena była najlepsza i podjął dobrą decyzję — mówi Dariusz Klusko rolnik z Pągowa.