Jego zdaniem każdy rolnik, który poniósł straty na skutek pandemii powinien otrzymać rekompensatę.
Poseł Kukuiz’15 wskazuje na konieczność uregulowania rynku żywnościowego i konieczność ukrócenia sytuacji, w której producenci otrzymują niewielką część przychodu ze sprzedaży produktów spożywczych.
- Jeżeli mamy taki kryzys jaki jest, nie każdy kupi nowy samochód, telefon czy komputer - ale każdy je. A nawet każdy w takiej sytuacji kupuje tego jedzenia na zapas. Teoretycznie powinno być dobrze, a ceny powinny pójść w górę. I poszły nawet o 20 proc., ale na sklepowej półce, a nie w kieszeni rolnika. Rolnicy ciągle dostają za mało w stosunku do tego, co konsument płaci za produkt – mówił Sachajko.
Jego zdaniem reguły polskiego rynku żywnościowego pomijają interesy rolników.
- Jeżeli rolnicy dostają za kilogram wieprzowiny poniżej 3 zł, a wędliny podrożały o ponad 20 proc. – to ktoś te pieniądze wziął. Dlatego rolnicy protestują. ASF szaleje, a ceny śruty sojowej drastycznie poszły w górę, co powoduje, że również producenci drobiu są w trudnej sytuacji – zaznaczył.
Gość „Popołudnia WNET” ocenił, że walka rządu PiS i komisarza Janusza Wojciechowskiego o interesy krajowego rolnictwa na forum Unii Europejskiej zakończyła się totalną porażką.
- Dopłaty dla rolników spadną w przyszłym roku aż o 30 euro od hektara. Jeżeli w tej chwili polscy rolnicy dostają 94 proc. średniej, czyli około 244 euro do hektara, to w przyszłym roku będzie obniżka - koło 210 euro do hektara – powiedział.
Zwrócił uwagę, że polski rząd nie udzielił odpowiedniego wsparcia producentom rolnym, którzy utracili rynki zbytu na skutek zamknięcia stacjonarnej gastronomii.
- Część rolników, którzy oddawali swoją żywność do hoteli, restauracji, cateringu została bez pomocy, np. producenci ziemniaków – zaznaczył.
W jego ocenie uregulowaniu rynku pomógłby rozwój spółdzielczości.
Kamila Szałaj, na podst. Radia WNET