Poprzedni sezon rzepakowy zakończył się, na szczęście dla przetwórców rzepaku pozytywnie, bo unijny import wyniósł 6,5 mln t, co było wynikiem o 500 tys. ton wyższym, niż w sezonie 2019/20. Jednak strach pomysleć co by było, gdyby rzepak z Australii i Kanady nie poratował nadwątlonego europejskiego bilansu.
Dlatego ceny rzepaku na Matifie po środowych 8-eurowych spadkach w czwartek odrobiły tę stratę. Na czwartkowym zamknięciu (15.07.21 r.) rzepak na sierpień kosztuje 548 euro/t, a na listopad jest o 4,5 euro tańszy. Ceny rzepaku ciągną do góry kontrakty terminowe na soję w USA, które osiągnęły najwyższy poziom od dwóch tygodni.
Wpłynęły na to prognozy suchej pogody na Środkowym Zachodzie i równinach północnych USA, zagrażającej zdaniem analityków zbiorom soi. W podobnym duchu napływają wieści z Argentyny, gdzie mówi się o wypłyceniu rzeki Parana. Z tego powodu statki nie mogą pływać z pełnym zanurzeniem i nie mogą być w pełni wykorzystywane. Ponieważ prognozy na kolejny tydzień pokazują upały, to rynki oleistych stają się jeszcze bardziej nerwowe.
Również uprawy canoli w Kanadzie mogą zostać dotknięte upałem. Na kanadyjskich preriach, z powodu fali upałów gleby zostały tak wysuszone, że kwitnienie rzepaku zostało przedwcześnie zatrzymane. Różne firmy analityczne obawiają się strat plonów do 20% i zbiorów canoli na poziomie zaledwie 16 do 18 mln t, zamiast pierwotnie oczekiwanych 20 mln t.
W naszym kraju wciąż jeszcze żniwa się nie zaczęły, ale zarówno przetwórcy jak i producenci liczą na dobre zbiory. Jak podaje wspólny komunikat, według Krajowego Zrzeszenia Producentów Rzepaku i Roślin Białkowych oraz Polskiego Stowarzyszenia Producentów Oleju tegoroczne zbiory rzepaku w Polsce zostały wstępnie oszacowane na ok. 3,2 mln ton. Na ostateczny wynik zbiorów wpływ będą miały oczywiście jeszcze warunki pogodowe w najbliższych tygodniach oraz przebieg żniw. Tym niemniej, rekordowa w zgodnych ocenach ekspertów przedstawia się projekcja powierzchni uprawy rzepaku, która z dużym prawdopodobieństwem przekroczyła 1 mln ha. Oznaczałoby to, że Polska staje się liderem pod tym względem w całej Unii Europejskiej. Jednak rozpoczęcie żniw często jest przesuwane ze względu na ulewne deszcze i nawałnice przechodzące nie tylko przez Polskę, ale i inne europejskie kraje.
Wcześniejsze spadki cen na giełdach i obniżki w krajowym skupie łagodzi słabnąca złotówka, bo za jedno euro płacimy dziś 4,57 zł. Firmy handlowe zaczynają coraz powszechniej wystawiać ceny, choć są one jeszcze bardzo niewyrównane. Wśród firm z naszej sondy cenowej znajdziemy zarówno cenę 2150 zł/t, jak i 2414 zł/t.
Te wyższe poziomy są bliższe, tym proponowanym przez zakłady tłuszczowe, które jak na razie zasilają się pierwszymi dostawami rzepaku pochodzącego ze Słowacji, Rumunii i Węgier. Jak informują przetwórcy ma on niezłe parametry, bo zaolejenie na pierwszych dostawach wynosiło 40–43%.
W czwartek (15.07.21 r.) zakłady tłuszczowe oferują: