To nic, że za zachodnią granicą cena ani drgnie i już od bardzo długiego czasu wynosi 1,27 euro/kg w klasie E. Naszych skupujących to nie obchodzi – obniżają bowiem ceny wieprzowiny praktycznie z dnia na dzień. W zeszłym tygodniu były dwie obniżki. Pośrednicy za żywiec płacą od 3,3 do maks. 4 zł/kg netto. Ceny poubojowe spadły do 5,2 zł/kg w klasie E. Takie ceny to tragedia, a na dodatek ubojnie ze stoickim spokojem informują, że to i tak wysokie stawki, bowiem na rynku ponoć jest dostępna wieprzowina z Niemiec w cenie ok. 5 zł/kg w klasie E. Nie dodają tylko, że najprawdopodobniej są to świnie pochodzące z tamtejszych czerwonych stref.
U nas jednak z tych stref świnie są kupowane niemal za darmo – stawki zaczynają się od 3 zł, a kończą 3,3 zł/kg żywca netto, a to oznacza, że tuczniki z polskich czerwonych stref kosztują 4,5-4,6 zł/kg w klasie E , a i tak niewielu jest chętnych do zakupu. Brak słów by skomentować tę sytuację. Na pierwszy rzut oka wygląda, że ludzie w Polsce z dnia na dzień przestali jeść wieprzowinę, bo w oficjalnych komunikatach ubojni jak mantrę powtarza się, iż towaru jest za dużo dlatego ceny spadają. W rzeczywistości spoza granic naszego kraju szerokim strumieniem płynie mięso z zachodniej Europy. Duńskie, Niemieckie czy Hiszpańskie schaby, karkówki czy łopatki można kupić nawet w najmniejszych miejscowościach czy sklepikach osiedlowych.
W takim układzie na polską wieprzowinę, którą już rolnicy nawet nie sprzedają a oddają nie ma już miejsca. W efekcie kolejni hodowcy rezygnują z nowych nastawień warchlaka, efekt ten potęguje drożejące ziarno paszowe – wprawdzie podwyżki wyhamowały, jednak poziomy cen jęczmienia czy pszenżyta powyżej 700 zł/t netto wprawiają o zawrót głowy. Trudno więc się dziwić, że wielu rolników nie widząc sensu w dalszej hodowli rezygnuje z niej. Być może niebawem ubojnie i masarnie, które dziś same podcinają gałąź na której siedzą, spadną z niej szybciej niż mogłyby się tego spodziewać. jbr
Rynek tuczników: niestety coraz taniej

