W UE, ze względu na to, że pogłowie krów się zmniejsza, a wyższa wydajność mleczna może to tylko częściowo zrekompensować, pojawiają się nawet oznaki umiarkowanego spadku produkcji surowca. Oprócz istniejących problemów (wąskie gardła paszowe, regionalnie silniejsza konkurencja ze strony przetworów z mleka innego niż krowie itp.) istnieje ryzyko pojawienia się innych czynników hamujących produkcję w bieżącym roku, takich jak reforma rolna WPR i brukselska strategia „Od pola do stołu”.
Z kolei dla USA USDA spodziewa się niewielkiego wzrostu produkcji mleka. Efekt ten opiera się na zwiększonym zapotrzebowaniu na produkty mleczne i wzrostach cen mleka w związku z rekordowym eksportem w 2022 roku.
W Nowej Zelandii, będącej głównym dostawcą Chin, spodziewany jest spadek produkcji pomimo wysokich cen. Powodem tego jest malejąca liczba krów i niższa wydajność mleczna. Zapasy pasz z 2022 roku są ograniczone. Co więcej w tym roku spodziewane jest kolejne zjawisko pogodowe La Niña, które grozi słabymi zbiorami paszy oraz mroźna i mokra zima.
W przypadku Argentyny obserwatorzy przewidują niewielki wzrost produkcji mleka. Jako uzasadnienie powołują się na postępującą mechanizację przedsiębiorstw. To powinno zwiększyć wydajność. Sceptycy ostrzegają jednak przed wygórowanymi oczekiwaniami. Mówią, że technologia wymaga kapitału, a kredyt jest nadal drogi.
Również w Australii sygnały na pierwszy rzut oka wskazują na „więcej mleka”. Opady deszczu zapewniły doskonałe zapasy paszy i duże zasoby wody. Do tego dochodzą atrakcyjne ceny mleka. Z drugiej strony pojawiają się problemy związane z ciągłym niedoborem siły roboczej oraz wysokimi kosztami energii i nawozów. Dlatego analitycy nie widzą możliwości rozszerzenia hodowli bydła mlecznego w tym kraju. Wręcz przeciwnie, niektórzy rolnicy porzucają pracochłonny przemysł mleczarski, a jeszcze inni redukują go i zajmują się tuczeniem bydła. Rozwój ten jest napędzany przez obecnie bardzo wysokie ceny bydła rzeźnego.