Na początku marca rosyjscy żołnierze przejęli kontrolę nad Chersoniem na południu Ukrainy. Jednak odważni mieszkańcy nadal protestują przeciwko okupacji, atakując żołnierzy i wykrzykując pod ich adresem wyzwiska. Andrii Pastushenko jest hodowcą bydła mlecznego. Gospodarstwo 39-letniego rolnika znajduje się zaledwie 20 km na południe od Chersonia. Widać stamtąd dym bomb i zniszczonych pojazdów z pobliskiego miasta.
Andrij Pastushenko obawia się najgorszego. Wie, że w każdej chwili jego gospodarstwo mogą zająć rosyjscy żołnierze. – Ale utknęliśmy tutaj i nie możemy wyjechać – mówi. Jego żona wraz z młodszym synem uciekli do rodzinnego Żytomierza, położonego w północno-zachodniej części Ukrainy, 575 km od Chersonia. Miasto jest oddalone o około 100 km od Kijowa. Mężczyzna próbuje teraz ewakuować swojego dziewięcioletniego syna i żonę do Niemiec.
Został, bo inaczej gospodarstwo przepadnie
Sam Andrij pozostał na farmie ze starszym, 15-letnim synem. Teraz przetwarza zapasy zboża na kaszę, a mleko od krów na inne produkty mleczne, aby zapewnić wyżywienie swoim pracownikom i mieszkańcom wsi. Andrij wie, że mieszkańcy wsi wyrżnęliby wszystkie jego zwierzęta, gdyby opuścił gospodarstwo.