Rolnicy walczą o pozostawienie Ukraińców. Rząd pomoże?
Zamknięcie granic Polski dla obcokrajowców spowodowane epidemią koronawirusa przysporzy problemów polskim rolnikom i sadownikom. Scenariusz, że zabraknie rąk do pracy staje się coraz bardziej realny, bo przecież do tej pory do prac w gospodarstwach zatrudniali byli głównie Ukraińcy.
Epidemia koronawirusa sprawiła, że Polska zdecydowała się zamknąć granice od 15 marca. To oznacza, że do naszego kraju nie może wjechać żaden cudzoziemiec. Konsekwencji koniecznej izolacji obawiają się między innymi polscy sadownicy. Już za kilka tygodni rozpocznie się zbiór truskawek, chwilę później malin, porzeczek czy wiśni. Do tej pory to właśnie Ukraińcy zbierali te owoce. Jeśli granice pozostaną nadal zamknięte, nie będą oni mogli przyjechać i zabraknie rak do pracy.
- Nie wyobrażam sobie takiej sytuacji, że ze zbiorem zostaniemy sami. O ile jeszcze mali plantatorzy jakoś sobie poradzą, o tyle, ci, którzy mają duże plantacje, porobione inwestycje, pozaciągane kredyty mogą tego nie przetrwać i zwyczajnie zbankrutować. Jest wśród nas, sadowników bardzo duża obawa o pracowników – mówi w rozmowie z nami Jacek Witkowski, doradca jagodowy i plantator z okolic Czerwińska nad Wisłą.