W ostatnich dniach w mediach roiło się od informacji na temat organizowanych rolniczych protestów. Praktycznie każda branża w obecnej sytuacji obrywa rykoszetem inflacji i pandemii COVID-19. Wiele gałęzi produkcji całkowicie się nie opłaca, a przebranżowienie z dnia na dzień nie jest takie proste. W Polsce w minionym tygodniu protestowali plantatorzy buraków, sadownicy, zachodniopomorscy i opolscy rolnicy, a już w lutym AgroUnia zamierza sparaliżować kraj kolejnymi protestami. 9 lutego na drogi znów wyruszą ciągniki.
Michał Kołodziejczak, lider AgroUnii zapowiedział organizację protestów w całej Polsce. Powodem jest pogarszająca się sytuacja w rolnictwie, potęgowana rosnącymi kosztami produkcji.
- Jedna trzecia rodzin rolniczych żyje dzisiaj poniżej poziomu ubóstwa. Ludzie zarabiają na roli połowę tego, co muszą wydawać w ciągu miesiąca. Jednej czwartej rodzin rolniczych należą się zasiłki - powiedział Kołodziejczak dla Onetu.
- Mamy już kilkanaście potwierdzonych miejsc. Zapraszamy na drogi tych wszystkich, którzy są oburzeni beznadziejną polityka rządu. Będziemy pokazywać, jak niszczona jest polska produkcja, jak wzrosła inflacja, i jak dziś niskie ceny za nasze produkty niszczą produkcję polskiej żywności – wyjaśnił.