Kto ma pracować? W kwestii pracowników – Polaków – swoje zrobiła polityka socjalna obecnych rządów. A co z obcokrajowcami? Przyjrzyjmy się tematowi z różnych stron.
W znaczącej większości gospodarstw pracownicy są potrzebni tylko w sezonie. Pokrywa się to z oczekiwaniami pracowników ze Wschodu. Jak to dawniej bywało z Polakami, wykorzystującymi urlopy na zbiory w Holandii, Niemczech itd., do Polski przyjeżdżają teraz zwłaszcza Ukraińcy (nawet ludzie na stanowiskach). Zbieżność tych potrzeb jest podstawą, ale oczekują opłacalnego wynagrodzenia i bezpłatnego zakwaterowania na cywilizowanym poziomie.
Rolnicy zdają sobie sprawę z tego, że pojawiające się oferty pracy w innych gałęziach gospodarki powodują, że praca w polu znajduje się na przegranej pozycji. Przegrywa z odblokowaną gastronomią i hotelarstwem również dlatego, że w tych branżach bezpłatne zakwaterowanie i wyżywienie są oczywistością. Nawet niewykwalifikowani pracownicy wybierają pracę przy taśmie produkcyjnej, pod dachem, nie w słońcu czy deszczu. Cuda może zdziałać płaca, ale czy można spełnić oczekiwania pracowników przy obecnych cenach warzyw?
Kiedy Niemcy otworzyły swój rynek pracy dla pracowników spoza Unii Europejskiej, szacowano, że z Polski do Niemiec wyjedzie od 200 tys. do nawet pół miliona Ukraińców. Szacunki były mocno przesadzone. Falę emigracji zarobkowej na Zachód wyhamował m.in. koronawirus. Za wyborem Polski przemawia mniejsza odległość i łatwiejsze porozumienie językowe z pracodawcą. Do pracy w Niemczech, Holandii czy Skandynawii wyruszają głównie osoby z wyższym wykształceniem.