Włochy, Francja, Holandia, Austria i Niemcy to kraje z którymi silnie współdziałają polscy producenci maszyn rolniczych. Sprawdziliśmy, jak problemy z funkcjonowaniem fabryk w tych państwach wpływają na terminową dostawę komponentów do produkcji polskich maszyn. Póki co, krajowi wytwórcy maszyn są dalecy od zamykania swoich fabryk. Wprawdzie borykają się z uszczuploną załogą, bo część pracowników opiekuje się dziećmi, które nie chodzą do szkół, a inni przebywają na zwolnieniu lekarskim, ale w miarę możliwości produkcja, przebiega normalnie.
Zapasy części do montażu
– Na chwilę obecną pracujemy bez większych przeszkód. Montaż maszyn odbywa się zgodnie z planem. Obsada w naszych fabrykach jest nieco niższa ze względu na to, że część pracowników wzięło opiekę nad dziećmi czy zwolnienie lekarskie. Administracja w większości pracuje zdalnie – mówi Piotr Stanek z firmy Unia. Zakłady Unii są zamknięte dla gości i osób z zewnątrz. Wprowadzono także ograniczenia w kontaktach pracowników, m.in. przez zapewnienie bezpiecznej odległości od siebie. Firma zaczyna się obawiać o przyszłe dostawy komponentów, szczególnie od poddostawców z Włoch, w tym przekładnie do rozrzutników czy sterowniki i podzespoły do opryskiwaczy.
– Nasze zapasy magazynowe pozwolą na spokojna pracę przez około dwa tygodnie. Później o ile konstrukcja maszyny pozwoli, będziemy dalej je montować nawet bez brakującego podzespołu, który domontuje się po realizacji dostawy. Nasza produkcja jest elastyczna. Przykładowo w Brzegu w sytuacji kryzysowej możemy zmienić profil montażu przestawiając się tylko na rozrzutniki lub tylko na rozsiewacze w zależności od dostępności części do montażu danej grupy maszyn – podkreśla Stanek. Takiej sytuacji nie powinno być w Grudziądzu, gdzie odbywa się produkcja gamy maszyn uprawowych, bo firma we własnym zakresie wykonuje większość części.