Plantatorzy truskawek boją się o przyszłość swoich gospodarstw
Przed nie lada problemem stoją plantatorzy owoców miękkich i warzyw z południowo-wschodniej Polski po zamknięciu granic państwowych z powodu epidemii koronawirusa. Jeszcze do niedawna większość pracowników sezonowych, szczególnie do zbiorów, stanowili u nich Ukraińcy.
– Zbiory to ogromna niewiadoma. Jeśli w czerwcu nadal obowiązywała będzie kwarantanna, nikt nie przyjedzie do pracy. Zastanawiam się, czy całej plantacji nie dać pod pług – deklaruje rolnik, który ma zawartą umowę kontraktacyjną z jedną z przetwórni. Dodaje, że jego znajomy ma 6-hektarową plantację truskawek i też zatrudniał Ukraińców przy zbiorach. Teraz deklaruje, że jeśli do 20 kwietnia sytuacja się nie unormuje, również zaorze truskawki.
Podobny problem mają plantatorzy warzyw z Zamojszczyzny. Niektórzy z nich uprawiają je na powierzchni kilkudziesięciu hektarów, też opierają się na sezonowych pracownikach ze Wschodu. Za 2–3 tygodnie przypada termin wysiewu ogórków gruntowych. Jeden z naszych rozmówców co roku obsiewa nimi 30 ha. – Jeśli epidemia przeciągnie się w czasie, rezygnuję z ogórków, bo nie będzie miał kto je zebrać – deklaruje rolnik. Dodatkowo nie ma pewności, czy przetwórnia będzie pracować. Pewne nadzieje nasi rozmówcy pokładają w ewentualnym zatrudnieniu osób, które mogą stracić pracę, np. z branży gastronomicznej czy hotelarskiej. – Tylko czy one zechcą pracować w polu? – zastanawiają się.