Od kilku dni sadownicy alarmują, że ceny wiśni są dramatycznie niskie. Obecnie, w zależności od regionu kraju wynoszą one 1,50 zł za kilogram owoców na mrożenie i 0,80 zł za kilogram na tłoczenie.
- To dużo poniżej kosztów produkcji, które wynoszą 1,80 zł/kg. Proponowana przez przetwórnie stawka nawet ich nie pokrywa. Po prostu banda spekulantów się dorwała i czuje krew – mówi w rozmowie z nami wzburzony Pasik.
Dlaczego ceny skupu wiśni są tak niskie?
Prezes KZPW zaznacza, że nie ma żadnych przesłanek ku temu, żeby ceny skupu wiśni były niższe niż w ubiegłym roku.
- Wtedy plony były na podobnym, niskim poziomie, zupełnie jak w tym roku. To dlaczego w 2019 dali cenę 2,20 zł/kg, a w tym roku tak drastycznie ją obniżyli? I tak cena z ubiegłego sezonu nie była za wysoka, ale pozwoliła na podtrzymanie ciągłości produkcji. A teraz co nam zostaje? Zlikwidować sady! – mówi prezes KZPW.
I dodaje, że zupełnie nie rozumie tej sytuacji.
- Kolejny rok jesteśmy skazani na dyktat przetwórni skupujących wiśnie. A ministerstwo rolnictwa jest głuche na nasze postulaty. Jesteśmy gotowi choćby dziś usiąść do stołu z przetwórcami i przedstawić im nasze koszty, które musimy pokryć, by wyprodukować kilogram wiśni. Ale oni nie chcą z nami rozmawiać. Jesteśmy pod ścianą – zaznacza Pasik.
I trudno się nie zgodzić, bo sytuacja rzeczywiście jest patowa. Zdaniem KSPW, dzieje się identycznie, jak w przypadku producentów czarnej porzeczki. Ostatnie lata nie były dla nich łaskawe. Skupy oferowały 50-60 gr za kilogram przemysłowej porzeczki. Sytuacja zmieniła się w tym roku, kiedy cena owocu doszła do 3,60 zł/kg. Ale to też nie jest powód do radości.
- Takie wahnięcia po pierwsze nie pozwalają na stabilną produkcję, a po drugie to celowe działanie przetwórni. Przecież na Zachodzie plantacje porzeczki czarnej na koncentrat i mrożenie zostały zlikwidowane. Więc produkuje ją głównie Polska. Dlatego teraz przemysł daje lepszą cenę na te owoce, by znów wzrosły nasadzenia w naszym kraju, a za trzy lata cena spadnie na łeb na szyję. I przez kolejną dekadę przetwórnie znów będą doić plantatorów, mówiąc <<owocu mamy w bród>>. To jest patologiczna sytuacja – mówi Pasik.
Co na to resort rolnictwa?
Dziś w ministerstwie rolnictwa odbyło się spotkanie w tej sprawie. Niestety, przedstawiciele Krajowego Stowarzyszenia Plantatorów Wiśni nie zostali na nie zaproszeni. Wystąpiliśmy więc do biura prasowego resortu o przesłanie nam ustaleń ze spotkania. Jak tylko je otrzymamy, opublikujemy na portalu.
Piotr Pasik zaznacza jednak, że nie wierzy w jakieś szczególne rezultaty tej dyskusji.
- Posiedzą, pogadają, kawkę wypiją i tyle. Naszego problemu nie rozwiążą. Zresztą, ja już półtora miesiąca temu alarmowałem resort rolnictwa, że sytuacja cenowa może być bardzo trudna. I tak się stało! Doszliśmy do ściany, bo od lat nikt nie reaguje na nasze postulaty – oburza się Pasik.
- Przecież to UOKiK powinien czuwać nad wykorzystywaniem przewagi kontraktacyjnej przez duże podmioty. Z kolei IERiGŻ powinien ustalić koszty produkcji, a ministerstwo powinno wdrożyć odpowiednie przepisy, które by zabroniły skupowania owoców po cenach niższych od kosztów ich wyprodukowania. Ale niestety, tak się nie dzieje, więc spekulanci wykorzystują opieszałość władz – dodaje przedstawiciel producentów wiśni.
Zdaniem KZPW cena wiśni powinna wynosić 2,50 zł/kg.
- Nie chcemy 5 zł, jak miało to miejsce w 2017 roku. Walczymy o stałą cenę - 2,50 zł, by po prostu godnie i stabilnie produkować te owoce, a nie chodzić na sznureczku przetwórni – mówi Pasik.
ksz