W ostatnich latach widać na zachodzie Europy bardzo duże zainteresowanie mechanicznymi metodami zwalczania chwastów. Można by pomyśleć, że to fanaberia lub ekotrend na zachodzie Europy. Może częściowo tak. Jednak z punktu widzenia agrotechnicznego okazuje się, że to odpowiedź nie tylko na wykreślane w zastraszająco szybkim tempie z rejestru substancje czynne, także herbicydowe, jak np. czekająca w kolejce terbutyloazyna w kukurydzy.
Odporna chwastnica
Jest to także jeden z elementów strategii walki z uodparniającymi się chwastami. Okazuje się, że np. w Niemczech stwierdzono już w części regionów odporność chwastnicy jednostronnej na niektóre sulfonylomoczniki (m.in. nikosulfuron, rimsulfuron), problem ten występuje głównie właśnie w kukurydzy, nie wspominając już o uodpornionej miotle zbożowej czy wyczyńcu polnym.
Oczywiście, nie ma szansy, aby samymi tylko zabiegami mechanicznymi utrzymać czystą plantację. Nie po to także mamy do dyspozycji herbicydy. Chodzi jednak o to, aby umiejętnie połączyć obydwa rozwiązania. Takie doświadczenia zbierają już od kilku lat m.in. rolnicy niemieccy, zwłaszcza na polach o silnej presji chwastów jednoliściennych, gdzie celem jest nie tylko ich zniszczenie, ale także zmniejszenie ich banku nasion w glebie.