„Piątka” w sejmowej zamrażarce to dla rolników wygrana bitwa, ale nie wojna
- Protestów na drogach na razie nie będzie, ale nadal będziemy prowadzić akcję przed domami parlamentarzystów - zapowiada rolnicze OPZZ. Skierowanie Piątki dla Zwierząt do sejmowej zamrażarki to dla rolników wygrana bitwa, ale nie wojna.
- To świadczy o tym, że rolnicze protesty przynoszą efekty. Że ci podpowiadacze, którzy mówili rolnikom, żeby nie jechać do Warszawy, bo to i tak nic nie da, nie mieli racji. A rolnicy pokazali, że są zjednoczeni. Cieszy nas to, że chociaż częściowo wygraliśmy. Ale na razie wygraliśmy bitwę, a nie wojnę – mówił dzisiaj na konferencji prasowej Sławomir Izdebski przewodniczący Ogólnopolskiego Porozumienie Związków Zawodowych i Organizacji Rolniczych.
Związkowcy przypomnieli także, że cały czas oczekują na spełnienie żądania dotyczącego dymisji ministra rolnictwa Grzegorza Pudy, który po tym jak ustawa wylądowała w śmieciach zapowiedział, że prace nad nią rozpoczną się na nowo.
– Minister rolnictwa daje jasno do zrozumienia, że jest przeciwko polskim rolnikom i będę procedował tą ustawę – mówił szef rolniczego OPZZ.
Związkowiec zdementował także pojawiające się opinie, że wycofanie się PiS-u z ustawy to ukłon w stronę środowisk rolniczych. Jego zdaniem to efekt jawnego buntu posłów i senatorów w szeregach partii rządzącej, który wystraszył kierownictwo PiS.
– Zorientowali się, że przeforsowanie tej ustawy graniczy z cudem, bo posłowie mieli jej serdecznie dość - tłumaczył S. Izdebski.
Ponieważ sytuacja z ustawą wciąż nie jest jasna szef rolniczego OPZZiOR zapowiedział, że niezbędne będzie powołanie Sztabu Kryzysowego, który na bieżąco będzie przyglądać się działaniom rządu. Rolnicy obawiają się bowiem, że rząd może nagle wprowadzić punkt dotyczący ustawy o ochronie zwierząt pod obrady Sejmu i próbować przegłosować te przepisy z zaskoczenia.
Szef rolniczego OPZZiOR skrytykował postępowanie rządu w związku z podjęta na ostatnią chwilę decyzją o zamknięciu cmentarzy, która może doprowadzić do bankructwa tysiące ogrodników. Jego zdaniem ogłoszony potem plan pomocy poprzez wykup niesprzedanych chryzantem jest niewystarczający i spóźniony.
- My jako rolnicy nadal płacimy za błędy rządzących. To teraz z naszych pieniędzy ARiMR oraz KOWR będą płacić ogrodnikom. To może lepiej pan premier zapłaci za swoje błędy ze swoich pieniędzy – przekonywał S. Izdebski. wk