- Sytuacja związana z obecnością ASF w Niemczech różni się od tej w Belgii czy Czechach, czyli krajach, którym udało się zwalczyć chorobę. Wynika to z faktu, że kraje te musiały walczyć z pomorem tylko punktowo, podczas gdy w Niemczech jest on szeroko rozprzestrzeniony wzdłuż całej granicy z Polską - wyjaśniła Carola Sauter-Louis, szefowa niemieckiego Federalnego Instytutu Badań nad Zdrowiem Zwierząt (FLI).
Sauter-Louis zapewniła, że 5-letni scenariusz walki z afrykańskim pomorem świń ma być podobny do tego w Estonii, gdzie aby zapobiec ponownemu zakażeniu dzika przez ASF, estońskie władze weterynaryjne stwierdziły, że należy utrzymać gęstość obsady wynoszącą 1 zwierzę na 1000 hektarów powierzchni łowieckiej. Co prawda, zgodnie z decyzją Światowej Organizacji Zdrowia Zwierząt (OIE), Estonia uzyskała status kraju wolnego od ASF na razie w przypadku świń domowych jednak liczba przypadków u dzików zauważalnie spada z każdym dniem.
Gdyby podobny schemat zastosować w zachodniej Polsce, oznaczałoby to, że za około 5 lat najgorsze byłoby już za nami.
Niemcy pracują jednak nad poprawą sytuacji i budowany jest drugi płot, który uzupełni ten dotychczasowy. Miałby on zostać ukończony w listopadzie tego roku, a korytarz, który utworzy się pomiędzy dwoma ogrodzeniami, będzie chronił resztę kraju przed ASF. - Po ukończeniu drugiego ogrodzenia, sytuacja w pozostałej części kraju powinna być bardzo podobna do tej, z jaką mamy do czynienia w Belgii i Czechach - podsumowała Sauter-Louis.
www.euromeatnews.com