W rozmowie z Bartłomiejem Czekałą, redaktorem naczelnym portalu topagrar.pl mówił on o swojej ocenie aktualnej sytuacji rynkowej, możliwych scenariuszach na najbliższe miesiące i o tym jak branża młynarska walczyła o surowiec w kończącym się sezonie.
- Z mojego punktu widzenia był to bardzo dziwny i specyficzny rok. Od samego początku sezonu, od żniw, borykaliśmy się z niską podażą. Nie było jej i trudno było pozyskać surowiec do przetwórstwa i cały czas do marca/kwietnia jego zakup był taki szarpany, było poszukiwanie. Stąd wziął się niski wolumen eksportu pszenicy z Polski, bo my przetwórcy nie mogliśmy pozwolić by ta ilość pszenicy na rynku była eksportowana. Stąd tez pilnowaliśmy reżimu finansowego i na to nie pozwalaliśmy. Tak bym podsumował ten rok. Oczywiście rok pełen turbulencji, raz covid-19, raz interwencja zbrojna Rosji w Ukrainie. To wszystko miało ogromny wypływ na to jak zachowywał się rynek i wyglądał branża młynarska - mówił Adam Koc.
Jak dodał, przebieg wegetacji zbóż na polach pozwala szacować tegoroczne ich plony na nieco niższe niż przed rokiem, ale ziarno powinno być raczej bardzo dobrej jakości, co dla branży młynarskiej jest dobrą informacją. Powinna na to wpłynąć rzadsza obsada roślin, dzięki czemu potencjał azotowy w glebie będzie przez zboża wykorzystany.
- W tej chwili zapas, który mamy zabezpiecza nam produkcję do żniw i raczej nie przewidujemy większych zakupów oraz poszukiwania surowca. Natomiast w okresie żniw będziemy się starali każdego klienta, który się do nas zgłosi obsłużyć i ten surowiec - o ile będzie nam odpowiadał jakościowo, czyli spełniał podstawowe ramy dla zbóż konsumpcyjnych - w każdej ilości będziemy w stanie odebrać - zapewnia prezes Młyny Szczepanki Sp. z o.o.
Obejrzyj całą rozmowę!
Nie tylko sytuacja w Ukrainie wpłynie na polski rynek zbóż. Adam Koc, prezes Młyny Szczepanki Sp. z o.o.

