Średnioterminowy cel UE: uniezależnienie od nawozów ze wschodu
Agresja rosyjska na Ukrainę wpłynęła na podwyżki cen energii i gazu, a co za tym idzie, na ceny nawozów rolniczych. Ostatnie tygodnie tylko pogłębiają trwający kryzys, chociaż stawki za gaz delikatnie schodzą w dół. Zapasy u dystrybutorów się kończą, ale większość rolników, którzy i tak planowali nawozy kupić, już to zrobiła.
Koszty zakupu nawozów stanowią ogromną część kosztów produkcji, zwłaszcza w przypadku zbóż, roślin oleistych i białkowych, stanowiąc 17% łącznych obrotów i 42% kosztów specjalnych, podaje Copa-Cogeca.
Unia Europejska jest silnie uzależniona od nawozów ze wschodu, ponieważ Rosja, Białoruś i Ukraina odpowiadają za 43% importowanych nawozów. Białoruś dostarcza do Polski około 14% nawozów, Rosja natomiast blisko 27%.
Niestety, UE nie udaje się od początku rosyjskiej inwazji powstrzymać wzrostu cen nawozów i zapobiegać brakom, zwłaszcza mocznika, roztworów saletrzano-mocznikowych, nawozów fosforowych i potażu. Unia jest samowystarczalna jeśli chodzi o produkcję azotanu amonu, ale importuje 36% mocznika i 30% roztworów saletrzano-mocznikowych.
Co więcej, około 34% sprowadzanego mocznika pochodziło z Rosji, Białorusi i Ukrainy, podobnie jak 45% roztworów saletrzano-mocznikowych. W związku z tym niewątpliwie czekają nas braki tych nawozów.
Jak podaje Copa-Cogeca, UE importuje 33% skał fosforanowych i 54% potażu ze wschodu, z tego względu zagrożenie brakiem dostaw w sezonie 2022/2023 będzie bardzo duże. Potrzebne są umowy na dostawy od alternatywnych eksporterów, takich jak Maroko, Algieria, Egipt, Izrael, Senegal i RPA dla fosforanów oraz Kanada, Izrael i Chile dla potażu.
Jak w ostatnich tygodniach zmieniły się cenniki nawozowe?