Minister Puda w TVP Info: Rolnicy zdają sobie sprawę z tego, że próbujemy dokonać takich rozwiązań, które będą im sprzyjały
Słuchając wywiadów nowego ministra rolnictwa Grzegorza Pudy na antenie mediów publicznych można dojść do wniosku, że sytuacja w rolnictwie jest stabilna i spokojna, a jedynie grupa hodowców bojących się o utratę swoich interesów protestuje. A przecież nie ma powodów, bo rząd robi wszystko, by zabezpieczyć interesy rolników. Czy aby na pewno?
Środowisko rolnicze, od lat borykające się z problemami zewnętrznymi (wahania na rynkach rolnych, klęski żywiołowe, niekorzystne przepisy, nadmierna biurokracja) i wewnętrznymi (konflikty interesów różnych gałęzi rolnictwa, waśnie liderów, ogromne rozdrobnienie związkowe) od miesiąca zaczęło mówić jednym głosem.
Oczywiście, nie wszystkie związki branżowe i ich liderzy popierają obecne protesty. Ale popiera je miażdżąca większość. Nie było takiego zrywu rolniczego i mobilizacji na wsi chyba nawet w czasach, gdy nieżyjący już Andrzej Lepper organizował w całej Polsce blokady drogowe. Ta jedność i ogromna mobilizacja nie oznacza, że dotychczasowe podziały i kłopoty zniknęły jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki. Ona oznacza, że niemal wszyscy rolnicy - niezależnie od wielkości gospodarstwa i profilu produkcji – zrozumieli, jakie realne zagrożenie dla nich niesie ta nieszczęsna ustawa, która w nazwie ma ochronę zwierząt. Pewnie tak, ale gospodarze błyskawicznie pojęli, że gdy ona wejdzie w życie, to wielu z nich nie będzie miało co chronić.