Kombajny samobieżne w naszym kraju można policzyć na palcach jednej ręki, ale dzisiaj życie rolnikom ułatwiają wyspecjalizowane firmy.
Co musiało się stać, aby powstała pierwsza maszyna do mechanicznego zbioru pora?
Aby nastąpił postęp, potrzebny jest impuls, czasami wielka idea, efekt analiz, choćby potrzeb rynku, najzwyklejszy przypadek lub nagły przypływ energii, spowodowany na przykład irytacją. To właśnie ona musiała nastąpić, aby powstała maszyna do mechanicznego zbioru pora.
fot. Kombajny manualne z firmy Baekelandt
Irytacja matką wynalazków
Zapytałem kiedyś Berta Verhoesta, jak jego ojciec Marc (twórca marki Verhoest Marc BV) wpadł na pomysł skonstruowania kombajnu do pora, ten odpowiedział, że z irytacji właśnie. Brnąc po kolana w błocie, smagany zimnym wiatrem, otrzepywał pory z błota. W pewnym momencie rzucił tę robotę. Zamknął się na kilka tygodni w warsztacie, z którego wyjechał prototypem maszyny. Jak to prototyp, nie był idealny, ale lepszy niż babranie się w błocie. Dzisiaj życie rolnikom ułatwiają wyspecjalizowane firmy nie tylko ze stricte porowych krajów, takich jak Belgia czy Francja, ale nawet z Włoch czy Polski.