Unijny przegląd prawodawstwa jest efektem zmian społecznych i trendów konsumpcyjnych – Komisja Europejska pracuje od dłuższego czasu nad zakazem chowu klatkowego. I chociaż postęp dobrostanowy wiążący się z naciskami coraz liczniejszej grupy obywateli w końcu prawdopodobnie niedługo wejdzie w życie, organizacje producentów nie są ani trochę przekonane, że przemiany są potrzebne.
Drobiarstwo narażone?
Najbliższe miesiące zdecydują o tym, jak inicjatywa „End the Cage Age” (ang. „Koniec Epoki Klatkowej”) wpłynie na poszczególne branże. Możliwe, że najtrudniejsza będzie z perspektywy producentów drobiu. Polska, jako lider drobiarstwa w Europie, może otrzymać szczególnie silny cios w ciągu następnego roku.
Według Krajowej Izby Producentów Drobiu i Pasz przemiany są nie tylko niekorzystne, ale mogą zachwiać podstawami rodzimej produkcji. KE pochyla się nie tylko nad zakazem chowu klatkowego, ale także przycinania dziobów nioskom i innym zabiegom, które wzbudzają kontrowersje. Przede wszystkim chodzi także o większą powierzchnię przypadającą na jedno zwierzę.
– Jest oczywiste, że implementacja któregoś z tych postulatów do unijnych przepisów oznaczałaby olbrzymie problemy dla branży drobiarskiej – mówi Katarzyna Gawrońska, dyrektor Krajowej Izby Producentów Drobiu i Pasz – Nietrudno także dojść do wniosku, że ewentualne zmiany w unijnym prawie zmierzające w takich kierunkach mogą doprowadzić do umniejszenia znaczenia polskiego drobiarstwa na rzecz naszych konkurentów z UE.
Pojawia się jednak pytanie, czy jeśli konkurencja unijna może wprowadzić takie zmiany i na nich zyskać, polscy producenci również mogą? Według KIPDiP, branża obawia się, że nowe trendy są owocem krótko i średnioterminowych zagrań politycznych i mają na celu schlebienie aktywistom.