Jakie plany ma szef resortu rolnictwa Jan Krzysztof Ardanowski?
O pomocy covidowej, ASF oraz założeniach WPR na kolejną siedmiolatkę rozmawiamy z ministrem rolnictwa Janem Krzysztofem Ardanowskim.
J.K.A.: COVID-19 dotknął gospodarkę w różnym stopniu, ale oszacowanie strat w rolnictwie jest niemożliwe. Koronawirus nie uderzył w uprawy rolne, bo rolnikom udało się wykonać większość prac. Najbardziej ucierpieli rolnicy i przetwórcy eksportujący swoje towary, z powodu zapaści w transporcie. Ale na szczęście to się zmienia. Już dane z końca maja pokazują, że eksport z Polski bardzo wzrósł. Może się okazać, że na koniec roku osiągniemy poziom porównywalny z ubiegłym rokiem. Wspieramy eksport, mobilizując naszych ambasadorów, którzy na bieżąco informują ministerstwo o zapotrzebowaniu na żywność w różnych częściach świata.
Czy obecna pomoc covidowa nie jest za bardzo rozmyta? Mam wrażenie, że chce się pomóc wielu gospodarstwom, a niekoniecznie tym, którzy rzeczywiście w czasie lockdownu ucierpieli najbardziej…
J.K.A.: Najpierw trzeba było zdobyć środki na to, byśmy mogli pomóc. Niestety, początkowo Komisja Europejska pokazała nam puste kieszenie… Po ciężkich bojach Komisja zgodziła się przeznaczyć 2% środków z PROW, czyli 274 mln euro – ok. 1,2 mld zł – na pomoc covidową. Oczywiście, wszystkie grupy rolników domagają się wsparcia. Staram się tę pomoc jednak zawęzić, zdając sobie sprawę, że nie wszyscy będą zadowoleni. Najbardziej ucierpiały sektory bezpośrednio zależne od eksportu, jak producenci żywca wołowego, ale też jagnięciny i baraniny dotkliwie odczuli spadek ceny. Dodatkowo dochodzi sektor mleka…