– Połowę uprawianych przez nas gruntów stanowią gleby lekkie, przepuszczalne, na których zawsze występowały problemy z wodą. Zaś drugą połowę tworzą stanowiska, na których mieliśmy trudności z doprawieniem, ponieważ jest tam duża mozaikowatość. Znajdują się tu zarówno obszary gliniaste, jak i piaszczyste. Po kilku latach uprawy bezorkowej, na stanowiskach najlżejszych wyraźnie widać, że poprawiła się jakość gleby. Ze względu na zbierane plony można powiedzieć, że gleby klasy VI teraz można zakwalifikować do klasy V, a te z V do IV b. Mało jest rolników, którzy odważyli się siać rzepak na glebach V i IV klasy, a my to robimy i uzyskujemy na nich całkiem przyzwoite plony – wyjaśnia Szymon Kiersnowski.
Gospodarz podkreśla, że po kilku latach prowadzenia uprawy bezorkowej wzrosła zawartość próchnicy w glebie.
– Na glebach trudniejszych w uprawie, na których nie używamy pługa, dzięki dużej ilości materii organicznej po ulewnych deszczach przestał występować spływ wody i nie tworzą się zastoiska wodne. Przy stosowaniu orki miało to miejsce. Dodatkowo uprawa bezorkowa jest łatwa i szybka, gdyż jedna maszyna w pełni uprawia glebę, a druga wysiewa nasiona – mówi plantator.
Pan Szymon wyjaśnia, że nie ma problemu ze wzrostem zachwaszczenia w związku z prowadzeniem uprawy bezorkowej.
– Od samego początku odstąpienia od orki jestem wyczulony na kontrolowanie stopnia zachwaszczenia i skuteczne zwalczanie chwastów. Nie stosuję jednej substancji czynnej w pełnej dawce, tylko staram się dobierać ich kilka w mikrodawkach, przy czym pilnuję, żeby w miarę możliwości jak najczęściej je zmieniać. W praktyce wygląda to tak, że w walce herbicydowej używam 3 do 5 substancji czynnych w maleńkich dawkach. Sumaryczny koszt zabiegów jest niższy niż w przypadku standardowych rozwiązań, a odchwaszczanie jest skuteczne – mówi Szymon Kiersnowski.
W tym sezonie dominującą uprawą jest rzepak ozimy, którego powierzchnia wynosi 360 ha. Zdarza się czasami w niektórych sezonach, że gospodarze wysiewają go tylko 50 ha.
– Po kukurydzy ziarnowej, jeśli tylko pozwolą na to jesienne warunki pogodowe, staramy się zasiać pszenicę ozimą. Ponieważ jest to końcówka października lub początek listopada, nie zawsze uda się zasiać więcej pszenicy, która może być przedplonem dla rzepaku. Staram się, aby na danym stanowisku w uprawie rzepaku było co najmniej 2, a najlepiej 3 lata przerwy – wyjaśnia Szymon Kiersnowski.