– Ukraina powinna się temu sprzeciwić – stwierdził Danylo Hetmantsev, przewodniczący Komisji Podatkowej ukraińskiego parlamentu.
Jego zdaniem obecnie ma miejsce zwykłe obchodzenie sankcji i istniejących ograniczeń. W tym paradygmacie Federacja Rosyjska istnieje i przetrwa. Nawozy mineralne pochodzenia rosyjskiego można dostarczać do dowolnego kraju, tam można otrzymać zaświadczenie o nowym kraju pochodzenia towarów na podstawie sfałszowanych dokumentów, a następnie Ukraina otrzymuje te nawozy mineralne, już jako nawozy z innego kraju. Niestety biznes w różnych krajach ma różny stosunek współpracy z agresorem.
Hetmancew nie podał dokładnej ilości rosyjskich nawozów importowanych do Ukrainy, ale jest przekonany o bezpośrednim zagrożeniu nielegalnym importem dla krajowych producentów.
Obecnie na terytorium Ukrainy działają cztery z siedmiu największych zakładów chemicznych – Sumyhimprom, Rivneazot, Czerkasy Azot i DZMU.
Po rozpoczęciu wojny państwowe Odeskie Zakłady Portowe zostały zmuszone do wstrzymania prac. Nie działają również horłowskie Styrol i sewierodonieckie stowarzyszenie Azot, które znajdują się na terenach okupowanych. W czasie wojny kluczowe tego ostatniego producenta zostały znacznie zniszczone w wyniku ostrzału.
Ukraiński przemysł chemiczny przeorientował się na rynek krajowy. Ale jednocześnie branża ta cierpi i względem władz ukraińskich należy ją wspierać na wszelkie sposoby, w tym poprzez zatrzymanie nielegalnego importu.
W ciągu pięciu miesięcy 2023 roku z Uzbekistanu, Gruzji, Turkmenistanu, Azerbejdżanu i Kazachstanu sprowadzono na Ukrainę 267,4 tys. ton nawozów mineralnych. Z czterech podstawowych nawozów zużywanych przez rolników (saletry amonowej, mocznika, siarczanu amonu i NP/superfosfatu) kraje WNP przywiozły na obszar celny Ukrainy 53,83%całkowitego importu. W szczegółach ogólnego importu to:
- 70,6% mocznik (247 tys. ton);
- 21,3% siarczan amonu (48,6 tys. ton);
- oraz prawie 10% stanowiła saletra (33,2 tys. ton).
Marek Sztejer