Przypomnijmy, wiosną rząd holenderski przedstawił cele i strategie dotyczące zmniejszenia zanieczyszczenia środowiska azotem.
Rolnicy nie zgadzają się na traktowanie ich jako obywateli drugiej kategorii
Do 2030 r. planuje w związku z tym drastycznie o graniczyć hodowlę zwierząt w tym kraju. Aż o 30%. Po tej zapowiedzi około 40 tys. rolników swoimi ciągnikami wyjechało na ulice miast, miasteczek i stolic regionów, by zaprotestować w ten sposób przeciwko rządowej polityce (czytaj TUTAJ). Protestujący uważają, że są nierówno traktowani i postrzegani jako truciciele. Wskazują że inna branże również przyczyniają się do emisji zanieczyszczeń szkodliwych dla środowiska, ale to właśnie na rolnikach wiesza się psy i na nich nakłada się największe ograniczenia.
Negocjacje między rządem a farmerami bez przełomu
Z głównym negocjatorem strony rządowej Johanem Remkesem i częścią gabinetu, z premierem Markiem Rutte na czele, tamtejsi rolnicy rozmawiali w piątek. Pierwsze komentarze po nie napawają jednak optymizmem, choć Remkes w jednym z wywiadów stwierdził, że rozmowom towarzyszyła „niezwykle konstruktywna atmosfera”.
W nieco bardziej sceptycznym tonie wypowiadali się przedstawiciele Holenderskiego Związku Rolników, reprezentujący osiem tamtejszych organizacji zawodowych. Ich zdaniem, propozycja rządu była bardzo zła.