To, że koszty produkcji idą w górę, wiemy wszyscy, jednak już teraz ich skala przybiera taką siłę, że niektórzy rolnicy nie będą w stanie się utrzymać. Nie wiadomo, ile to jeszcze potrwa, niestety wszystko wskazuje na to, że inflacja utrzyma się na wysokim poziomie do przyszłego lata, a wejdzie w fazę spadkową dopiero jesienią przyszłego roku, jak podkreślał Adam Glapiński, prezes NBP w rozmowie z Business Insider. Teraz czekamy na decyzję NBP o kolejnych możliwych jeszcze dwóch podwyżkach stóp procentowych o 0,25 punktu procentowego. Decyzja w tej sprawie zapadnie lada dzień. Oprócz tych problemów, które również dotyczą kredytów i rosnących rat, sytuacja dotycząca cen prądu dla gospodarstw rolnych jest naprawdę dramatyczna.
Rolnicy otrzymali listy od PGE, w których stawki za prąd wzrosły o 57% względem poprzedniej faktury rozliczeniowej. Inni dystrybutorzy energii jak Enea czy Tauron też podnoszą ceny. Na stronie PGE pojawił się cennik taryf energii elektrycznej dla klientów taryfy A,B,C i R. Wiele gospodarstw korzysta z taryfy C11, warto zaznaczyć, że z taryf z grupy C korzysta również wiele innych firm usługowych, ale i sklepów spożywczych.
Gdy zajrzymy do cennika, który obowiązuje od 1 września do 31 października (wcześniej ponadto cenniki były wystawiane bezterminowo, więc możliwa jest kolejna podwyżka od listopada) w taryfie C11 pojawia się informacja, że rolnik, który korzysta z tej taryfy, będzie musiał za 1 kWh energii zapłacić 2,2 zł brutto. Warto zaznaczyć, że w styczniu br. rolnicy płacili 0,56 zł za 1 kWh. Od tamtego czasu ceny prądu wzrosły o 208%.
Nie będzie mnie stać na produkcję mleka
Bogna Hupa prowadzi 100 ha gospodarstwa na Mazowszu, doi 20 krów ponadto zajmuje się hodowlą bydła mięsnego i koni. W gospodarstwie codziennie pracuje dojarka, zbiornik chłodzący na mleko, przygotowywane są pasze. Miesięcznie produkuje około 10-12 tys. l mleka.
Standardowe zużycie prądu w przypadku jej gospodarstwa to około 2,2 tys. kWh miesięcznie, zimą jest ok. 2,6 tys. kWh. Łatwo przeliczyć, że na początku stycznia 2021 r. płaciła miesięcznie około 1890 zł za prąd z kosztem obrotu i dystrybucji, obecnie za miesiąc opłata za wrzesień wzrosła do kwoty 5220 zł miesięcznie. Rolniczka jest załamana tą sytuacją.
- Przy takim małym gospodarstwie i małej ilości sztuk, nie jestem w stanie zarobić na podwyżki kosztów samego prądu, a gdzie jest cała reszta wyższych kosztów. Do pracy dodatkowej nie pójdę, bo nie mam kiedy. Musiałabym mieć około 50 krów, żeby pokryć koszty. Od miesiąca próbujemy załatwić kredyt na fotowoltaikę, gdzie dla gospodarstw domowych procedura jest uproszczona, a powyżej 100 tys. na fotowoltaikę jesteś traktowany jak przedsiębiorstwo i załatwienie tego nie jest proste, ani szybkie. W moim gospodarstwie jest zapotrzebowanie na 35 kW na dobę. Są oczywiście programy na fotowoltaikę, ale te procedury tyle trwają, że mija się to z celem. W tej sytuacji, powinno to trwać miesiąc, wypłata środków i inwestycja. Nie mamy na co czekać, jesteśmy w trudnej sytuacji, naprawdę. Nie rozumiem też w tych dokumentach, które przekazuje PGE informacji, w której prawie 2/3 kosztów stanowią koszty polityki klimatycznej UE. Wchodziliśmy do UE zupełnie innej niż jest teraz, jeżeli cena węgla poszła do góry, to razem z tym idą koszty OZE. To my za to płacimy, zarabia UE. Natychmiast Parlament Europejski powinien znieść opłatę OZE, szczególnie w tej trudnej sytuacji – komentuje sytuację Hupa.