Trzeba też uwzględnić czynnik minimum, związany z prowadzeniem plantacji, a od kilku lat stała się nim dostępność wody i jej ilość, jaka może być użyta do uprawy. Z tego powodu wszelkie technologie uwzględniające nawadnianie muszą być możliwie efektywne, t.j. zapewniać maksymalny zysk przy minimalnym zużyciu wody.
Technologią, która te warunki spełnia jest fertygacja, czyli najkrócej mówiąc: „łączne zaopatrzenie rośliny w wodę i składniki pokarmowe”. Oznacza to, że możemy podawać, w zależności od potrzeb roślin, albo czystą wodę, albo pożywkę dopasowaną do fazy fenologicznej rozwoju roślin. Poniżej pokrótce omówimy niektóre aspekty fertygacji truskawki uprawianej w polu.
Uprawa „na płask”
Jest to ciągle najbardziej rozpowszechniony sposób uprawy truskawki w gruncie. Rośliny są sadzone w rzędy pojedyncze lub podwójne, z odpowiednim do posiadanego sprzętu rozstawem międzyrzędzi. Przy tej technologii uprawy fertygacja nie nastręcza problemów, istotne jest jednak, aby dopasować przewody nawadniające do warunków uprawy. Krótko mówiąc: przewodów powinno być tyle, ile rzędów w zagonie (czyli odpowiednio jeden lub dwa), a rozstaw emiterów powinien odpowiadać odległościom między roślinami w rzędzie. W przypadku uprawy w dwu rzędach trzeba pamiętać o przesunięciu względnym przewodu – z powodu różnicy w położeniu roślin w rzędach. Stosuje się zwykle przewody miękkie, o emiterach wydajności 1,1 l/godz.; 2,2 l/godz. lub 4 l/godz. – dyskusja, który model jest lepszy, trwa do dziś. Teoretycznie wydajność emitera powinna wynikać z rachunku przepływu w instalacji, a zależy głównie od wydajności pompy obiegowej lub – gdy korzystamy z instalacji wodociągowej – od minimalnego ciśnienia, zapewniającego poprawną pracę kroplowników. Tu uwaga: linie kroplujące nie powinny być dłuższe niż 100 m.b., na takiej bowiem odległości producenci gwarantują jednolitość wypływu przy minimalnym ciśnieniu roboczym w instalacji.