Podczas naszych tegorocznych seminariów uprawowych dyskutujemy o tym, jak trudna staje się praca rolnika między innymi, w obliczu znikania z rejestru coraz większej liczby substancji czynnych, ale także w obliczu zmieniającego się klimatu.
— Panie doktorze dużo mówiliśmy o tym faktycznie, że nie będzie prosta teraz ochrona, mówił Pan o takim rozwiązaniu, jakim jest ochrona hybrydowa, gdyby mógł Pan wyjaśnić, co się czai pod tym pojęciem? — pyta dr Walerowska.
— No właśnie, jeżeli chcemy łączyć wiele metod, jak metody mechaniczne, metody chemiczne, które znamy do tej pory, czy te wymagające można powiedzieć największej wiedzy, ale też dobrej pogody, odpowiedniej wilgotności metody biologiczne, to zaczynamy tworzyć łączenie wielu metod tzw. metodę hybrydową. Spotkaliśmy się kiedyś z integracją metod, ale tu myślę, że hybryda to ta analogia nie tylko do odmian, ale też do rynku motoryzacyjnego co ułatwi przyjęcie rolnikom takiej technologii, stąd też zaczynamy łączyć herbicydy np. z pielnikami — mówi dr hab. Sobiech.
— Czy jest to troszkę powrót do przeszłości? — pyta dr Walerowska.
— Trochę tak, ale skoro mówimy o ograniczeniu zużycia substancji czynnych, pojawia się pytanie, jak to zrobić i zrobić to dobrze.