Powiedzenie, że kobiety to słaba płeć, to kompletny przeżytek. Jesteśmy dużo silniejsze niż kiedykolwiek, na co swoistym dowodem jest 23-letnia Patrycja z Dolnego Śląska, która gospodaruje na 50 ha. Jak sama przyznaje, została rolniczką, bo kocha tę robotę i nie wyobraża sobie robienia czegoś innego.
Trzy córki i co dalej?
– Od najmłodszych lat jeździłam razem z tatą na wszystkie możliwe targi rolnicze. Zawsze duże maszyny robiły na mnie ogromne wrażenie – opowiada Patrycja i dodaje: – Tata raczej nie oczekiwał, że któraś z nas, bo mam jeszcze dwie młodsze siostry, zostanie na gospodarstwie, no bo ciężko tego od dziewczyn wymagać. Wspomina, że był już nawet taki okres, że przestał inwestować w gospodarstwo, no bo po co rozbudowywać park maszynowy i kupować kolejne hektary, skoro nie będzie miał komu tego przekazać?
– I wtedy przyszedł taki moment, że pracownik taty ciężko zachorował i niestety, zmarł. Trudno jest samemu ogarnąć całe gospodarstwo, więc postanowiłam mu pomagać. Tata raz, drugi wsadził mnie na ciągnik, żebym obrobiła pole i tak to się zaczęło – mówi młoda rolniczka, która już od trzech lat jest na swoim. Na gruntach, które otrzymała od rodziców, uprawia bezorkowo rzepak (średni plon 2,5–3 t/ha), pszenicę (5,5 t/ha), jęczmień (4 t/ha), buraki cukrowe oraz groch.
– Gdy widzę, jak wszystko rośnie na polu, czuję się zmotywowana do dalszej pracy. Wcześniej tak naprawdę nie miałam pomysłu na siebie. Przez chwilę myślałam o tym, żeby może zostać księgową – wspomina. Patrycja ostatecznie ukończyła zarówno technikum organizacji reklamy, jak i technikum rolnicze.