Wtedy ministerstwo rolnictwa zapewniło nas, że szybko wprowadzi przepisy umożliwiające wypłatę rekompensat. Jednak minął miesiąc i żadne propozycje ze strony resortu nie padły, poza tym, że poszkodowani hodowcy… mogą ubiegać się o kredyty preferencyjne. Taką informację przekazał w miniony piątek samorządowi rolniczemu wiceminister rolnictwa.
Z kolei wczoraj otrzymaliśmy informację od resortu, że w sprawie odszkodowań… nadal tworzone są podstawy prawne.
- W MRiRW prowadzone są w dalszym ciągu prace legislacyjne mające na celu stworzenie podstawy prawnej umożliwiającej ubieganie się o pomoc przez posiadaczy norek za ich zabicie w związku z wdrażaniem przepisów Ministra Rolnictwa i Rozwoju Wsi w sprawie zwalczania SARS-CoV-2 u norek – wyjaśnia nam resort rolnictwa.
Takim obrotem spraw zdziwiona jest branża futerkowa, której przedstawiciele nie zostali poproszeni o konsultacje w sprawie odszkodowań, a przecież udział strony zainteresowanej jest tu konieczny.
- Minister w ogóle z nami nie rozmawia. Żaden z trzech istniejących w Polsce związków hodowców zwierząt futerkowych nie został zaproszony przez ministra rolnictwa do rozmów na temat odszkodowań, więc jestem zaskoczony tym komunikatem. Zastanawiam się tylko, na jakiej podstawie minister ustali wysokość odszkodowania, skoro na żadnej z naszych ferm nie było do tej pory ani jednego rachmistrza, by sprawdzić, który z 230 rodzajów okrywy włosowej znajduje się na fermach. A ich rozpiętość cenowa jest duża – jeden może kosztować 150 euro, drugi 35 euro. Trzeba też brać pod uwagę fakt, że ceny skór rosną. W ubiegłym tygodniu na aukcji w Kopenhadze wzrosły nawet o 98 proc. – wyjaśnia w rozmowie z nami Marek Miśko , dyrektor Polskiego Związku Futrzarskiego.
Miśko zaznacza też, że minister Grzegorz Puda nie wyczerpał wszystkich możliwych narzędzi do przeciwdziałania rozprzestrzenianiu się koronawirusa na fermach norek.
- Są to na przykład szczepienia, o które domagamy się od tygodni. Poza tym Amerykanie już mają tę szczepionkę i chcą ją testować na norkach w Polsce, ale nie mogą tego zrobić, bo minister nie podejmuje tematu – wyjaśnia Marek Miśko. I dodaje, że kilku posłów już złożyło interpelację do ministra rolnictwa z pytaniami m.in. o to, ile występuje mutacji koronawirusa u norki i ile osób zraziło się od tego zwierzęcia.
- Odpowiedź na te pytania może zaburzyć całą narrację ministerstwa o jakimkolwiek wybijaniu zwierząt. Bo jeśli tych danych nie ma, to na jakiej podstawie wybija się zwierzęta? – pyta dyrektor.