Bieżącą sytuację, która doprowadziła do tak wielkiego kryzysu krajowego rolnictwa można rozpatrywać w wielu płaszczyznach, z których bezwzględnie najważniejszy jest silny międzynarodowy handel zbożami w naszym regionie i jego wpływ na światowe giełdy. Ostatecznym efektem są taniejące zboża i spory chaos na zapchanym krajowym rynku.
Stracili rolnicy i firmy skupujące
W zgoła inny scenariusz wpisywały się zachęty płynące z rządowych kręgów, by zboże przetrzymać, bo może drożeć. Wyraźnie zabrakło tu i doświadczenia, i wyobraźni. Przecież jak mocno drożeje, to tanieć też może.
Zwłaszcza że do dramatycznych wręcz eksplozji cen zbóż na światowych rynkach przyczynił się wybuch wojny. W zbrojnym konflikcie zwarły się dwa kraje wiodące w eksporcie zbóż, a dotychczasowe tradycyjne szlaki eksportowe stanęły pod sporym znakiem zapytania. W miarę upływu czasu rynki przekonywały się, że oczywiście wpływa to wszystko na zbożowe bilanse, ale jednak dzięki stworzonemu korytarzowi zbożowemu i alternatywnym szlakom transportowym przez kraje ościenne, handel ukraińskimi zbożami toczy się dalej.
Przez pierwsze 9 miesięcy bieżącego sezonu Ukraina wyeksportowała już 37,6 mln zbóż, oleistych i strączkowych, w tym 12,9 mln t pszenicy i 22,2 mln t kukurydzy. Dużym beneficjentem tego eksportu stała się UE, która w tym okresie kupiła z Ukrainy 4,3 mln t pszenicy i 10,7 mln t kukurydzy, dostarczyła także 66,5 tys. ton mąki pszennej. Giełdy na informacje o kolejnych milionach ton zbóż eksportowanych z Ukrainy zaczęły reagować spadkami. Pszenica, która na koniec sierpnia 2022 r. kosztowała na paryskiej giełdzie 332 €/t i jeszcze w październiku (10.10.2022 r.), wyceniana była na 364 €/t, od tego czasu zaczęła bezustannie spadać i 14.04.2023 r. jest wyceniana na 250,50 €/t. Od szczytu notowań bieżącego sezonu pszenica na Matifie staniała o ponad 114 €. Tracić zaczęli zarówno rolnicy, jak i skupujące zboża firmy handlowe.