ASF: stygmatyzowane prosięta ze stref
Trudno opisać sytuację producentów warchlaków i tuczników, którzy obecnie masowo już lądują w strefach objętych ograniczeniami związanymi z pojawieniem się afrykańskiego pomoru świń.
Powtarza się ten sam scenariusz, znany ze wschodu kraju, tyle że teraz pomór zatacza coraz to szersze kręgi, a sprawa dotyczy coraz większej liczby gospodarstw. W chlewniach nastawionych na produkcje krajowych prosiąt stoją tysiące zwierząt, które mimo że są tanie, jak nigdy wcześniej, to i tak nie znajdują nabywców. Chlewnie trafiają do stref. Rolnicy nie chcą kupować z nich prosiąt, ponieważ jak Polska długa i szeroka, zniechęcają ich do tego powiatowi lekarze weterynarii. Taką argumentację słyszymy od lat. Nikt nie chce ściągać na siebie kontroli, z których mogą wyniknąć problemy. W ten sposób kończą się wieloletnie współprace, a producenci szukają rozwiązań alternatywnych. Organizują na własną rękę tuczarnie, a nawet coś w rodzaju kontraktów, by zwolnić tylko miejsce w odchowalniach dla kolejnych rodzących się grup prosiąt.
Mało tego, o ile rolnicy produkujący tuczniki mogą liczyć na wyrównanie strat, o tyle producenci prosiąt nie zostali ujęci w przepisach. Dla nich ustawodawca nie przewidział wyrównania stawek za sprzedawane grubo poniżej opłacalności warchlaków.
Chcesz przeczytać więcej o dramatycznej sytuacji producentów świń - zapraszamy do lektury listopadowego wydania top agrar Polska.