Afrykę zalewa pseudomleko z Europy
W UE produkowana jest mieszanka serwatki i olejów roślinnych – palmowego i rzepakowego, produkt sprzedawany jest w Zachodniej Afryce. Tamtejsi hodowcy bydła nie mają gdzie sprzedać swojego mleka, a ich dzieci piją to w szkołach, mimo że rodzime hodowle miały się całkiem nieźle, a do szkół było dostarczane świeże mleko prosto od gospodarzy.
– Ten uboczny produkt przetwarzania mleka jest masowo dostarczany w postaci proszku przez wielkich europejskich producentów, a proceder ten wielu postrzega jako cyniczne wykorzystywanie przewagi gospodarczej, piszą z Ouagadougou w Burkina Faso Simon Marks i Emmet Livingstone z POLITICO – czytamy na portalu onet.pl.
POLITICO prowadziło śledztwo przez pół roku, dotyczące importu wzbogaconej serwatki w proszku. Dochodzenie wykazało ogromnie niszczący wpływ na tamtejszą gospodarkę i rodzimą hodowlę bydła.
– Niskie koszty i łatwa dostępność tego "produktu mlekopodobnego", powodują, że lokalni farmerzy nie są w stanie z nim konkurować, co pogłębia kryzys gospodarczy. By uniknąć kosztownego procesu utylizacji tysięcy ton serwatki, firmy mleczarskie postanowiły wytwarzać substancję mlekopodobną, dodając do niej olej palmowy albo rzepakowy. Europejczycy pomysłu nie kupili, ale Afryka okazała się idealnym rynkiem, za sprawą niższej siły nabywczej jej obywateli i szybko rosnącej populacji – pisze onet.pl.