Do ukraińskiego parlamentu trafił projekt ustawy, która przewiduje karę do 10 lat pozbawienia wolności, mężczyzn podlegających mobilizacji w ramach stanu wojennego, którzy aktualnie przebywają za granicą i nie wracają do Ukrainy.
Projekt został podpisany przez 24 deputowanych Rady Najwyższej Ukrainy, m.in. Fedora Wenisławskiego, który jest przedstawicielem w Sądzie Konstytucyjnym.
Sam projekt wzbudza wiele kontrowersji, więc jego los nie jest do końca pewny. Jednak wnioskować można, że jest to swego rodzaju zabezpieczenie ukraińskiej władzy na wypadek dalszej eskalacji wojny z Rosją.
W samym projekcie nie chodzi też jedynie o mobilizacje wojskową, państwo ukraińskie ma obecnie problemy z funkcjonowaniem takich elementów infrastruktury jak braki w kierowcach ciężarówek, którzy mogli by dostarczać artykuły spożywcze do miast zaatakowanych przez Rosje.
Polskę opuściło pół miliona mężczyzn
– Jeszcze na samym początku wojny mówiliśmy, że inwazja Federacji Rosyjskiej na Ukrainę spowoduje istotne i trwałe zmiany w strukturze migracji z Ukrainy i na polskim rynku pracy. Od 24 lutego Polskę opuściło ponad pół miliona mężczyzn, połowę z nich stanowią pracownicy z branży budowlanej oraz kierowcy samochodów ciężarowych. Im dłużej potrwa wojna, tym bardziej te zmiany będą się pogłębiać. Będzie to oznaczało jeszcze większy odpływ ukraińskich mężczyzn w wieku 18 – 65 lat – komentuje Karolina Szleszyńska, wiceprezeska międzynarodowej agencji zatrudnienia Gremi Personal.
Zdaniem Karoliny Szleszyńskiej pracodawcy oraz rząd powinni skupić się na działaniu równoległym, jakim jest przystosowanie procesów w firmach pod katem zatrudniania kobiet z Ukrainy.
– Przyjechało do nas już 2,681 mln uchodźców, głównie kobiet z dziećmi, które nie chcą zależeć od dobrej woli Polaków i pilnie poszukują pracy, by mieć źródło utrzymania. Zdajemy sobie sprawę z tego, że dostosowanie się przedsiębiorstw do aktualnej sytuacji wymaga czasu, a często i inwestycji, ale “przeczekać” wojny się nie da. W najbliższym czasie ukraińscy mężczyźni do Polski nie wrócą – mówi Karolina Szleszyńska.