r e k l a m a
Partnerzy portalu
Wertiilioza nęka ziemniaki w Stanach
22.02.2021autor: Jacek Daleszyński
Werticilioza obecna jest we wszystkich rejonach uprawy ziemniaka w USA. Choć na tamtejszym rynku są odmiany o większej tolerancji na chorobę, to jednak nie stały się one głównym orężem w walce z chorobą.
Odmiany tolerancyjne są zaskakująco rzadko wybierane, bo najczęściej ich profil nie odpowiada farmerom – nie nadają się np. dla konkretnego przemysłu. W Stanach werticilioza w ziemnikau powodowana jest przez jeden z dwóch gatunków grzyba: Verticillium dahliae lub Verticillium albo-atrum. Te same gatunki powodują werticiliozę w naszych warunkach, np. na rzepaku, jednak ten pierwszy jest zdecydowanie bardziej groźny. Naukowcy z Washington State University przekonują, że najskuteczniejszym sposobem zapobiegania chorobie, oprócz stosowanych z niezadowalającym jednak skutkiem fungicydów, jest przerwa w uprawie ziemniaka. Podstawą powinna być staranna uprawa gleby umożliwiająca szybką mineralizację resztek, bo na nich utrzymuje się grzyb. Utrzymuje się też w glebie, nawet 7 lat bez rośliny żywicielskiej. Okazuje się też, że nawet niewielka ilość inokulum na danym stanowisku może spowodować poważne porażenie roślin. Z drugiej strony dochodzi do sytuacji, że na mocno zainfekowanych stanowiskach choroba występuje w zadziwiająco niewielkim nasileniu. Niemniej plony ziemniaka na polach, gdzie nigdy nie były one uprawiane są od 14 do 20% wyższe, niż na stanowiskach, gdzie ziemniak już występował.
Jednocześnie badane są geny sprawców werticiliozy pod kątem powiązania ich z genami ziemniaka dla wyhodowania odporniejszych odmian.
Werticilioza jest groźniejsza w okresach bezdeszczowych, czego doświadczyli farmerzy amerykańscy w zeszłym roku, zwłaszcza w stanie Maine. Choroba powoduje nie tylko więdnięcie roślin (fot. poniżej), ale też znacząco zmniejsza rozmiar bulw. Na ich przekroju objawy też są widoczne w postaci nekrozy wiązek przewodzących (fot. powyżej).
Roślina po lewej rośnie na glebie wolnej od sprawców werticiliozy, roślina po prawej – na zainfekowanej.
jd, fot. Spudman/Epp
r e k l a m a
Zdrowa gleba ma być kluczem
Naukowcy doszli do wniosku, że w „dziewiczej” glebie, na której uprawiano ziemniaki występują mikroorganizmy, które mogą hamować rozwój grzybów wywołujących werticiliozę. W tym celu badają i identyfikują wszystkie mikroorganizmy, które w takiej glebie mogą się znajdować. Jeśli po przeprowadzaniu wielu badań okaże się, że tak jest faktycznie spróbują opracować metodę ich zaszczepiania na glebach zainfekowanych już sprawcą werticiliozy.Jednocześnie badane są geny sprawców werticiliozy pod kątem powiązania ich z genami ziemniaka dla wyhodowania odporniejszych odmian.
Werticilioza jest groźniejsza w okresach bezdeszczowych, czego doświadczyli farmerzy amerykańscy w zeszłym roku, zwłaszcza w stanie Maine. Choroba powoduje nie tylko więdnięcie roślin (fot. poniżej), ale też znacząco zmniejsza rozmiar bulw. Na ich przekroju objawy też są widoczne w postaci nekrozy wiązek przewodzących (fot. powyżej).
Roślina po lewej rośnie na glebie wolnej od sprawców werticiliozy, roślina po prawej – na zainfekowanej.
jd, fot. Spudman/Epp
Jacek Daleszyński
<p>redaktor top agrar Polska, specjalista w zakresie uprawy roślin.</p>
Masz pytania?
Zadaj pytanie redakcjir e k l a m a
r e k l a m a
Najważniejsze tematy
r e k l a m a