Z artykułu dowiesz się
- Próchnica niezbędna dla żyzności gleby
- Resztki pożniwne zwiększą zyski
- Jak obliczyć plon słomy?
- Ile mikro- i makroelementów jest w słomie na polu?
Z artykułu dowiesz się
Z jednej strony huśtawka cenowa z nawozami mineralnymi, z drugiej ciągły niedosyt nawozów naturalnych z powodu dramatycznego spadku liczby gospodarstw z produkcją zwierzęcą, zmieniający się klimat, na co nakładają się jeszcze coraz ciekawsze pomysły unijnych urzędników. Można skwitować krótko – łatwo już było. Dzisiaj musimy szczególnie koncentrować się na dbaniu o glebę, na utrzymaniu jej żyzności i szanowaniu każdej kropli wody w glebie. Do tego niezbędna jest próchnica, bez której nie zbudujemy żyzności gleby. To z jednej strony magazyn składników pokarmowych, ale także wody. Może ona utrzymać 3–5-krotnie więcej wody dostępnej dla roślin niż frakcja mineralna. Wzrost jej zawartości w glebie o 0,5% pozwala zatrzymać dodatkowo na 1 ha ok. 80 m3 wody, co odpowiada 8 mm opadu zatrzymanego na potrzeby roślin pomiędzy deszczami.
Przy dramatycznym spadku pogłowia trzody chlewnej i braku nawozów naturalnych, szczególnie obornika, słoma pozostawiona na polu może okazać się ratunkiem dla wielu gospodarstw bez produkcji zwierzęcej. Oczywiście, sama słoma nie załatwi problemu próchnicy, ale w połączeniu z racjonalnie dobranym międzyplonem, także płodozmianem oraz wapnowaniem gleby, zbilansowanym nawożeniem mineralnym, może z pewnością pomóc w budowaniu próchnicy i poprawie żyzności gleby.
Resztki pożniwne można wywieźć z pola dość łatwo, ale odbudowanie materii organicznej w glebie to proces złożony i długotrwały. Regularne przyorywanie, także słomy, jest jedną z możliwości dbania o żyzność gleby i ratunkiem dla gospodarstw bez produkcji zwierzęcej.
Takie zabiegi systematycznie prowadzić będą do zwiększania poziomu próchnicy, a tym samym poprawy właściwości chemicznych, fizycznych i biologicznych gleby, a w efekcie także do polepszenia jej struktury. Jeśli do tego dołożymy dobrze dobrany międzyplon, przeznaczony na zielony nawóz, na pewno finalnie zwiększymy zawartość próchnicy.
W celu określenia plonu słomy przyjmuje się wskaźniki wynikające z plonu ziarna. W starszych zaleceniach były one zdecydowanie wyższe, przykładowo na 1 t ziarna pszenicy ozimej przypadało 1–1,3 słomy, dla żyta było to 1,6–2 t słomy. Jednak nowsze i wysoko plonujące odmiany zbóż, są także niższe i „produkują” tym samym mniej słomy.
Szacunkowy plon słomy można obliczyć przyjmując, że stosunek plonu ziarna do plonu słomy u pszenicy kształtuje się, jak 1: 0,8 (przy plonie 10 t/ha ziarna, uzyskujemy ok. 8 t/ha słomy), u jęczmienia jak 1: 1, u żyta i pszenżyta, jak 1: 1,2–1,4.
Zawartość składników pokarmowych w słomie, czyli jej wartość nawozowa nie jest wartością stałą. Wszystko zależy od gatunku uprawy, stosowanej agrotechniki czy poziomu plonowania. Dlatego posługujemy się pewnymi zakresami. Należy pamiętać, że oprócz makroskładników, jak N, P, K, Mg, Ca (tab. 1.), słoma jest także źródłem mikroelementów: Cu, Zn, Fe, Mn (tab. 2.).
Skupmy się jednak na zbożach, szczególnie na dominującej w strukturze zasiewów pszenicy ozimej (ok. 2 mln ha). Szacunkowo przyjmując na podstawie tab. 1., że w 1 t s.m. słomy pszennej znajduje się średnio: 6,4 kg N; 1,5 kg P2O5; 10,6 kg K2O (w różnych źródłach można znaleźć wyższe wartości fosforu i potasu, tj. 2,3 kg P2O5 i 12,6 K2O). Zakładając średni plon pszenicy na poziomie 8 t/ha, daje to ok. 6,4 t/ha słomy (8 x współczynnik 0,8). Oznaczałoby to, że zostawiając słomę na polu wnosimy około: 40 kg/ha azotu, 10 kg/ha fosforu i 70 kg/ha potasu.
W momencie zamykania tego wydania top agrar (tj. 20.07.) średnia cena saletry amonowej wynosiła 3700 zł/t, co oznacza, że 1 kg N kosztował ok. 11 zł. Z kolei nawóz potasowy zawierający 40% K2O kosztował ok. 3300 zł/t (na rynku nie była dostępna sól potasowa 60%, podobnie, jak nawozy fosforowe jednoskładnikowe), co oznacza ok. 8,25 zł za 1 kg czystego składnika. Jeśli przeliczylibyśmy to na złotówki, np. w odniesieniu do popularnego nawozu wieloskładnikowego NPK (np. 6: 20: 30 po średniej cenie ok. 4300 zł/t) stosowanego jesienią pod oziminy, warto potraktować słomę jako cenne źródło składników pokarmowych.
Jak dobrze wykorzystać fakt, że słoma zostaje na polu i poprawić żyzność gleby? Przede wszystkim zadbać o aktywność oraz bioróżnorodność drobnoustrojów glebowych, którą najbardziej ograniczają intensywne zabiegi uprawowe oraz wąskie płodozmiany. Żyzność naszych gleb zależy przede wszystkim od ilości próchnicy glebowej, której głównym źródłem są resztki roślinne.
W tym roku jednak może okazać się, że słoma będzie bardzo chodliwym towarem, a zabiegać o nią będą nie tylko rolnicy, ale także podmioty zajmujące się produkcją brykietu. Każdy sam musi zdecydować i ocenić, co jest bardziej opłacalne.
Artykuł ukazał się w sierpniowym numerze top agrar Polska. Sprawdź ostatnie wydanie!
dr Maria Walerowska
zastępca redaktora naczelnego, szef działu Uprawa
Najważniejsze tematy