Dlaczego Polska potrzebuje produkcji zwierzęcej? Warunki i zagrożenia
03.10.2023autor: Karol Bujoczek
Polska stała się znaczącym producentem mięsa i mleka w Europie. Bez produkcji zwierzęcej nie zagospodarujemy pasz i nie utrzymamy żyzności przeważających w kraju gleb lekkich.
Z artykułu dowiesz się
Zagospodarowanie paszy
Obsada zwierząt na hektar użytków rolnych w UE
Priorytetem zatrzymanie wody
Warunki i zagrożenia produkcji zwierzęcej
Nie brakuje krytyków hodowli
Zachód ogranicza produkcję
TOP 10 producentów mięsa w UE
Średnie ceny mięsa na rynku unijnym oraz w Polsce
Nie stracić zaufania konsumentów
Polska znaczącym producentem i eksporterem
Samowystarczalność produktów rolnych w Polsce
Przetwórcy, dbajcie o rolników!
Mleko: Polska rozwija eksport
Drób: Na pozycji lidera
Wieprzowina: Produkcja nie starcza na własne potrzeby
Wołowina: Większość poza kraj
Zrównoważone rolnictwo nie tylko produkcją roślinną stoi, ale przede wszystkim powiązaniem produkcji roślinnej ze zwierzęcą. W Polsce, gdzie przeważają gleby lekkie, a problemy z niedoborami wody są w ostatnich latach coraz częstsze, na większości stanowisk konieczne jest nawożenie gleby nawozami naturalnymi, jej systematyczne wzbogacanie w materię organiczną i przede wszystkim stosowanie zróżnicowanego płodozmianu. O wiele łatwiej spełnić te warunki, jeśli gospodarstwo prowadzi produkcję zwierzęcą. Niestety, w ostatnich latach wiele gospodarstw rozstało się z produkcją zwierzęcą, co w dobie drogich nawozów uderzyło w opłacalność upraw polowych.
Zagospodarowanie paszy
Do tego dochodzi fakt, że w kraju zbieramy w ostatnich latach ok. 33 mln t zbóż rocznie (wg szacunków za ub. rok było to nawet 35 mln t), z czego pszenica stanowi ok. 10–13 mln ton. Ponad 25 mln ton to zboża paszowe, które muszą trafić do koryta. Z roku na rok coraz więcej zbóż eksportujemy. W minionym sezonie 2022/23 eksport może przekroczyć nawet 10 mln ton. Częściowo jest to zasługą – albo z powodu – ziarna z Ukrainy.
W Polsce mamy ponad 3,5 mln ha użytków zielonych, których nie jesteśmy w stanie zaorać, nawet gdyby rolnicy chcieli. I nie chodzi tylko o unijny zakaz przeorywania TUZ dla utrzymania ich w ramach ochrony siedlisk naturalnych i poprawy retencji wód. Większość użytków zielonych nie nadaje się pod pług, a rolnicy często przekonali się, że likwidacja łąk i pastwisk nie przynosi spodziewanych plonów. Okresowe jesienne czy wczesnowiosenne podtopienia niweczą kosztowne uprawy.
Patrząc na poprawę retencji wody na poziomie gospodarstwa, wsi, gminy, czy powiatu, korzystniej jest utrzymać łąki i zatrzymać wodę. Wykorzystanie łąk i pastwisk przez przeżuwacze jest najbardziej naturalnym zagospodarowaniem biomasy, która nie nadaje się do bezpośredniego spożycia przez człowieka. Mało kto wie, że łąki i pastwiska stanowią blisko 70% powierzchni wszystkich użytków rolnych na całym świecie. Tylko przetworzenie tej biomasy przez przeżuwacze na mleko czy mięso pozwala wykorzystać te grunty do produkcji żywności dla człowieka.
r e k l a m a
Priorytetem zatrzymanie wody
Jednak największym wyzwaniem dla całej produkcji roślinnej i zwierzęcej będzie w najbliższych latach uchwycenie i wykorzystanie wody. To jest decydujące. Jeszcze na początku maja wydawało się, że przed nami superrok, tymczasem od połowy maja do połowy czerwca w wielu regionach Polski (znowu w Wielkopolsce, na Kujawach, Pomorzu, czy w centralnej Polsce) nie spadła kropla deszczu. Im lżejsze gleby, tym tragiczniej wyglądały uprawy. Skutki suszy były jeszcze bardziej dotkliwe na glebach niewapnowanych, bez nawożenia organicznego, o niskiej zawartości próchnicy. W tym roku z powodu drogich nawozów na wielu polach było widać skutki oszczędności. Intensywne deszcze w ostatnich dniach lipca i początku sierpnia pogorszyły znacznie jakość ziarna, efektem jest zdecydowana nadpodaż zboża jakości wyłącznie paszowej.
Warunki i zagrożenia produkcji zwierzęcej
Mamy z jednej strony naturalne warunki do rozwoju produkcji zwierzęcej, a z drugiej rzeczywistą potrzebę tworzenia wartości dodanej w gospodarstwach i podnoszenia żyzności gleb. Wspieranie zrównoważonej produkcji zwierzęcej powinno być priorytetem polityki rolnej w Polsce. Wsparcie inwestycji w nowoczesne chlewnie, obory, kurniki to nie tylko zapewnienie dobrostanu zwierząt, ale przede wszystkim stworzenie rolnikom – zwłaszcza młodym następcom – dobrego, atrakcyjnego miejsca pracy w wymagającej produkcji zwierzęcej. Konieczne są uproszczenia procedury zezwoleń budowlanych i przemyślana strategia wspierania inwestycji. Miejmy nadzieję, że po wyborach dojdzie do rozsądnych rozwiązań.
Nie brakuje krytyków hodowli
Jednak w ostatnich latach oprócz zagrożeń ze strony zmian klimatu i braku wody, narasta krytyka produkcji zwierzęcej ze strony środowisk proekologicznych i obrońców zwierząt. Społeczeństwo lokalne buntuje się przeciw budynkom inwentarskim. Nie brakuje także naukowców, którzy obwiniają produkcję zwierzęcą za emisję CO2, amoniaku czy metanu. Do tego dochodzi coraz głośniejsza krytyka spożycia mięsa ze strony środowisk wegetariańskich i wegańskich.
Mimo to świat potrzebuje produktów pochodzenia zwierzęcego, gdyż dla człowieka białko zwierzęce jest niezbędnym składnikiem diety do prawidłowego wzrostu i rozwoju. I choć trendy w krajach zamożnych ewidentnie pokazują, że społeczeństwo ogranicza spożycie mięsa czy innych produktów zwierzęcych, to jednak w skali całego świata zapotrzebowanie na produkty zwierzęce będzie rosło.
W Europie Zachodniej spożycie mięsa spada z ponad 70 kg/głowę rocznie. Zaś w Azji w krajach aspirujących do poziomu krajów zamożnych startuje z poziomu kilku–kilkunastu kg/głowę rocznie i z każdym rokiem – gdy tylko polepsza się sytuacja gospodarcza – ewidentnie rośnie.
Na bogatym Zachodzie coraz głośniejsi politycy z partii zielonych i aktywiści żądali wręcz ograniczenia spożycia i produkcji mięsa oraz jego promocji w UE (ostatecznie im się to nie udało). Ideologicznie nastawiona mniejszość próbuje narzucać swoje warunki większości społeczeństwa. Z pewnością produkcja mięsa czy mleka będzie w przyszłości pod zdecydowanie większą społeczną kontrolą, postrzegana z nową wrażliwością.
Zachód ogranicza produkcję
Obserwujemy to obecnie u naszych zachodnich sąsiadów w Unii Europejskiej. Przykładowo w Holandii wprowadzono rządowy program ograniczenia produkcji zwierzęcej o prawie 30%, wręcz wykupu gospodarstw utrzymujących świnie i bydło, głównie z powodu nadmiernego obciążenia środowiska emisją związków azotu do wód gruntowych. Nie brakuje też głosów, które domagają się wyrwania części ziemi posiadanej przez rolników na infrastrukturę czy budownictwo.
Podobnie w Danii ochrona środowiska i ograniczenie emisji są czynnikiem hamującym wzrost. W Niemczech w wielu landach rządzą ministrowie rolnictwa z partii Zielonych. Sam federalny minister rolnictwa nawołuje publicznie do ograniczenia spożycia mięsa i do totalnego zreformowania systemu utrzymania zwierząt oraz poprawy dobrostanu.
Pomysł podchwyciły i podkręciły sieci supermarketów, które zapowiedziały wprowadzenie znakowania mięsa pochodzącego z różnych systemów produkcji w zakresie dobrostanu zwierząt. Zaostrzone kryteria dobrostanu (jak grupowe utrzymanie loch, zakaz obcinania ogonów) są już obowiązującym prawem. Efekt jest taki, że coraz mniej rolników jest zainteresowanych produkcją.
We Francji i Włoszech w ostatnich latach dużym problemem dla produkcji bydła, zwłaszcza hodowli bydła ras mięsnych są powtarzające się susze i niedobory paszy objętościowej. Silne ruchy obrońców zwierząt we Francji uderzają przede wszystkim w produkcję drobiu i trzody chlewnej. O ile Hiszpanie do produkcji trzody chlewnej są w stanie przywieźć pasze z całego świata – ostatnio kukurydzę z Ukrainy, a soję z Brazylii, to już przy produkcji wołowiny cierpią z powodu suszy i braku paszy.
W całej Unii Europejskiej wyzwaniem są poprawa dobrostanu oraz ograniczenie zużycia antybiotyków. Polska, chcąc utrzymać rozwój eksportu mięsa, jaj, czy przetworów mlecznych, musi poważnie zabrać się za monitoring i ograniczenie zużycia antybiotyków.
Nie stracić zaufania konsumentów
Jednak zdecydowanie największym wyzwaniem jest utrzymanie zaufania dotychczasowych konsumentów i pozyskanie akceptacji mięsa i produktów pochodzenia zwierzęcego wśród młodych klientów. A ci ostatnio są bombardowani przez krytyków spożycia mięsa przede wszystkim w mediach społecznościowych. Jest to także efekt nasilonej kampanii na rzecz mięsa z hodowli tkankowych. Trudno oprzeć się wrażeniu, że to właśnie inwestorzy w nowe technologie już dziś przygotowują sobie grunt do biznesu i edukują swojego nowego – ideologicznie kształtowanego klienta, na zasadzie „możesz zjeść kawałek mięsa bez zabijania zwierząt”.
To są trendy, z którymi rolnicy zajmujący się hodowlą i chowem zwierząt oraz przetwórcy będą musieli się zmierzyć. Dziś w całym szeroko rozumianym łańcuchu od obory/chlewni/kurnika do stołu musimy się przygotować na krytykę, na rosnące oczekiwania i przede wszystkim uzbroić się w argumenty.
Mimo tych zagrożeń ludzie chcą i będą chcieć spożywać mięso, jaja, czy przetwory mleczne, które ktoś musi dla nich wyprodukować, przetworzyć i dostarczyć.
Polska znaczącym producentem i eksporterem
Na tle europejskim Polska z produkcją zwierzęcą stoi dobrze. Niemal we wszystkich grupach produktów w ostatnich 20 latach zwiększyliśmy produkcję i staliśmy się znaczącym eksporterem.
Jak na standardy europejskie mamy dosyć umiarkowaną gęstość zaludnienia – 123 osoby/km2. Mimo to nie brakuje protestów przeciwników budowy chlewni, kurników, czy nawet obór. Mamy powierzchnię paszową, potrzebujemy nawozów naturalnych do stabilności produkcji polowej. Mamy nowoczesne przetwórstwo, zakłady mięsne, które wręcz cierpią z braku surowca i nie wykorzystują mocy przerobowych.
W porównaniu z innymi krajami UE mamy wysoki udział młodych rolników, ale ich zainteresowanie produkcją zwierzęcą warunkują nowoczesne obiekty i określony poziom dochodów. Młodzi nie chcą już harować, a za obsługę zwierząt oczekują godziwego wynagrodzenia. To też tłumaczy, dlaczego w tak wielu gospodarstwach mniejszych i średnich młodzi nie garną się do chowu. Jeśli w mniejszych gospodarstwach produkcji zwierzęcej nie połączy się z przetwórstwem i lokalnym RHD, to z czasem będzie ich coraz mniej.
Przetwórcy, dbajcie o rolników!
Zakłady przetwórcze muszą zacząć traktować rolników po partnersku i włączyć ich do budowania wspólnej strategii utrzymania rynku, ale i zdobywania nowych. Jeśli zakłady mięsne dziś narzekają na brak surowca i jego jakość, to są pierwszymi, którzy powinni uderzyć się w pierś. Polska ma ogromną szansę do rozwoju produkcji zwierzęcej. Los wielu gospodarstw zależy od produkcji mleka czy mięsa. Produkujemy zdecydowanie więcej zbóż paszowych niż konsumpcyjnych, a one muszą trafić do koryta, by potem trafiły na talerz.
Mleko: Polska rozwija eksport
Jesteśmy 3. producentem mleka w UE – nasi rolnicy dostarczają już prawie 12,5 mld litrów mleka do mleczarni. Liczba dostawców mleka w ciągu blisko 20 lat spadła z 350 tys. do ok. 80 tys. Coraz więcej jest profesjonalnych gospodarstw. Rośnie wydajność, obecnie średnio od krowy uzyskuje się 6647 l mleka na rok, u krów pod oceną 9037.
Postępuje też koncentracja w przetwórstwie mleka, która w ostatnich miesiącach niebezpiecznie przyspieszyła. Mniejsze mleczarnie, zwłaszcza po horrendalnie wysokich cenach energii w drugiej poł. 2022 r. popadają w problemy finansowe i obniżają cenę mleka. Znaczne zróżnicowanie cen mleka uderza szczególnie w mniejszych i średnich dostawców, którzy nie mają alternatywy. Mimo obecnych zawirowań na rynku, Polska jest znaczącym eksporterem mleka, blisko 25% w różnych produktach trafia na eksport. Niemal 80% nadwyżki produktów mlecznych sprzedajemy na rynki unijne. Bez eksportu nie ma szans na rozwój.
Drób: Na pozycji lidera
Od kilkunastu lat dynamiczny rozwój produkcji drobiu sprawił, że dziś Polska jest absolutnym liderem w UE z produkcją nieco ponad 3 mln ton i ponad 60-proc. eksportem. Sektor drobiarski to zdecydowanie najbardziej skoncentrowana i profesjonalna gałąź produkcji zwierzęcej w kraju. Na I miejsce w europejskim rankingu pracuje ok. 6 tys. gospodarstw drobiarskich oraz xxx zakładów przetwórczych. W ostatnich miesiącach największym wyzwaniem dla drobiarzy jest konkurencja drobiu z Ukrainy, zwłaszcza na rynkach HoReCa w zachodniej Europie. Poza tym zagrożenie stanowią ogniska grypy ptaków. Zaś ze strony regulacji prawnych planowane normy dotyczące emisji oraz dobrostanu. Szerzej o drobiu od str. 26 w październikowym wydaniu top agrar Polska.
Wieprzowina: Produkcja nie starcza na własne potrzeby
W Polsce tylko rynek trzody chlewnej nie nadąża za krajowymi potrzebami. Ze świńskiej potęgi jeszcze kilkanaście lat temu staliśmy się mocnym importerem wieprzowiny i niemal największym klientem u duńskich producentów warchlaków. To właśnie w świniach pogłowie spadło najbardziej – do 9 mln świń (stan na lipiec br.). Pogłowie świń w Polsce jest najniższe od czasów II wojny światowej. Liczba stad skurczyła się do niespełna 53 tys., z czego ponad 36 tys. utrzymuje do 50 świń. Gospodarstw utrzymujących powyżej 500 świń mamy ok. 4 tys.
Mamy już niespełna 600 tys. loch. Gdyby nie import prawie 7 mln warchlaków, głównie z Danii, nasi rolnicy nie mieliby co tuczyć, a działające w Polsce zakłady mięsne nie miałyby co ubijać. Dziś zakłady mięsne lamentują, że brakuje im tuczników, a brak surowca jest wręcz zagrożeniem dla egzystencji wielu zakładów. Produkcja żywca wieprzowego wynosi ok. 1,8 mln t masy poubojowej. Mniej surowca do przerobu uderza w zakłady ubojowe i przetwórcze, które siłą rzeczy przy mniejszym wykorzystaniu mocy przerobowych ponoszą większe koszty. Niskie pogłowie trzody oznacza mniejsze zapotrzebowanie na paszę. Produkcja pasz przemysłowych dla trzody za 2022 r. to 2,3 mln t (wg IZP).
Wołowina: Większość poza kraj
W kraju mamy ok. 6,4 mln sztuk bydła. Wołowina pochodzi od opasów –cieląt ze stad mlecznych, choć systematycznie rośnie udział bydła typowych ras mięsnych oraz krzyżówek ras mięsnych z krowami mlecznymi. W ostatnich latach opłacalność opasu bydła wyraźnie wzrosła, choć na rynku od kilku miesięcy mamy korektę. Polska stała się importerem cieląt do opasu, które są na naszym rynku deficytowe. Rynek wołowiny eksportem stoi: poza granicę wysyłamy 360 tys. ton wołowiny, prawie 75% produkcji. Produkcja wołowiny to łącznie 540 tys. t w przeliczeniu na wagę poubojową (za 2022 r.). Ceny wołowiny w ostatnich tygodniach mocno zbliżyły się do średniego poziomu w UE, choć w dalszym ciągu zróżnicowanie cenowe dotyczy wielkości partii oraz pochodzenia i jakości dostarczanego do uboju żywca. W 2022 r. produkcja wołowiny w UE była o 2,6% niższa. Najbardziej spadła w Niemczech (–8%) i we Francji (–4,4%). W Polsce spadła o 2,6%.
kb fot. Sierszeńska, Jajor
Karol Bujoczek
<p>Redaktor Naczelny „top agrar Polska”, specjalista w zakresie rolnictwa, polityki rolnej i ekonomiki gospodarstw</p>