KGW Wielka Wieś z przedwojennym sznytem
Ile radości może przynieść oglądanie przedwojennych zdjęć, na których widać nasze babki? A świadomość, że organizacja, w której działamy, ma przedwojenne korzenie? O tym wie doskonale Koło Gospodyń Wiejskich z Wielkiej Wsi w gminie Widawa, które niedawno świętowało 85-lecie istnienia.
„Sprzed wojny” – ta fraza odruchowo wielu z nas kojarzy się ze starą szafą wydzielającą woń naftaliny, kurzem, czymś przestarzałym, nienowoczesnym, niemodnym. Ale jeśli „sprzed wojny”, to przecież także „z długą tradycją, korzeniami, doświadczeniem”. Koło z Wielkiej Wsi tak właśnie może o sobie myśleć.
Czarno-białe zdjęcia przedstawiają historie koła
Z kilkoma członkiniami – Barbarą, Haliną, Małgorzatą, Jadwigą Pokorską – przewodniczącą koła, i Michałem Włodarczykiem, wójtem gminy Widawa, spotykamy się w świeżo wyremontowanej wielkowiejskiej świetlicy, w której kiedyś mieściła się szkoła.
Do herbaty panie podają nie tylko sernik i snickersa, ale też kronikę koła. Na pierwszej stronie – zdjęcia, które miłośników historii przyprawiają o dreszcz. Czarno-białe, czy raczej w odcieniach szarości, z paniami w fartuchach i sukienkach retro, z nakryciami głowy, pozującymi do grupowego zdjęcia podczas jakichś warsztatów. W pierwszym wpisie, który sporządzono w latach 80. ubiegłego wieku, w pierwszym zdaniu widnieje data „1936”.
Panie widzą błysk w oku redaktorki, więc natychmiast jedna z nich rzuca: „Pójść po mamę? Ona jest dwa lata starsza od koła, sporo opowie o dawnej historii”. Po kilku minutach do ciasta siada z nami drobniutkiej postury i poruszająca się o kulach Teresa. Gdyby nie wcześniejsza zapowiedź, jej nastoletni, permanentny uśmiech nie pozwoliłby domyślić się wieku.
W falbaniastym fartuszku
„W 1936 roku w Wielkiej Wsi powstało koło gospodyń wiejskich. W skład koła wchodziło około 40 członkiń. Założycielką i przewodniczącą była pani Kamila Kościelska – osoba o dużym poczuciu humoru i bogatej pomysłowości. Dzięki temu zdobyła sobie sympatię wśród kobiet wiejskich, których życie stało się bogatsze i urozmaicone. Organizowała różnego rodzaju pokazy i kursy, na przykład kurs „Przetworów owocowo-warzywnych”, który odbył się w towarzystwie Konstantego Franiaka.
Z dostępnych w Internecie archiwalnych dokumentów dowiaduję się, że Konstanty Franiak przed wojną pracował w Szkole Powszechnej w Wielkiej Wsi. Tuż pod wpisem w kronice – zdjęcie. Na nim wspomniany opiekun, jakiś inny mężczyzna, kobiety w odświętnych bluzkach, niektóre w chustkach na głowie. Obok nich dzieci w sukienkach z koronkowymi kołnierzykami albo szkolnych mundurkach z marynarskimi kołnierzami, a w centrum zdjęcia góra ze słoików i butelek z charakterystycznymi papierowymi „fartuszkami” na wieczkach, pełnych soków i konfitur.
Na kolejnej stronie podobna fotografia z 1938 roku z podobnego kursu, a pod nią kolejna, z kursu pieczenia, na której wokół bab, makowców i gór pączków siedzą w przewiązanych na bakier chustkach mieszkanki Wielkiej Wsi. Z napisu umieszczonego na obrusie dowiadujemy się, że warsztat odbył się 22 i 23 lutego 1938 roku.
- Jubileusz 85-lecia to dobra okazja do czynienia postanowień, snucia planów i marzeń. Już podczas naszego spotkania urodziło się kilka ciekawych pomysłów na artystyczno-kulturalne działania koła
Wilk syty i owca cała
Koło od lat słynęło z przedstawień teatralnych. Wystawiało znane polskie dramaty, ale i sztuki własnej produkcji. Ich twórczynią była często 87-letnia dziś Teresa Wójcik.
– Moją pierwszą sztuką była Uczciwa rodzinka. O czym? O rodzince „nie daj Boże!”. Graliśmy to pięćdziesiąt lat temu. Było trzech bohaterów: ojciec, matka i syn. Wszystkie trzy role pamiętam do dziś doskonale. A nie pamiętają ich ci, którzy je grali – mówi Teresa.
Postanawiamy odbyć spacer po kronice i przywołać jak najwięcej wspomnień. Przy kolejnym przedwojennym zdjęciu wpis o tym, że zimowymi wieczorami panie spotykały się u Marii Fertlińskiej i uczestniczyły w kursach haftowania.
Na zakończenie kursu w domu pani Heleny odbyła się wystawa pod hasłem Artystyczne rękodzieła na wsi, na którą każda członkini zobowiązała się zrobić rzecz niepowtarzalną. Wystawa doczekała się nawet nagrody w postaci krosna do lnu od starosty. A potem wybuchła wojna i Wielka Wieś zamilkła na siedem lat.
Koło założono po raz drugi w 1964 roku. Przewodniczącą została Barabara Stępnik – nauczycielka z lokalnej podstawówki. I znów zimowe wieczory nabrały kolorów. Zimą 1968 roku panie przygotowywały spektakl Wilk syty i owca cała. Tę i inne sztuki koło wystawiało także w sąsiednich wsiach: Szynkielowie, Kamionce, Rychłocicach.
- Występy estradowe w krótkich scenkach i poważnych spektaklach to od 80 lat chleb powszedni koła w Wielkiej Wsi
– Reżyserką była pani Basia Stępnik. Ona nauczyła mnie występować na scenie. A jak? „Był sobie słoooń. Wieeeeelki jak słooooń” – mówi niskim głosem, przeciągając sylaby i robiąc zamaszyste ruchy rękami Barbara, jedna z członkiń.
Potem wystawiały Moralność pani Dulskiej i Qui pro quo. A do łódzkich teatrów jeździły na Trędowatą. Ze szkołą podstawową pojechały do Krakowa, Warszawy, Ojcowa, Wieliczki i Oświęcimia. Czarno-białe fotografie z tych miejsc zdobią dziś kronikę. Organizowały „odczyty z lekarzem, prawnikiem i odczyty hodowlane” i zabawy taneczne z loterią fantową, a zarobione pieniądze przeznaczały na budowę Centrum Zdrowia Dziecka. Z kroniki wiemy, że w latach 70. ubiegłego wieku otrzymywały nagrody pieniężne za udziały w konkursach.
– Za „Więcej mleka lepszej jakości” dwie z mieszkanek dostały może po 50 zł? Nie wiemy. Ale w 1977 roku na prezent na chrzciny czy ślub przeznaczało się 1000 zł. Ja dostałam dwa razy tyle od rodziców chrzestnych; 1200 zł wynosiła pensja nauczyciela. A cukier kosztował 12 zł – wspominają panie.
W czerwcu 1981 roku odnotowano, że kasa koła znacznie się powiększyła i wynosiła 80 tys. zł. Pytam, co mogły za te pieniądze wtedy zrobić.
– Nie za dużo. Albo raczej niemałe pieniądze, ale niewiele można było za nie mieć. To trochę jak dziś 800 zł, może 1000 – kalkulują kołowe koleżanki.
- Szacowne jubilatki z przedstawicielami samorządu. W czerwonej sukience – Jadwiga Pokorska, przewodnicząca koła
Nie ma zabawy w Wielkiej Wsi bez jakiegokolwiek przedstawienia
W kronice mają kartki z podpisami uczestniczek czynu społecznego w 1982 roku. Ciekawy wpis widnieje pod datą 8 marca tego samego roku, czyli ze środka stanu wojennego. „Jak co roku, kobiety spotykają się przy kawie i lampce wina. Z tej okazji władze gminy przychylnie ustosunkowują się do złożonego podania o przydzielenie rajstop, które każda z członkiń otrzymuje”. A już 1 kwietnia, zupełnie na serio, choć to prima aprilis, koło zorganizowało składkę na sanatorium dla dzieci wiejskich w Rabce. Gospodynie uzbierały wtedy 3750 zł, co potwierdza oryginalny kwit.
Dziś koło kultywuje tradycję swoich przodkiń. Uczestniczy w dożynkach, prezentując przyśpiewki autorstwa Teresy. Organizuje pikniki, ogniska, imprezy integracyjne. Bierze udział w konkursach. Jedna z członkiń zdobyła wyróżnienie w zeszłorocznym konkursie „Tygodnika” pod hasłem „Mleczne cuda”, przysyłając przepis na racuchy cynamonowe. W 2020 roku panie zajęły III miejsce w województwie w konkursie „Koło w sercu wsi” zorganizowanym przez ARiMR. Nagrały film o tym, jak wygląda ich działalność artystyczna, o pracy koła i zakupach za dotacje z Agencji.
Wobec takiej historii jubileusz nie mógł być zwyczajny – 85-lecie świętowali późnym wieczorem 9 października.
– Życzę wszystkim paniom zdrowia, uśmiechu, radości każdego dnia, życzę pięknej współpracy. Żeby udało się w waszej wsi jak najwięcej zrobić – życzył w przemówieniu wójt Michał Włodarczyk, a do życzeń dołączył sam marszałek województwa łódzkiego.
Nie ma zabawy w Wielkiej Wsi bez choćby krótkiego przedstawienia. Panie wystąpiły więc w przyśpiewce o Jasiu, który wypomina Kasi niemyte przez cztery niedziele włosy, a ona jemu – szastanie pieniędzmi, co koniec końców nie przeszkadza im wyznać sobie dozgonną miłość. A czy można wyobrazić sobie taki jubileusz bez okolicznościowej piosenki Teresy Wójcik? Chyba nie. Więc niech nie przestanie w Wielkiej Wsi wybrzmiewać odwieczna prawda o wspólnocie gospodyń.
...A teraz wszystko tak się zmieniło, traktory warczą, telewizor gra. Można powiedzieć, że żyć jest miło, lecz wciąż każdemu czegoś jest brak. Już tyle lat trwa nasze koło, idziemy razem już wiele lat. Choć czasem smutno, czasem wesoło, lecz razem łatwiej żyje się nam...
- Jedno z pierwszych zdjęć, na których uwieczniono przedwojenne koło w Wielkiej Wsi. Na warsztaty panie szły nie mniej wystrojone niż na uroczystości
Oprac. Natalia Marciniak-Musiał
na podstawie artykułu Karoliny Kasperek pt. Wielkowiejskie koło z przedwojennym sznytem, który ukazał się w Tygodniku Poradniku Rolniczym 43/2021 na str. 50.
Jeśli chcesz czytać więcej podobnych artykułów, już dziś wykup dostęp do wszystkich treści na TPR: Zamów prenumeratę.
Zdjęcia: Karolina Kasperek, Kamil Kudzin
Karolina Kasperek
redaktorka "dział "Wieś i Rodzina"
Karolina Kasperek w "Tygodniku Poradniku Rolniczym" prowadzi dział "Wieś i Rodzina". Specjalizuje się w tematach społecznych, w tym poradach dla KGW.
Najważniejsze tematy