Kukurydza na ziarno: jakie odmiany wybrać i jak ją nawozić? Przepis na sukces rolnika z Lubelszczyzny

W gospodarstwie w Olszowcu Kolonii w woj. lubelskim kukurydza na ziarno jest uprawiana już od 1987 r. Prowadzący je Ireneusz Nowak zdradza, jakie odmiany plonują w jego gospodarstwie najlepiej i jak optymalizuje nawożenie.
W Olszowcu Kolonii w pow. lubelskim od ponad wieku
Ireneusz Nowak prowadzi wspólnie z żoną Małgorzatą gospodarstwo w Olszowcu Kolonii w pow. lubelskim od 2005 r. Mieszkają w domu usytuowanym na wzniesieniu zwanym Kamienną Górą. Widok z okien domu rozpościera się na kilkadziesiąt kilometrów. To czwarte pokolenie żyjące i gospodarujące w tym pięknym miejscu.
- Historia mojej rodziny toczy się tutaj już od ponad stu lat - opowiada Ireneusz Nowak. - A zaczęło się od decyzji mojego pradziadka, który kupił od rodziny Skawińskich karczowisko. On też stawiał pierwsze budynki. Dom, w którym mieszkam z żoną, dziećmi i rodzicami wybudował mój dziadek. W 2012 r. go przebudowałem.
Uprawy prowadzone na 100 hektarów żyznych ziem
Produkcja roślinna odbywa się tu na ponad 100 ha urodzajnych gleb. – Większość o bonitacij od IIIa do IVa – mówi pan Ireneusz. – To żyzne, gliniaste gleby dobrze magazynujące wodę i sprzyjające osiąganiu wysokich plonów, ale wymagające w uprawie – opisuje rolnik.
Wolniej się ogrzewają, a pod kilkudziesięciocentymetrową warstwą ziemi znajduje się piaskowiec. – Na polach nie brakuje kamieni, bywa, że o imponujących rozmiarach. Stąd właśnie nazwa Kamienna Góra – wyjaśnia pan Ireneusz.
Uprawy są w większości prowadzone w technologii płużnej. – Nie widzę sensu stosowania innych metod, ponieważ nie przekładają się w warunkach naszego gospodarstwa na zwyżkę plonów. Poza tym maszyny do strip tillu są drogie – mówi pan Ireneusz.
I stwierdza, że w tym względzie jest tradycjonalistą: jest zdania, że orkę można ograniczyć, ale nie można całkiem z niej zrezygnować. – Poddana intensywnej chemizacji gleba wymaga napowietrzenia, orka pozwala też dobrze zagospodarować duże ilości resztek pożniwnych – przekonuje.
Co do wspomnianego ograniczania, to mój rozmówca sieje bez orki pszenicę po rzepaku. - Resztek pożniwnych na powierzchni nie zostaje wiele, więc można to bezproblemowo wykonać – wyjaśnia. A w tym roku po raz pierwszy, na próbę, zasiał kilka hektarów rzepaku bez orki, wcześniej głęboszując stanowisko.
Kukurydza w gospodarstwie uprawiana już od lat osiemdziesiątych
Kukurydza uprawiana na ziarno pojawiła się w gospodarstwie prowadzonym przez ojca pana Ireneusza jeszcze w 1987 r. Tak się złożyło, że znał on dr. Tadeusza Solarskiego, który z powodzeniem wprowadzał kukurydzę na Lubelszczyznę. Gospodarstwo w Olszowcu Kolonii było jednym z pierwszych miejsc w regionie, gdzie była uprawiana kukurydza na ziarno.
- Przez pierwsze lata trochę na „wariackich papierach”. Bez sprzętu i znajomości technologii – wspomina pan Ireneusz. – W tamtych czasach kukurydza była zbierana na początku września, plonowała na poziomie ok. 6 t/ha, przy wilgotności często na poziomie 16-18%, czyli wymagającej tylko niewielkiego dosuszania.
Dziś kukurydza jest w Polsce uprawiana praktycznie wszędzie a pan Ireneusz jest przygotowany do prowadzenie tej uprawy jak mało kto. Z jednej strony stoi za nim wieloletnie doświadczenie praktyczne. Z drugiej dysponuje obszerną wiedzą teoretyczną. Praca magisterska, którą obronił na Akademii Rolniczej (obecnie Uniwersytet Przyrodniczy) w Lublinie nosiła tytuł: „Technologia uprawy kukurydzy na ziarno w wybranym gospodarstwie rodzinnym”.
Jakie odmiany kukurydzy plonują najwyżej w gospodarstwie?
Kukurydza zajmuje co roku w gospodarstwie ok. 25 ha. Na tym obszarze pan Ireneusz wysiewa zwykle 4-5 odmian produkcyjnych. Z kolei od kilkunastu do dwudziestu odmian jest wysiewanych na poletkach doświadczalnych. – Średnie plonowanie suchego ziarna z hektara nigdy nie było niższe niż 12 ton – informuje rolnik.
Położenie gospodarstwa i rodzaj uprawianych gleb to główne determinanty wyboru FAO kukurydz uprawianych w pobliżu Kamiennej Góry. – Optymalne dla nas FAO wynosi maksymalnie 260-270. Późniejsze odmiany dają co prawda wyższy plon, ale też i wyższa jest w ich przypadku wilgotność. Do tego jesień bywa kapryśna, co niesie ze sobą ryzyka dla sprawnego przeprowadzenia zbioru – stwierdza plantator.
Obecnie w gospodarstwie wśród odmian produkcyjnych dominują pochodzące z dwóch hodowli: Dekalb i Pioneer. – Od kilka lat najwyżej plonują na poletkach doświadczalnych - mówi Ireneusz Nowak. - Efekty prac nad genetyką w ich przypadku wyróżniają się na tle pozostałych hodowców. Może te różnice w plonie nie są spektakularne, bo dziś każda hodowla jest na dobrym poziomie, jednak te 300-400 kg różnicy na hektarze robi różnicę.
Jakie konkretnie cechy odmianowe przekładają się na zwyżki plonów? - Nowoczesnym rozwiązaniem genetycznym oferowanym przez Dekalb w ich odmianach jest rozchylanie się liści okrywowych kukurydzy w końcowym okresie wegetacji – mówi pan Ireneusz. – Dzięki temu woda szybciej odparowuje z ziarniaków. Co prawda przy niekorzystnym przebiegu pogody i deszczach, zaleta ta może zmienić się w wadę i skutkować kłopotem z fuzariozami – zauważa plantator. I kontynuuje: - Z kolei odmiany pioneerowskie inaczej gospodarują wodą w sytuacjach stresowych lepiej znosząc suszę.
Jak oszczędzać na nawożeniu mineralnym kukurydzy?
Zapytałem pana Ireneusza, jakie działania podejmuje w gospodarstwie, żeby choć w części zredukować wzrost kosztów cen nawozów.
Okazuje się, że nie są to rozwiązania zastosowane dopiero w obliczu wzrostu cen, lecz z powodzeniem praktykowane od lat. - Nie wywożę słomy z pola, mimo licznych propozycji. Wszystkie resztki pożniwne wraz z zawieranymi przez nie składnikami mineralnymi wracają z powrotem do gleby – mówi rolnik. – Stosuję na ściernisko środki przyspieszające rozkład resztek pożniwnych.
Kolejna kwestia, którą w odpowiedzi na to pytanie poruszył pan Ireneusz, to prowadzenie nawożenia na podstawie badań zasobności gleby. Nie tylko standardowych. – Wysokość dawek azotu stosowanego wiosną wyliczam biorąc pod uwagę wyniki badania gleby na zawartość w niej azotu mineralnego – podkreśla. – To pozwala na precyzyjne dawkowania azotu tylko w takich ilościach, jakie są danej roślinie potrzebne.
Aby badanie miało sens, próbki powinny zostać pobrane przed aplikacją nawozów i z przynajmniej z dwóch warstw gleby (0-30cm, 30-60 cm). Choć badanie to jest stosunkowo drogie, to biorąc pod uwagę ceny nawozów azotowych i możliwe do uzyskania dzięki wynikom oszczędności, z pewnością warte jest swojej ceny.
- Co do nawozów wieloskładnikowych, to bardzo duże znaczenie w ograniczaniu ich dawek ma konsekwentne wapnowanie gleby – dodaje pan Ireneusz. – Od 2005 r., czyli od momentu, gdy przejąłem gospodarstwo, systematycznie wapnuję pola. Dzięki utrzymywaniu właściwego pH gleby rośliny efektywnie pobierają i wykorzystują składniki mineralne a ja zmniejszyłem dawki nawozów wieloskładnikowych do minimum bez straty dla wysokości plonów.
A co do nawożenia kukurydzy, na której ta rozmowa się skupiała, to mój rozmówca zaznacza, że jest to roślina, której nie da się oszukać i znacząco oszczędzić na jej nawożeniu. Choć i w tym przypadku są sposoby na efektywne wykorzystanie przez roślinę składników pokarmowych. – Stosuję zlokalizowane nawożenie rzędowe kukurydzy – wyjaśnia Ireneusz Nowak.
Uzasadnione obawy o plon i sprzedaż kukurydzy
Przebieg pogody w bieżącym sezonie nie był w okolicy Bychawy korzystny dla upraw kukurydzy. – W okresie kiedy roślina potrzebowała wilgoci, czyli w fazach wiechowania, temperatury były bardzo wysokie. W takich warunkach zapylanie nie było dostatecznie efektywne – mówi plantator. – Efekty widać na niektórych kolbach, które nie zostały zapylone w pełni i nie wykształciły maksymalnej możliwej liczby ziarniaków.
Druga niekorzystna okoliczność towarzysząca uprawom w tym roku to długotrwały stres wodny spowodowany brakiem opadów. – Roślina broniąc się przed suszą redukowała kolby, nie wykształcając ich w pełni – stwierdza pan Ireneusz.
Na obawy o wysokość plonu nakładają się obawy o niekontrolowany napływ ziarna kukurydzy z Ukrainy. Rolnicy z wschodnich województw ostrzegali o fatalnym wpływie tej sytuacji na Polski rynek już kilka miesięcy temu. – Z nieoficjalnych informacji wynika, że to ziarno wciąż do Polski wjeżdża i w kraju zostaje – mówi pan Ireneusz. Mechanizm tego procederu opisuje następująco: kierowca ciężarówki załadowuje ziarno w Hrubieszowie, które dotarło tam przez granicę koleją. Oficjalnym celem transportu jest port, ale po drodze kierowca dostaje informację, że ma zawieźć ładunek do firmy paszowej w Polsce.
- Jeśli jeszcze dołożymy do tego ceny gazu, których wysokość radykalnie zwiększa koszty suszenia ziarna kukurydzy, to bardzo poważnie obawiam się o to, jak i za jaką cenę będzie można sprzedać kukurydzę z tegorocznych zbiorów – mówi Ireneusz Nowak. – Bo teraz jest tak, że gdzie się nie zadzwoni, z kim się nie rozmawia, nikt nie chce tej naszej kukurydzy kupować.
Krzysztof Janisławski
Fot. Krzysztof Janisławski
Krzysztof Janisławski
dziennikarz "Tygodnika Poradnika Rolniczego", korespondent z Lublina
dziennikarz "Tygodnika Poradnika Rolniczego", korespondent z Lublina
Najważniejsze tematy