Z artykułu dowiesz się
- Jak osiągnąć maksymalny plon z hektara?
- Jakie (i kiedy) zabiegi trzeba przeprowadzić?
Z artykułu dowiesz się
– Nasza przygoda z jęczmieniem browarnym rozpoczęła się od zawarcia umowy z firmą skupującą jęczmień na potrzeby browarnictwa – mówi Radosław Rakowiecki. – Niestety, ta współpraca trwała kilka lat i zakończyła się, ponieważ nasz rozmówca nie był zadowolony z postępowania kontrahenta. – Mieli problemy z przechowywaniem dostaw od rolników, pod różnymi pretekstami opóźniali odbiór zakontraktowanego ziarna. W końcu zdecydowaliśmy zakończyć współpracę, ale nie produkcję jęczmienia. Uprawiamy obecnie jęczmień odmian browarnych z przeznaczaniem na cele konsumpcyjne.
Skąd taka decyzja, dlaczego nie typowe odmiany konsumpcyjne? – Odmiany browarne na naszych ciężkich rędzinach plonują lepiej niż odmiany konsumpcyjne – wyjaśnia pan Radosław. – Siejemy odmiany browarne, ale uprawiamy je stosując technologię przeznaczoną dla odmian konsumpcyjnych, m.in. aplikując więcej azotu niż w przypadku jęczmienia dla browarów. Wyniki są dobre. Na naszych czwartoklasowych glebach osiągamy nawet 8,5 t/ ha przy średnim plonie ok. 6,5 t/ha – mówi Radosław Rakowiecki.
Odmiany preferowane w ostatnich latach w gospodarstwie, to Conchita i Propino. – Tę pierwszą zaczęliśmy uprawiać jeszcze na cele browarnicze. Obie bardzo plenne, pierwsza z nich bardziej odporna na choroby grzybowe – ocenia nasz rozmówca. – W tym sezonie wysialiśmy Propino, przed następnym sezonem poszukamy nowej odmiany.
W kwestii wymagań glebowych, na które należy zwrócić uwagę uprawiając jęczmień, najważniejszy według Radosława Rakowieckiego jest odczyn gleby. – Jęczmień nie lubi kwaśnych gleb. Z tym akurat problemu nie mamy, uprawiamy ziemie o podglebiu węglanowym, co oczywiście też nie jest korzystne dla żadnej uprawy, dlatego systematycznie obniżamy pH. Jednak jęczmień lepiej toleruje podwyższone pH, niż gleby kwaśne – tłumaczy nasz rozmówca.
W gospodarstwie przedplonem dla jęczmienia jarego są zwykle buraki cukrowe. Jak wyjaśnia Radosław Rakowiecki, decyduje o tym czysty pragmatyzm. Buraki najczęściej późno schodzą z pola. Na ciężkich rędzinach w przypadku wystąpienia jesiennych deszczów ciężko byłoby wejść w pole w terminie z siewem ozimin po burakach. – Sianie zbóż ozimych w takich warunkach glebowych i z późną jesienią jest kłopotliwe, bywa ryzykowne, a najczęściej niemożliwe – dodaje plantator.
Przygotowanie stanowiska jesienią pod wiosenny siew jęczmienia polega w gospodarstwie na kultywatorowaniu gleby na głębokość ok. 20–25 cm, następnie na wstępnym jej wyrównaniu. – I z tak przygotowanym stanowiskiem czekamy do wiosny. Specyfika naszej gleby jest taka, że wiosną, w przeciwieństwie do jesieni, jest ona bardzo dobra do uprawy. Mróz i zimowe warunki sprawiają, że staje się lekka. Mając na uwadze coraz częstszy wiosną brak wilgoci, staram się jej nie przesuszać doprawianiem i najszybciej jak jest to możliwe wjechać agregatem uprawowo-siewnym. Opóźnianie siewu odbija się negatywnie na plenności, nawet jeśli nie brakuje wilgoci – zaznacza rolnik.
W tym roku w gospodarstwie jęczmień został posiany 8 i 9 marca na areale 30 ha. Rozstawa międzyrzędzi wynosi 12,5 cm, głębokość siewu to ok. 3 cm. – Kilka lat temu siałem jęczmień na głębokość 2 cm. Teraz sieję głębiej, aby ziarno miało większe możliwości pozyskiwania wilgoci – wyjaśnia nasz gospodarz. Norma wysiewu zależy od rodzaju gleby. Na lżejszych, bo i takie są uprawiane w gospodarstwie, jest to 150–160 kg/ha, w przypadku rędzin 180 kg/ ha. – Staramy się, aby było to ok. 350 ziaren na 1 mkw. – dodaje Radosław Rakowiecki.
Mimo stosunkowo dużych zasobności glebowych, wysokie pH sprawia, że fosfor i potas znajdujące się w glebie są na uprawianych w Żmudzi polach mniej dostępne i słabo przyswajalne. – Dlatego nie możemy specjalnie zaoszczędzić na nawożeniu. I tak w tym sezonie przedsiewnie zostały zaaplikowane nawozy fosforowo-potasowe (ok. 70 kg fosforu w czystym składniku, 100 kg potasu, a także – w sumie – 20 kg azotu na start). W sumie, ponieważ azot zawiera także podawany przedsiewnie (200 kg/ha) Fertil. – Stosowany od kilku lat, zauważalnie poprawia strukturę niezbyt bogatej w próchnicę gleby.
Druga dawka azotu jest aplikowana w fazie pierwszego kolanka jęczmienia. – Na „kodowanie” plonowania (70 kg czystego składnika). W tym roku to saletra amonowa, a nie RSM. Było stosunkowo zimno, więc dozowanie RSM-u byłoby utrudnione. Saletrę udało się rozsypać przed deszczem i mimo że jest chłodno, już się rozpuściła, a po roślinach widać stabilny wzrost, co oznacza, że azot dotarł do systemu korzeniowego i działa. Rozwój i wzrost roślin nie jest specjalnie szybki, bo wciąż temperatury nie są za wysokie, a nasze okolice znowu omijają deszcze, ale jest progres – relacjonuje Radosław Rakowiecki. I dodaje, że trzecia, jakościowa dawka azotu, która zostanie zaaplikowana w fazie liścia flagowego także wyniesie ok. 70 kg czystego składnika.
W najbliższych dniach miało się ocieplić (rozmawialiśmy 15 kwietnia), pogoda powinna więc umożliwić skuteczne dolistne zastosowanie preparatów z mikroelementami.
– Korzystamy z kompleksowych odżywek Active Agro, które charakteryzują się bardzo dobrym stosunkiem jakości do ceny. Do tego miedź, mangan i cynk, których jęczmień bardzo potrzebuje. Jęczmień jest specyficzną rośliną w tym sensie, że niedobory w jego odżywieniu są słabo bądź nawet wcale nie są widoczne. Stąd duża waga stosowania mikro- i makrolementów profilaktycznie – mówi Radosław Rakowiecki.
Co do zabiegów regulacji jęczmienia, ich liczba zależy m.in. od przebiegu pogody. W ubiegłym, bardzo suchym sezonie, w gospodarstwie został zastosowany tylko jeden zabieg skracania przy użyciu preparatu Moddus. – Jeśli warunki pogodowe są lepsze, jest cieplej i więcej wilgoci, a jęczmień jest w lepszej kondycji, wtedy skracam dwa razy. Pierwszy zabieg następuje zwykle na początku fazy strzelania w źdźbło, drugi tuż przed fazą liścia flagowego. Dwukrotne skracanie ma sens, bo dzięki temu na polu pozostaje dużo mniej niezebranego jęczmienia i to się relatywnie przekłada na zyski – przekonuje Radosław Rakowiecki.
Także zabiegi fungicydowe stosowane w gospodarstwie na stanowiskach z jęczmieniem są zazwyczaj dwa. – Po pierwszym zabiegu obserwuję plantację. Jeśli jest taka potrzeba, to powtarzam zabieg. Jeśli nie, kończę na jednym. Niestety, rzadko udaje się poprzestać na jednym zabiegu fungicydowym – śmieje się nasz rozmówca. I dodaje, że terminy stosowania fungicydów są bardzo zbliżone do stosowania regulatorów wzrostu. – Pierwszy zabieg trzeba zastosować po fazie pierwszego kolanka, nawet jeśli nie obserwujemy symptomów choroby. Mniej więcej w fazie liścia flagowego należy zwykle zastosować drugi fungicyd. Substancje czynne preparatów są różne i zmieniane możliwie często. Chodzi o to, aby patogeny nie uzyskiwały odporności. Inaczej w przypadku herbicydów stosowanych w miarę potrzeb po lustracji plantacji. W przypadku uprawy jęczmienia z wsiewką koniczyny czerwonej, co jest w naszym gospodarstwie często praktykowane, zakres możliwych do użycia substancji czynnych herbicydów jest ograniczony – zaznacza nasz rozmówca.
Najważniejsze tematy