- Jak komponować własne mieszanki?
- Jak walczyć z suszą na polu uprawnym?
- Czy jesienne zakładanie użytków ma sens?
Na rynku nasion jest w czym wybierać, ale często okazuje się, że ani kolorowe katalogi, ani zapewnienia handlowców nie zwiększą nam efektywności i nie zagwarantują plonu. Skutki są takie, że hodowcy muszą regularnie dokupować pasze objętościowe, a odnowienie użytku to też kolejne koszty.
Komponowanie i testowanie własnych mieszanek
Praktykiem i rolnikiem, z którego doświadczenia korzysta już wielu hodowców jest Armand Szara, rolnik spod Kętrzyna, u którego w gospodarstwie duży areał zajmują użytki zielone, głównie kośne. Rolnik od wielu lat testuje gotowe dostępne mieszanki, a po latach praktyki i doświadczeń zaczął komponować swoje.
Skąd wziął się pomysł na komponowanie własnych mieszanek, skoro rynek oferuje tak wiele gotowych, sprawdzonych, wyselekcjonowanych mieszanek? Rozmówca przyznaje, że powodów było kilka.
Po pierwsze, duże zróżnicowanie gleb w gospodarstwie od gleb słabszych piaszczystych poprzez zimne gliny aż po niskie torfowe łąki. Po drugie, srogi mazurski klimat, daje popalić, poza tym rzeźba terenu pozostawia wiele do życzenia. A w ostatnich latach doszły do tego znaczne niedobory wody, a potrzeby paszowe z roku na rok są coraz większe.
–
Potrzeby własne to jedno, ale muszę wywiązywać się też z ilości sianokiszonki zamówionej przez moich klientów. Od lat sprzedaję gotowe bele wysokiej jakości sianokiszonki i poza stałymi klientami co roku dochodzą nowi. Dlatego zdecydowałem się po kilkuletnich doświadczeniach na stworzenie autorskich mieszanek specjalnych na wysokiej jakości komponentach. W tym roku wprowadziłem je do sprzedaży – dumnie oznajmia właściciel gospodarstwa. Mieszanki powstałe w wyniku doświadczeń hodowcy, to nowe rozwiązania na rynku lub ulepszenia już istniejących.
Na tę chwilę są to 4 mieszanki, ale rolnik deklaruje, że w przyszłości planuje zwiększyć ilość mieszanek oraz wprowadzić dwie poplonowe.
- Wieloletnia kośna mieszanka lucerny z koniczyną czerwoną i trawami odpornymi na suszę wraz z gatunkiem osłonowym
Przez susze rolnik stawia na minimum czteroletnie użytki zielone
Biorąc pod uwagę perspektywę niedoborów wody w kolejnych latach, rolnik stawia na użytki zielone minimum czteroletnie, oparte na gatunkach radzących sobie w okresach suszy m.in. dzięki głębokiemu systemowi korzeniowemu. Są to głównie lucerna, koniczyna czerwona, kupkówka pospolita i kostrzewa trzcinowa.
Gleby gospodarstwa w Karolewie podobnie, jak na wielu dzierżawionych gruntach, są bardzo zmienne, również w zakresie odczynu mimo dbania o prawidłowe pH, nie zawsze jest tak jakbyśmy chcieli.
– W związku z tym zrezygnowałem praktycznie z uprawy czystej lucerny na rzecz mieszanki lucerny z koniczyną czerwoną z delikatnym dodatkiem intensywnych i tolerancyjnych na suszę traw – wyjaśnia Armand Szara. Rolnik podkreśla, że takie rozwiązanie poza równym i gęstym łanem (piętrowość) ułatwia zbiór i zmniejsza straty, poprawia zakiszanie i strukturę paszy, wpływa również na jej smakowitość i parametry jakościowe.
Poszczególne mieszanki zawierają w swoim składzie rośliny osłonowe jednoroczne. Jest to rozwiązanie „na gotowo” zastępujące zwykle dodawane podczas siewu zboża takie, jak owies czy jęczmień, które zabierają jednak sporo wody innym wysianym roślinom. Bardzo ważne są odmiany zawarte w mieszankach.
– Niezależnie od ceny finalnej chciałem stworzyć mieszanki o pewnym, powtarzalnym składzie z najlepszych komponentów o wysokich parametrach paszowych. Udało się tego dokonać dzięki współpracy z jedną z firm produkujących od wielu lat nasiona, będącej hodowcą zawartych w mieszankach odmian. Istotną kwestią w naszych warunkach jest trwałość użytków, a więc zimotrwałość. Dobrałem w tym temacie optymalne rozwiązania, sprawdzone w naszym klimacie – wyjaśnia rozmówca.
Ważną sprawą w kontekście wschodów, zwłaszcza w trudnych warunkach, jak i plonowania przez cały okres jest zaprawa nasion lucerny. Zastosowane zostało otoczkowanie bakteriami Rhizobium wraz z pożywką dla nich, jak i nawozem dla kiełkującej rośliny.
Jest to jedno z najlepszych rozwiązań na rynku i co najważniejsze, skuteczne. Ciekawą sprawą jest m.in. zawarta w mieszankach kostrzewa trzcinowa – odmiana miękkolistna, wysoce strawna i bardzo dobrze zakiszająca się. Istotną kwestią jest również jej głęboki system korzeniowy.
- Wieloletnia mieszanka kośna traw z koniczyną czerwoną dająca duże plony jakościowej paszy nawet w trudnych warunkach
Lipiec dobrym okresem siewu ze względu na dużą sumę opadów
Ostatnio coraz częściej słyszy się o jesiennym zakładaniu użytków zielonych. Hodowca potwierdził, że on też coraz częściej zakłada nowe użytki zielone jesienią, czasem nawet dość późno, co wiąże się z pewnym ryzykiem, ale jak do tej pory udawało się. Jesienny termin siewu zależny jest od składu gatunkowego, ale i od regionu kraju i o tym warto pamiętać. W przypadku roślin motylkowych jak lucerna, czy niektórych traw wolno kiełkujących zaleca się ich wysiew najpóźniej 10 września. Często dobrym okresem siewu jest również lipiec, który ma dość dużą sumę opadów. Taki siew umożliwia jesienny pokos pielęgnacyjny, dzięki czemu wiosną powinniśmy mieć już niemalże w pełni pozbawiony chwastów użytek.
Warto pamiętać, że bardzo ważną kwestią jest sposób przygotowania ziemi pod zasiew i sposób siewu, trzeba dbać od samego początku.
– Staram się dokładnie uprawiać glebę pod zasiew, ale w sposób szybki, ograniczający straty wody. Nawet przy uprawie orkowej staram się od razu doprawić ziemię i ją zagęścić wałując przed siewem. Siewu dokonuję rzutowo za pomocą specjalnego agregatu Guttler GreenMaster, który również wyposażony jest w wał o doskonałym oddziaływaniu ponieważ silnie zagęszcza glebę, kruszy bryłki, ale i wciska w glebę nasiona. A najważniejsze, że wał nie powoduje powierzchniowego zasklepienia gleby, co przy innych wałach może znacznie ograniczyć wschody – opowiada Armand Szara.
Rolnik oczywiście dba o płodozmian i nawożenie.
Poza regularnym wapnowaniem rozsądnie stosuje inne nawozy organiczne i mineralne ograniczając nawożenie azotowe, a skupiając się bardzo na fosforze, potasie, który dzieli na mniejsze dawki w ciągu roku. Nie zapomina również o siarce, magnezie i innych mikroelementach. Regularnie testuje nawożenie dolistne nawozami mikroelementowymi, aminokwasami i stymulatorami. O innych działaniach rolnika z pasją opowiemy przy kolejnej wizycie w gospodarstwie w Karolewie.
Dr inż. Monika Kopaczel-Radziulewicz
Zdjęcia Dr. inż Monika Kopaczel-Radziulewicz
Zdjęcie główne: Pixabay