Szara pleśń, słodyszek. Kwietniowe deszcze pokrzyżowały rolnikom plany
Kwietniowe deszcze pokrzyżowały rolnikom plany. Nie wszędzie dało się wjechać z regulatorami w rzepak i zboża, czy zasiać zboża jare i buraki cukrowe.
W Wielkopolsce do połowy kwietnia w wielu miejscach spadło około 200 l/m2 wody. Poprzedni rok i wiosna były zupełnym przeciwieństwem – było sucho i zimno. Generalnie w całym kraju wody jest aż nadto, co spowodowało, że nie można było w wielu miejscach złapać optymalnego terminu na skracanie rzepaku, zwłaszcza pod koniec marca i na początku kwietnia, ponieważ występowały wtedy przymrozki. Niektórzy rolnicy zaryzykowali, lecz wielu zrezygnowało. Problemy się piętrzą, tym bardziej że rzepak wszedł w fazę pąkowania, a ocieplenie aktywowało także szkodniki – chowacza czterozębnego i słodyszka, a w pole nie można wjechać...
Co to oznacza w praktyce? Regulację pokroju często wykonujemy fungicydami o charakterze regulatorów wzrostu, co oznacza, że jeśli jej nie zrobilismy, rośliny mogą być niedostatecznie ochronione przed chorobami, a wysoka wilgotność powietrza i ciepła pogoda sprzyjać będą ich presji. Oprócz suchej zgnilizny kapustnych trzeba także zwrócić uwagę na szarą pleśń, cylindrosporiozę, czy niebawem także na werticiliozę. A w kolejce czai się zgnilizna twardzikowa.
Sucha zgnilizna kapustnych. Fot. Łączny.
Cylindrosporioza. Fot. Łączny.
– Takie warunki, jakie mieliśmy w 2. dekadzie kwietnia, sprawiają, że zgnilizna twardzikowa jest stymulowana do tworzenia owocników (apotecjów). Sytuacja wyklaruje się do końca miesiąca. Przypuszczam jednak, że przy tak dużej ilości wody, prawdopodobnie nie będzie 3 wysypów zarodników, tylko 2, a większość z nich skiełkuje w terminie okołokwitnieniowym, co oznaczałoby, że ochrona może się skończyć na 2 zabiegach w tym terminie – przewidywała dr hab. Marta Damszel z UWM w Olsztynie. W zeszłym roku w naszym regionie niektórzy rolnicy robili nawet 3 zabiegi, bo obserwowaliśmy 3 wysypy zarodników.
Szara pleśń. Fot. Łączny.
Pogoda sprzyjała chorobom
– W regionie północno-wschodnim padały obfite deszcze, a średnia temperatura ostatnich tygodni od pełnego ruszenia wegetacji rzepaku ozimego wynosiła odpowiednio 6,03; 5,81; 4,37; 9,7°C z epizodem przymrozków nawet do –9,1°C przy gruncie. Dopiero w drugiej dekadzie kwietnia temperatura nie spadała poniżej 0°C, a maksymalna temperatura w ciągu dnia rosła do 17–20°C. Zatem rozkład temperatury i regularne opady lokalnie uniemożliwiły wykonanie zabiegów regulacji i ochrony roślin, a w zależności od stanowiska wilgotność gleby uniemożliwia wjazd na pola. Przebieg pogody sprzyjał wyraźnie nasilaniu suchej zgnilizny kapustnych, której sprawcy wymagają do skutecznej infekcji zwilżenia liści oraz szarej pleśni preferującej wysoką wilgotność. W 2. dekadzie kwietnai rośliny rzepaku były na przełomie faz wydłużania pędu i pąkowania BBCH 30–33/51–53. Na stanowiskach ze słabo rozwiniętym systemem korzeniowym, co skutkowało słabym pobieraniem składników, w tym azotu, obserwowaliśmy silne przejaśnienie nowo wytworzonych liści i ich łódeczkowaty pokrój – mówiła dr hab. Damszel.
Apotecjum zgnilizny twardzikowej. Fot. Łączny.
Kondycja odmian, które zimą lepiej zniosły obfite opady, jest bardzo dobra. Te, które regenerują się z pąków bocznych rozwijają się wolniej i są słabsze. Na wybranych plantacjach błędy jesiennego odchwaszczania potęgują złą kondycję roślin, które nie wykształciły pąków bocznych i są karłowate.
– W regionie północno-wschodnim pod koniec 2. dekady kwietnia skończył się optymalny okres stosowania regulatorów wzrostu. Należy jednak założyć, że formowanie łodyg i pąkowanie trwało jeszcze około 6 dni, zatem można było jeszcze polecać opóźnioną regulację z triazolami lub trineksapakiem etylu (rejestracje pozwalają na zabiegu w fazie BBCH 31–55). Wykonany zabieg ograniczył dodatkowo nadmierny zrzut pąków kwiatowych, a następnie zawiązków łuszczyn – mówiła ekspertka.
Pilnować szkodników - słodyszek i chowacz
Po przekroczeniu optymalnej fazy rozwojowej na regulację – zielonego pąka, a przy presji patogenów i widocznych popękanych pędach, stanowiących dodatkowe wrota infekcji, zaleca się do mieszaniny przeznaczonej głównie do ograniczenia szkodliwości słodyszka i chowaczy dodanie, np. triazoli ograniczających grzyby. Jednak jeśli planowane jest jeszcze nawożenie nalistne, powinno się te zabiegi oddzielić, by nie potęgować fitotoksyczności u roślin. Faza zielonego pąka to zdecydowanie ostatni moment na wykonanie zabiegu, ponieważ później już należy planować ochronę okołokwitnieniową.
Słodyszek. Fot. Agrarfoto.
Burak mocno opóźniony
Jeśli chodzi o buraka cukrowego, to jak się dowiedzieliśmy w rejonie działania cukrowni Nordzucker Opalenica, zasiane zostało około 60% areału. W zeszłym roku dla porównania siewy zakończyły się w połowie kwietnia. Wtedy jednak było chłodno i sucho, więc buraki siane na końcu wschodziły dopiero na początku maja. W tym roku może być podobnie. W niektórych rejonach działania innych koncernów, szczególnie na południu kraju, sytuacja jest niestety nieco gorsza, bo szacuje się obsianie dopiero 30–40% przewidzianej powierzchni.
Mokry kwiecień spowodował, że nie można było zasiać buraków. Na zdjęciu pole czekające na zasiew (stan z 20 kwietnia). Fot. Daleszyński.
Siew w trzeciej dekadzie kwietnia jest już dość późnym terminem, ale zważywszy na fakt, że koniec miesiąca był ciepły, wschody powinny nastąpić po 8–10 dniach. Mówimy na razie o opóźnionym siewie, a nie o opóźnionej wegetacji. Problematyczne było doprawienie do siewu cięższych stanowisk, bo deszcz, padający co parę dni, uniemożliwiał wjazd w pole. Jednak początek 3. dekady kwietnia był słoneczny i sporo buraków udało się zasiać.
Przez często padające deszcze nie dało się w niektórych rejonach wjechać ze skracaniem zbóż – 20 kwietnia w jęczmieniu 1. kolanko było na ok. 5 cm. Fot. Daleszyński.
dr Maria Walerowska, Jacek Daleszyński
dr Maria Walerowska
zastępca redaktora naczelnego, szef działu Uprawa
Jacek Daleszyński
<p>redaktor top agrar Polska, specjalista w zakresie uprawy roślin.</p>
Najważniejsze tematy