- Testujemy brony mulczowe: pierwszy taki test!
- Różnice i podobieństwa
- Na jakich polach testowaliśmy
- Moc ciągnika do pracy z bronami
- Jak brony rozporowadziły resztki pożniwne
- Cyfrowa analiza obrazu
- Optymalne ustawienie bron
- Ocena funkcjonalna
- Pierwsze wnioski
Wyzwania, jakie stawia przed rolnikami zmieniający się klimat, do spółki z nowymi wytycznymi Wspólnej Polityki Rolnej UE sprawiają, że coraz większym zainteresowaniem cieszą się w Polsce narzędzia do bardzo płytkiej uprawy. Jak to zwykle w takich sytuacjach bywa, producenci maszyn starają się dostosować do nowych warunków, poszerzając ofertę takiego sprzętu.
Pierwszy test bron mulczowych
W związku z tym redakcja top agrar Polska wraz z redakcją profi przeprowadziła test porównawczy bron mulczowych krajowych producentów. Zaproszenia z prośbą o dostarczenie modeli o szerokości ok. 7,5 m wysłaliśmy do wszystkich polskich producentów tych maszyn, na co pozytywnie zareagowały firmy:
- Agro-Masz
- Krukowiak
- Namysło
- Rolmako
- Smela
- Unia
Większość firm przekazała nam sprzęt o podobnej szerokości, co nie udało się Unii, która ze względów produkcyjnych do Nagradowic przywiozła 9-m model. W efekcie łączna szerokość robocza testowanych narzędzi to niemal 50 m!

Specjalnie dla Was prezentujemy gamę testowanych maszyn, ich parametry techniczne i ceny i ustawienia, przy których eksperci firm decydowali się na przejazdy testowe. Po analizie wyników i obserwacji wschodów samosiewów, w kolejnym numerze top agrar Polska, profi oraz na naszych stronach internetowych zaprezentujemy szczegółowe wyniki naszych badań i obserwacji.
Maszyny zaskakująco podobne: to dobrze!
Ku naszemu zdziwieniu, maszyny nie różniły się w kwestii zastosowanych palców sprężystych i jak jeden mąż były to podwójne palce, o grubości 16 mm i długości 750 mm. Nieco krótsze palce miała maszyna Unii, co pewnie wynikało z intensywnych testów nowego modelu jeszcze w poprzednim sezonie. Niewielkie różnice zaobserwowaliśmy też pod względem liczby rzędów (po pięć) i odległości między rzędami (od 40 do 50 cm). W tym zakresie maszyny były więc niemal identyczne i dobrze, bo dzięki temu możemy trafniej wskazać na zależności efektu pracy od ustawienia zębów, czy zastosowanego przedniego narzędzia.

Z zamontowania przedniej sekcji zrezygnowała firma Smela, a Krukowiak zrezygnował z przedniej sekcji roboczej, montując w to miejsce jedynie zestaw kół podporowych. W przypadku maszyny Agro-Masz i Rolmako przednią sekcję roboczą stanowiły proste talerze z niewielką falą. Z kolei firma Namysło zdecydowała się na dostarczenie maszyny z przednią sekcją talerzy falistych. Unia postawiła na przedni wał nożowy. Dzięki temu na tych samych stanowiskach mieliśmy de facto różne maszyny.

Celowo nie narzucaliśmy wyposażenia dodatkowego testowanych bron, by umożliwić producentom pochwalenie się know-how i dostosowanie sprzętu do wcześniej zaprezentowanych warunków. Do dyspozycji mieliśmy więc trzy stanowiska:
- ściernisko po jęczmieniu jarym 2 dni po zbiorze,
- ściernisko po rzepaku 18 dni po zbiorze i talerzowaniu,
- ściernisko po rzepaku 18 dni po zbiorze bez talerzowania.
Pola z lekką, piaszczystą glebą, utrzymywane w bardzo dobrej kulturze, dzięki czemu mimo niewielkiej ilości opadów plon jęczmienia jarego wyniósł w tym roku 5 t/ha, a rzepaku 4,5 t/ha. Niestety, pozbawione opadów pola były bardzo suche i miejscami twarde, co utrudniało pracę.

Wystarczy ciągnik o mocy 175 KM
Dzięki uprzejmości marki Valtra podczas naszego porównania mieliśmy do dyspozycji dwa wyposażone w nawigację RTK i 9-calowe monitory SmartTouch ciągniki fińskiej marki T175 Versu o mocy 175 KM oraz T145 Versu o mocy 145 KM. Mniejszy wykorzystywaliśmy do prób przed testem i wstępnego ustawiania bron, a większy był głównym koniem pociągowym podczas testu.

Za jego kierownicą zawsze siedział ten sam członek zespołu testującego. Choć brony nie ważyły sporo jak na możliwości tego ciągnika (od 1500 do 3120 kg), ale były długie (od 315 do 363 cm), więc w celu bezpiecznej jazdy w transporcie konieczne było zastosowanie przedniego balastu o masie 650 kg. Jedynie w przypadku współpracy z broną Unia Buzzard przydałoby się kilkaset kilogramów dodatkowego obciążenia.
Porównanie maszyn odbyło się na specjalnie wydzielonych poletkach (przydzielonych w drodze losowania), oddzielonych metrowym pasem kontrolnym. Każdą maszyną wykonywaliśmy dwa przejazdy z prędkością 12 km/h oraz dwa przy 18 km/h, przy zakładanej głębokości pracy w zakresie 10–30 mm. Nawigacja ułatwiła nam pracę pod kątem 30 stopni względem kierunku pracy kombajnu. Między polami i przy przejazdach z prędkością 12 i 18 km/h pozwalaliśmy na korekty ustawienia.
Choć głębokość pracy nie była duża, okazało się jednak, że jazda 7-m broną z prędkością 18 km/h może być sporym wyzwaniem dla ciągnika o mocy 145 KM, szczególnie na cięższych glebach i pagórkach, dlatego warto do pracy delegować ciągnik o mocy przynajmniej 170 KM.

Równomierne rozprowadzenie resztek pożniwnych
Podczas testu zweryfikowaliśmy rzeczywistą szerokość roboczą maszyn, a na każdym stanowisku i dla każdej prędkości roboczej sprawdzaliśmy głębokość roboczą palców. Ważną częścią naszego porównania była też likwidacja sterty kolorowych zrębków drewnianych (12 km/h i 18 km/h), dzięki czemu dowiedzieliśmy się więcej na temat potencjału każdej z maszyn do równomiernego rozprowadzania resztek.


Idąc z duchem czasu, zdecydowaliśmy się na zaproszenie do współpracy Katedry Inżynierii Biosystemów Uniwersytetu Przyrodniczego w Poznaniu, której eksperci wykonają cyfrową analizę obrazu pod kątem:
- wymieszania ścierniska, czyli udziału frakcji żółtej – słoma i brązowej – gleba,
- zerwania ścierniska, czyli widoku pola po usunięciu resztek i luźniej gleby.
Aby to uzyskać, po każdym przejeździe robiliśmy pięć zdjęć w losowo wybranych miejscach. Razem uzbierało się kilkaset fotografii rejestrujących obraz na powierzchni 1/4 m2.

Na poletka wróciliśmy po dwóch tygodniach, by ocenić liczbę siewek przed przejazdem i po przejeździe.

Optymalne ustawienia brony do pracy
Zanim jednak brona przystąpiła do porównania, eksperci producentów mieli za zadanie przygotować maszynę na polu testowym, tzn. wybrać optymalne ustawienia kąta pracy zębów i przedniej sekcji roboczej (jeśli była), by uzyskać jak najlepszy efekt pracy.

Ten zależy niestety od uznania, bo wciąż jednym zależy na jak intensywniejszym spulchnieniu wierzchniej warstwy gleby, a drudzy zalecają tylko wzruszenie resztek i delikatną pracę w ziemi. Zaprezentowane w kolejnym numerze naszego magazynu wyniki pokażą, kto miał rację.

Warto zaznaczyć, że każda brona była dodatkowo testowana przez dwóch traktorzystów PHR Tulce na areale ok. 50 ha.
Podczas tych prac polowych wykonywaliśmy ocenę funkcjonalną pod względem:
- czasu składania/rozkładania,
- obsługi (zaczepianie, składanie),
- konserwacji,
- dokładności regulacji głębokości pracy,
- zachowania maszyny w transporcie,
- widoczności na elementy robocze,
- działania i regulacji wyposażenia dodatkowego,
- odporności na zapchanie i zgarnianie resztek,
- kopiowanie nierówności terenu.
Pierwsze wnioski: prędkość robocza ma znaczenie
Choć na oficjalne wnioski jeszcze za wcześnie, możemy powiedzieć, jaki jest wpływ prędkości roboczej na intensywność zwalczania samosiewów w uprawie rzepaku. Zaobserwowaliśmy, że wraz ze wzrostem prędkości roboczej intensywność niszczenia samosiewów spadała, co można łatwo wytłumaczyć mniejszą podatnością zębów na dostosowywanie się do nierówności terenu. Potwierdza to pomiar głębokości roboczej. Średnia głębokość robocza przy przejazdach z prędkością 18 km/h była o ok. 0,5 do 1,5 cm niższa od średniej głębokości roboczej podczas przejazdów wykonywanych przy 12 km/h.
Niewątpliwie wpływ na jakość pracy ma zastosowanie przedniej sekcji roboczej. Tu najlepsze recenzje zbierały mocno falowane talerze firmy Namysło, które najlepiej pomagały zniszczyć samosiewy rzepaku.
Oczywiście, nie bez znaczenia jest też agresywność pracy zębów. Producenci podczas naszego testu decydowali się na różne ustawienia i to, co tutaj jest oczywiste, im bardziej agresywne i im większy kąt pracy, tym skuteczność wyższa. Więcej spostrzeżeń i szczegółowe wyniki naszych analiz już niedługo!
Dziękujemy gościnnej PHR Tulce!

Podziękowania za gościnność i umożliwienie przetestowania polskich bron mulczowych kierujemy do kierownictwa Poznańskiej Hodowli Roślin w Tulcach. To na polach spółki produkującej materiał siewny mogliśmy bez trudu poświęcić się porównywaniu polskich maszyn.
Lokalizację, a w zasadzie gospodarstwo nasienne, wybraliśmy nieprzypadkowo, ponieważ właśnie w takich zastosowaniach brony mulczowe mogą się okazać niezwykle ważne, aby za pomocą częstych przejazdów na dużej szerokości roboczej, a i niewielkiej głębokości roboczej można było okresowo zwalczać chwasty i samosiewy zebranego wcześniej plonu.
fot. Beba, Konieczka, Sierszeńska