Z artykułu dowiesz się
- Jakie są prognozy dla rynku zbóż i rzepaku?
- Jaka będzie cena pszenicy w 2022 i 2023 roku?
- Jaka będzie cena kukurydzy w 2022 i 2023 roku?
- Jaka będzie cena rzepaku w 2022 i 2023 roku?
- Czy suszenie ziarna będzie opłacalne?
Z artykułu dowiesz się
Na światowych giełdach ceny pszenicy, rzepaku i kukurydzy mocno się wahają. W połowie sierpnia na paryskim Matifie notowania wrześniowych kontraktów pszenicy w ciągu kilku dni spadły o 26 euro. Przez następne dwa tygodnie odrabiały te starty, co świadczy o niestabilności rynku. Również kukurydza w połowie sierpnia zaliczyła duży spadek na Matifie. Notowania z terminem zapadalności staniały do 307,75 euro, ale w ciągu kolejnych dni wzrosły o 12 euro. Natomiast rzepak od kilku tygodni konsekwentnie dąży do ceny 600 euro i w tej chwili kosztuje tyle, co we wrześniu 2021 r. Stawki takie, jak mieliśmy w kwietniu – ponad 1000 euro za tonę to już przeszłość.
Duży wpływ na te ceny ma oczywiście wojna na Ukrainie, bo tanie oferty sprzedaży pszenicy z Ukrainy i Rosji wciąż przyciągają uwagę rynku. Trzeba też zauważyć, że wysyłki ukraińskiego ziarna realizowane przez czarnomorskie porty osłabiają nieco presję na wzrost cen. Przynajmniej na razie, bo już widać, że skala eksportu z ukraińskich portów nie jest duża – do tej pory wywieziono ok. 1,5 mln ton produktów rolno-spożywczych. Według stanu pod koniec sierpnia 62 proc. wolumenu stanowiła kukurydza.
- Eksport ukraińskiego zboża jest jeszcze zbyt mały, aby znacząco wpływać na obniżenie ceny pszenicy. Większy wpływ na ceny będzie w scenariuszu zawieszenia broni lub otwarcia negocjacji pokojowych - ocenia Waldemar Raczkiewicz, ekspert ekonomiczny ING.
Poza tym cały czas istnieje niepewność, czy Rosja nie zerwie umowy z ONZ, co w ostatnich dniach mocniej przekłada się na notowania cen surowców, dowodząc, jak bardzo rozchwiany jest rynek.
- W Chicago kontrakty na kukurydzę i pszenicę mocno drożały w obawie, że kontrofensywa strony ukraińskiej na południu kraju może skłonić Rosję do zerwania porozumień o korytarzu eksportowym. Wsparciem dla notowań zbóż są obniżające się perspektywy zbiorów kukurydzy w Stanach Zjednoczonych i w Europie – informował 30 sierpnia Andrzej Bąk z Warszawskiej Giełdy Towarowej e-WGT.
Ponadto na światowe ceny pszenicy wpływa także rekordowa fala upałów, która ograniczyła produkcję zbóż w Indiach. Niewykluczone, że kraj ten będzie musiał importować ziarno. Z powodu suszy rosną też wymagania importowe innych krajów, np. Chin.
Obecnie w zależności od regionu kraju, ceny pszenicy kształtują się na poziomie 1480-1500 zł/t za pszenicę konsumpcyjną i 1340-1510 zł/t za paszową, wykazując tendencję spadkową, bo przecież w lipcu średnia cena sprzedaży pszenicy konsumpcyjnej wynosiła 1550 zł/t. Staniał także rzepak. Jeszcze w żniwa rolnicy mogli go sprzedać po 3000 zł/t, teraz stawki wynoszą ok. 2850-2900 zł/t. Rosną natomiast ceny suchej kukurydzy. Obecnie skupowana jest po ok. 1400 zł/t.
Wpływ na te ceny, poza niepewną sytuacją na świecie, mają także dobre zbiory w Polsce. W większości kraju zboża i rzepak sypnęły przyzwoicie. Zdaniem GUS zbiory zbóż podstawowych wyniosą 26,6 mln ton, czyli o 1 proc. więcej od średniej z ostatnich pięciu lat. Natomiast w przypadku rzepaku oczekiwany jest silny wzrost zbiorów, bo aż o 12 proc. Izba Zbożowo-Paszowa ocenia, że wysokie będą też zbiory kukurydzy za sprawą rekordowego areału jej uprawy szacowanego na około 1,15 mln ha.
Jak wobec tego będą kształtowały się ceny pszenicy, kukurydzy i rzepaku w Polsce? To pytanie, na które trudno odpowiedzieć, ale specjalnie dla Was wraz z analitykami i ekspertami rynkowymi przygotowaliśmy prognozę cen.
Jak ocenia Jacek Śpiewak, Dyrektor Działu Zbóż w Agrolok, sezon 2022/2023, który właśnie się zaczyna, rodzi wiele niepewności zarówno dla producentów rolnych, jak i dla przetwórców zbóż i rzepaku.
- Z jednej strony mamy bardzo komfortowy bilans zbóż i rzepaku w Polsce. Udane zbiory w 2022 r. gwarantują zaopatrzenie przetwórstwa na cały sezon oraz dają możliwość prowadzenia eksportu (Polska produkuje dużo więcej zbóż niż zużywa na własne potrzeby). Z drugiej strony zaś mamy niepewną sytuację na świecie, jeśli chodzi o możliwości eksportu z Ukrainy przez Morze Czarne oraz podejście do zakupów zbóż z Rosji – wyjaśnia ekspert.
Także Grzegorz Kozieja, Dyrektor Biura Analiz Sektora Food and Agri w Banku BNP Paribas ocenia, że wydarzenia polityczne w największym stopniu zmieniają trendy na rynku zbóż i roślin oleistych.
- Ceny na rynkach światowych zaczęły spadać mniej więcej w tym samym czasie, kiedy pojawiła się deklaracja ze strony amerykańskiej administracji o konieczności utworzenia korytarzy morskich do eksportu zbóż z Ukrainy. Trend ten wyhamował po zbliżeniu się cen do poziomów sprzed wybuchu wojny Rosji przeciw Ukrainie – wyjaśnia dyrektor.
Z kolei dyrektor Śpiewak zwraca uwagę, że poza sytuacją geopolityczną wielu przetwórców w Polsce i Europie zastanawia się, czy otrzymają właściwe zaopatrzenie w gaz i energię potrzebne do funkcjonowania zakładów i utrzymania mocy produkcyjnych na dotychczasowym poziomie.
- Niepewności te powodują, w zależności od informacji, która oddziałuje na rynek, dużą zmienność cen na giełdach towarowych (kilkanaście, kilkadziesiąt euro w ciągu jednej sesji). W związku z tym zauważamy ostrożne podejście zarówno producentów rolnych, którzy w tym roku na dużą skalę postanowili magazynować swoje plony, sprzedając znacznie mniejsze ilości w trakcie zbiorów, jak i skupujących i przetwórców, którzy z postanowili nie pracować na wysokich zapasach, ponieważ finansowanie jest wyjątkowo kosztowne, a zmienność ceny jest bardzo ryzykowna – wyjaśnia ekspert Agroloku.
Oczywiście trudno jest przewidzieć, jak ukształtują się ceny pszenicy czy innych surowców rolnych. Ale trzeba pamiętać, że w Polsce ceny są atrakcyjne dla sprzedających wówczas, kiedy mamy do czynienia z dużym eksportem przez porty.
- Wpływ na polski eksport zbóż i konkurencyjność na rynkach światowych ma podaż z Ukrainy oraz to, na ile w handlu zbożem uczestniczy Rosja - olbrzymi dostawca zbóż. Pamiętamy sytuację, jak wysoko poszybowały ceny zbóż po 24 lutego 2022 r., kiedy wstrzymano załadunki statków z Ukrainy na Morzu Czarnym oraz jak dostawcy z Rosji przestali cieszyć się sentymentem (sankcje itp). Wtedy to Polska i inne kraje bałtyckie były rynkiem, który zaopatrywał w zboża tych odbiorców, którzy dotychczas kupowali w Ukrainie czy Rosji – przypomina dyrektor Śpiewak.
Również Waldemar Raczkiewicz z ING ocenia, że ważny będzie eksport ziarna, bo będziemy mieć dużą jego podaż.
- Jeżeli tempo eksportu będzie niskie, z czasem presja na ceny będzie coraz wyższa. Tym bardziej, że u naszych sąsiadów, z którymi handlujemy zbożem (poza Ukrainą – Niemcy, Czechy, Słowacja, Litwa), zbiory pszenicy były nieco wyższe niż w zeszłym roku (33,5 mln t vs. 32,7 mln t). W ostatnim czasie do Polski przywieziono stosunkowo dużo kukurydzy, a to może mieć niemały wpływ na ceny pszenicy, przede wszystkim w okresie zbiorów kukurydzy, choć te prognozowane są na niższym poziomie – zaznacza Raczkiewicz.
Dodaje, że zainteresowanie ziarnem ze strony przetwórni może być mniejsze przez koszty suszenia i wyższą cenę krajową niż z importu.
- Rolnicy, którzy nie dysponują większą powierzchnią magazynową będą zmuszeni obniżać ceny kukurydzy lub zmagazynowanej pszenicy (zadecyduje kalkulacja opłacalności), aby zwolnić powierzchnie magazynowe pod zebraną kukurydzę – wyjaśnia bankowy ekspert.
Również w ocenie Śpiewaka do końca roku 2022 będziemy mieli do czynienia z podobnie ostrożnym podejściem do handlu zarówno sprzedających jak i kupujących, jak obecnie.
- Pierwsi prawdopodobnie będą sprzedawać ograniczone ilości, a drudzy będą zaopatrywać się tylko na bieżącą produkcję, nie tworząc zapasów – wyjaśnia.
Wobec tego przedstawiciel Agrolok ocenia, że ceny pszenicy mają szansę utrzymać się na poziomach około 1500 zł/t.
- W pierwszej połowie 2023 roku może bardziej nasilić się podaż, natomiast najprawdopodobniej nie zmieni się podejście przetwórców, którzy dalej będą pracować na niskich zapasach (koszty finansowania, dostępność gazu i energii). Szacujemy, że nie wpłynie to na wzrost cen i utrzymają się one na podobnym poziomie – przewiduje dyrektor Śpiewak.
Bardziej optymistyczne prognozy dla polskich rolników mają analitycy banku Credit-Agricole. Ich zdaniem wyraźny spadek cen na razie nie nastąpi. Duże obniżki są spodziewane dopiero w sezonie 23/24 wraz z prawdopodobnym zwiększeniem się ich światowej podaży.
- Prognozujemy, że ceny pszenicy w Polsce wyniosą ok. 200 zł/dt na koniec 2022 r. oraz ok. 150 zł/dt na koniec 2023 r. - czytamy w letniej AgroMapie Credit-Agricole, wydanej w lipcu 2022 r..
Z kolei Grzegorz Kozieja z Banku BNP Paribas dodaje, że u źródła przesłanek dla utrzymania wysokich cen zbóż leżą kwestie polityczne: dostępności gazu i jego cen, a w konsekwencji cen i możliwości produkcji nawozów sztucznych, cen paliw.
Natomiast analityk ING ocenia, że w kwestii cen pszenicy na koniec bieżącego roku odniesieniem może być notowanie kontraktu grudniowego. 30 sierpnia na zakończenie sesji kwotowany był na poziomie 322 euro (spadek o 7 euro w ciągu dnia). Według średniego kursu NBP z dn. 30 sierpnia kwotowanie w walucie krajowej wyniosło 1524 zł/t.
Z kolei w przypadku prognoz cen pszenicy w połowie 2023 roku odnieść się można do notowania kontraktu majowego’23 i wrześniowego’23.
- Kontrakty 30 sierpnia br. kwotowane były na poziomach odpowiednio 322 euro (1524 zł) i 307,25 euro (1454 zł). W przypadku cen przeliczeniowych istotnym będzie kurs euro/zł. Obecnie otoczenie międzynarodowe dalej cechuje się dużą niepewnością, a presja inflacyjna w kraju może się nasilić się po wakacjach. Kurs euro/zł przewidywany jest w szerokim trendzie bocznym z większą szansą na wyższe poziomy, co oznacza, że kurs ten na koniec roku powyżej 4,8 zł nie powinien być niespodzianką, czyli w tym scenariuszu będzie wyższy przelicznik ceny kontraktów notowanych w euro – ocenia Waldemar Raczkiewicz, ekspert ekonomiczny ING.
Natomiast na wiosnę, w ocenie analityka ING, zakładając, że ceny gazu mogą być już w trendzie spadającym (będzie to miało bezpośredni wpływ na ceny nawozów) rynki zbożowe mogą wyceniać pszenicę w coraz niższych cenach.
- Wspomnieć też można o inicjatywach związanych z czasową regulacją rynku gazu i energii elektrycznej na poziomie unijnym, co może przyspieszyć spadek cen gazu i wyceny kosztów produkcji rolnej. W efekcie może to wywołać presję na spadek cen zbóż. Na wiosnę również będą publikowane wstępne szacunki areału zasiewów oraz prognozy plonów. Plony - poza wieloma innymi czynnikami - będą również zależeć od poziomu nawożenia. Jeżeli pierwsze prognozy będą wyraźnie obniżone, ceny pszenicy mogą się zacząć rosnąć – wyjaśnia Raczkiewicz.
Wspomniane na początku spowolnienie gospodarcze, będzie również mocno odczuwalne dla podmiotów działających w przetwórstwie surowców rolnych. Zwykle podmioty te działają na niskich marżach, a również zmagają się ze znacznym wzrostem kosztów działalności.
- Kłopoty tego sektora będą oznaczać mniejsze zapotrzebowanie na surowiec, co wywoła presję na ceny zbóż – ocenia Raczkiewicz.
Na ceny kukurydzy w tym roku silny wpływ będzie miała susza, która dziesiątkuje uprawy w całej Europie i mocno obniża prognozy plonów. Amerykański Departament Rolnictwa przewiduje, że zbiory ziarna w UE spadną aż o 15 proc. w stosunku do zeszłorocznych zbiorów. Ale jak pisaliśmy wyżej, w Polsce zanosi się na dobre zbiory, mimo suszy na zachodzie kraju.
- Według europejskiego obserwatorium JRC Mars plony kukurydzy na ziarno, na poziomie UE, będą niższe o 16 proc. zarówno w stosunku do roku 2021, jak i średniej pięcioletniej. Można się więc spodziewać wsparcia dla relatywnie wysokich cen kukurydzy – ocenia Kozieja.
Agrolok prognozuje, że ceny kukurydzy suchej wyniosą około 1400 zł/t i podobnie, jak w przypadku zboża utrzymają się na tym poziomie w pierwszej połowie 2023 r.
Z kolei w ocenie analityków ING ceny te mogą być wyższe.
- Ceny kukurydzy w kraju od trzech miesięcy pozostają stosunkowo stabilne. Jednak prognozowane zbiory w tym sezonie mogą być na niższym poziomie niż przed rokiem co będzie mogło wpływać na potencjalne wzrosty. Dużą niewiadomą jest skala produkcji w Ukrainie, a przede wszystkim możliwości transportu ziarna. Po sezonowych spadkach związanych ze zbiorach, cena w listopadzie i grudniu może szybko odbić do poziomów sprzed żniw, czyli przekroczyć 1500 zł/t. A trend wzrostowy lub utrzymanie wysokiego poziomu cen do połowy 2023 r. będzie kontynuowane, dając przesłanki do kolejnych wzrostów – wyjaśnia specjalista ING.
Natomiast analitycy Credit Agricole wyliczyli, że cena kukurydzy na koniec roku może wynieść nawet 1700 zł/t, a na koniec przyszłeho roku spaść do 1400 zł/t.
W tym roku jednak ogromnym problemem dla rolników chcących suszyć kukurydzę będą ceny gazu. Część z nich deklaruje, że sprzeda mokre ziarno, choć jest sporo tańsze od suszonego. Inni, zwłaszcza posiadający zwierzęta będą zakiszać.
- Ceny gazu są kosmiczne, więc na pewno nie dam rady wysuszyć wszystkiego. Kalkulowałem to i najlepiej będzie, jak większość sprzedam na mokro, a do suszenia zostawię sobie niewielką ilość. Boję się, że gaz jeszcze bardziej pójdzie w górę, zwłaszcza że dziś Rosja zakręciła kurek Europie. Wiem też, że ci rolnicy, którzy nie mają suszarni, planują sprzedać kukurydzę od razu po żniwach – mówi nam rolnik z Mazowsza, który uprawia kukurydzę na 75 ha.
Waldemar Raczkiewicz przyznaje, że opłacalność suszenia kukurydzy będzie stać pod wielkim znakiem zapytania.
- Wszystko będzie zależało od poziomu cen i różnicy między kukurydzą mokrą i suchą. Jednak już pod koniec 2021 r. korzystanie z usługowego suszenia ziarna nie było opłacalne. Końcówka tego roku przyniesie prawdopodobnie jeszcze wyższe koszty energii, które nie będą w pełni kompensowane przez wzrosty cen kukurydzy. Inaczej sprawa może wyglądać, jeśli po zbiorze producenci zdecydują się na suszenie i przechowywanie ziarna przy korzystaniu z własnych suszarni i bazy magazynowej – ocenia ekspert.
Generalnie suszenie ziarna w sezonie 2022 dla wszystkich podmiotów niesie za sobą potrzebę zaangażowania znacznie wyższego kapitału.
- Pozyskanie kredytu jest droższe, a czasami trudniejsze. Istnieje również niepewność co do dostępności odpowiednich ilości gazu (pomijając jego cenę). W tym sezonie ceny skupu kukurydzy pojawiają się później niż w innych latach, chęć kupujących do zawierania umów z wyprzedzeniem jest mniejsza niż wcześniej – wyjaśnia dyrektor Śpiewak.
Zauważa, że podmioty zajmujące się suszeniem kukurydzy zmieniają stawki potrąceń za wilgotność, aby uwzględnić wyższe koszty suszenia (gaz, energia, osuszka).
- Dzieje się tak właśnie po to, aby suszenie było opłacalne i możliwe – zaznacza.
Dla graczy giełdowych informacją o dużej wadze było porozumienie handlowe pomiędzy Ukrainą, Turcją, ONZ i Rosją. Od czerwca do połowy sierpnia taniała też ropa naftowa, która jest powiązana z rzepakiem z uwagi na cele paliwowe.
Na poziom cen przypadku rzepaku wpływa też wyższa podaż zarówno samego rzepaku, jak i innych oleistych np. soi. A tegoroczne zbiory rzepaku w UE mają być o 11 proc. wyższe niż przed rokiem i ponad 9 proc. wyższe niż wynosi pięcioletnia średnia.
- Rekordowe wartości są prognozowane dla Polski – 3,6 mln t to dla naszego kraju to niemal 13 proc. więcej niż w 2021 r. i aż 32 proc. więcej niż średnia z lat 2017-2021 (2,73 mln t). Nie tylko w naszym regionie mamy wzrost podaży. Według sierpniowej prognozy USDA rzepaku w sezonie 2022/23 ma być zebrane 82,5 mln t. To ponad 14 proc. (10,2 mln t) więcej niż w niedawno zakończonym sezonie. Podobnie sytuacja wygląda w przypadku soi, wzrost rok do roku szacowany jest na ponad 11 proc. W mniejszym, kilkuprocentowym stopniu ma wzrosnąć produkcja palmy – wyjaśnia ekspert ING.
I zaznacza, że bieżący wolumen zapasów końcowych ponad 6,8 mln t jest o prawie 50 proc. wyższy niż przed rokiem.
- Czynniki podażowe przemawiają za tym, że ceny rzepaku będą na niższych poziomach niż te które mieliśmy w okolicach maja. Jednak pod koniec roku ceny mogą ponownie wzrosnąć, przekraczając poziom 3500 zł. Wiele będzie zależało od decyzji producentów i wyborze miedzy sprzedażą a dalszym magazynowaniem. Tradycyjnie wraz z końcem sezonu stawki będą się umacniać, ale przy bieżącej sporej podaży zarówno globalnej, europejskiej, jak i polskiej, nie powinny być na większym poziomie niż w maju tego roku – ocenia Waldemar Raczkiewicz.
Z kolei Wiktor Szmulewicz, szef Krajowej Rady Izb Rolniczych ocenia, że rzepak zdrożeje maksymalnie do 4 tys. zł/t. Ale zaznacza, że rynki są tak rozchwiane, że ciężko jest prognozować.
- Czy ktoś się spodziewał rok temu, że rzepak będzie kosztował 5 tys. zł/t? No nie! Sądząc po obecnej sytuacji na rynkach światowych, cena raczej nie wzrośnie aż tak bardzo. Ale to oczywiście zależy od zbiorów na świecie i światowego zapotrzebowania. Cały czas wielką niewiadomą pozostaje eksport ubiegłorocznych i obecnych plonów z Ukrainy - wyjaśnia Szmulewicz.
Natomiast ekonomiści Banku Credit Agricole, biorąc pod uwagę tendencje na globalnym rynku roślin oleistych przewidują, że cena rzepaku w Polsce na koniec 2022 r. wyniesie ok. 4200 zł/t. W ich ocenie spadnie dopiero na koniec 2023 roku, kiedy to skupy będą oferować 3400 zł/t.
- Sytuacja popytowo-podażowa na rynku rzepaku jest relatywnie dobra na tle pozostałych roślin oleistych. Należy jednak pamiętać, że rośliny oleiste charakteryzują się dużym stopniem substytucyjności, stąd uważamy, że w najbliższych kwartałach ceny rzepaku mimo wzrostu jego zapasów pozostaną na podwyższonym poziomie – wyjaśniają bankowi eksperci.
W oczekiwaniu na lepsze ceny rolnicy magazynują więc swoje plony. Jak ocenia Izba Zbożowo-Paszowa, po ilości ofert sprzedaży zbóż przez rolników trudno było nawet stwierdzić, iż w kraju trwały żniwa.
Kamila Szałaj
dziennikarka strony internetowej Tygodnika Poradnika Rolniczego
redaktor w zespole PWR Online, odpowiedzialna głównie za stronę www.tygodnik-rolniczy.pl
Najważniejsze tematy