Kończy się sezon zbioru jabłek. Jak zadbać o sad jesienią?
Jest to też ten czas, kiedy drzewa – po zdjęciu owoców – przygotowują się do zimy, a pąki kwiatowe przyspieszają w procesie różnicowania, a więc przychodzi pora na zabiegi pozbiorcze i… warto pomyśleć o analizach gleby, zwłaszcza że w większości rejonów sadowniczych miniony sezon należał do "przekropnych" i wiele składników pokarmowych zostało wymytych.
Jak poprawić wybarwienie jabłek tuż przed zbiorem?
W przypadku późnych odmian jest jeszcze możliwość wykonania zabiegów mających na celu poprawę wybarwienia. Ze względu na trwające zbiory nie ma już czasu na doświetlanie jabłek za pomocą cięcia, ale możemy jeszcze spróbować dokarmiania fosforem i/lub potasem. Należy pamiętać, że intensywne dokarmianie potasem może sprzyjać przerastaniu jabłek i pogorszeniu ich zdolności przechowalniczej. Z drugiej strony, w niektórych przypadkach zwiększenie kalibrażu jabłek może być bardzo korzystne, zwłaszcza że dokarmianie potasem jednocześnie sprzyja zwiększeniu zawartości cukrów.
Niektórzy sadownicy stosują przed zbiorami bardzo wysokie dawki chlorku wapnia, co powoduje zwijanie liści i szybką poprawę wybarwienia. Działanie takie upośledza jednak dalsze funkcjonowanie liści, a więc drzewom trudniej jest się później przygotować do zimy i słabiej wykształcają pąki kwiatowe – obniżamy więc naturalny potencjał drzew do wydania w następnym roku dobrej jakości jabłek. Jeśli więc drzewa w tym roku bardzo silnie owocowały i mają przez to słabsze pąki, może nie warto korzystać z tej metody poprawy wybarwienia. Jeśli natomiast plonowanie w tym roku było słabsze i przez to drzewa są w świetnej kondycji, zabieg taki nie powinien mieć większego wpływu na ich kondycję.
Zwracam też przy tej okazji uwagę, że wbrew panującym opiniom nawozy fosforowe (stosowane do poprawy wybarwienia) mają różną skuteczność działania, zwłaszcza gdy robi się zimno. Badania wskazują na różną przyswajalność związków fosforu występujących w nawozach w zależności od temperatury – przy temperaturze przekraczającej 20˚C praktycznie wszystkie działają bardzo dobrze, ale gdy temperatura spada do 17˚C – przyswajalność popularnego MAP spada do 50%, a formy H3PO4 – do 40%. Obniżenie temperatury do 12˚C powoduje obniżenie przyswajania wymienionych nawozów stosownie do 30 i 20%. Dalsze obniżanie temperatury do 10˚C (i poniżej) powoduje spadek przyswajalności do kilkunastu procent. Dla porównania – są nawozy, w których przyswajalność fosforu przy temperaturze 12˚C wynosi 80–90%, przy 10˚C – 75–85%, a przy dalszym obniżeniu temperatury – 70–80%. Niech nie zmyli nas fakt, że na opakowaniu (przy różnych nawozach) zawartość fosforu wyrażona jest wszędzie w P2O5 – to jest zawartość fosforu w przeliczeniu na tę formę (wymagają tego stosowne przepisy) i nie oznacza, że wszystkie zawierają to samo.
Choć dla wielu może to być już truizm – przypominam, że jeśli jabłka nie były wcześniej odpowiednio doświetlone, trudno od nich wymagać, aby w ciągu kilku dni nabrały atrakcyjnego rumieńca. Przy obecnej sytuacji na rynku warto się zastanowić, czy w niektórych przypadkach nie zrezygnować z tych ostatnich zabiegów i po prostu części zbiorów od razu nie przeznaczyć dla przetwórstwa. Z drugiej strony pamiętajmy, że dokarmianie fosforem i potasem będzie też wspomagało prawidłowy rozwój pąków kwiatowych, a więc nawet jeśli jabłka nie zdążą już wykształcić atrakcyjnego rumieńca, to zastosowane odżywki nie zostaną stracone.
Dokarmianie drzew w sadzie po zbiorze jabłek
Standardowo zaraz po zbiorach przystępujemy do dokarmiania cynkiem, borem, a także (obowiązkowo) tymi składnikami, których niedobory zaobserwowaliśmy (lub stwierdzono badaniami) w okresie sezonu wegetacyjnego – zakładamy, że skoro wcześniej ich brakowało, to obecnie i na starcie przyszłego sezonu również wystąpią w niedoborze. Coraz częściej sadownicy sięgają w tym okresie po gotowe preparaty zawierające magnez i komplet mikroelementów – uważam takie działanie za słuszne (zwłaszcza w sezonie, który obfitował w ulewne deszcze), choć pewnie nie we wszystkich przypadkach jest to konieczne. Są to jednak dość tanie odżywki, a stosowane w zalecanych dawkach raczej na pewno nie zaszkodzą. Zwracam jednak uwagę na pewien wyjątek: jeśli w trakcie sezonu na liściach zauważono objawy niedoboru potasu, które to spowodowane były zablokowaniem tego pierwiastka przez nadmiar magnezu – z dokarmiania powinno się wykluczyć magnez.
W przypadku drzew bardzo osłabionych w wyniku obfitego owocowania lub porażenia przez choroby czy szkodniki (zwłaszcza przędziorki) do zabiegów dokarmiających warto użyć też aminokwasów, lub – jeszcze lepiej – preparatów algowych (choć jest to droższa opcja). Z powodu ich stosowania nie powinniśmy się obawiać wtórnego wzrostu – nie nastąpi on, o ile nie zaburzymy gospodarki hormonalnej. Dlatego nie przesadzajmy z dawkami, zwłaszcza gdy używamy aminokwasów pochodzenia odzwierzęcego, które to ze względu na inne proporcje pomiędzy zawartymi w nich aminokwasami zazwyczaj silniej pobudzają do wzrostu w okresie wiosenno-letnim – można się więc spodziewać, że i w okresie jesiennym silniej mogą wpływać na wtórny wzrost pędów.
Kolejnym składnikiem, na który należy zwrócić uwagę, jest azot. Przez wiele lat unikano dokarmiania azotem po zbiorach, tłumacząc to ryzykiem pobudzenia wtórnego wzrostu. Jak już wielokrotnie wspominałem, jesienią drzewa szykują się do spoczynku zimowego i gromadzą zapasy, m.in. wycofując składniki odżywcze z liści do części stałych. O ile nie zaburzymy gospodarki hormonalnej poprzez stosowanie preparatów o takim działaniu lub np. poprzez cięcie letnie, drzewa nie wznowią wzrostu wegetatywnego. Możemy więc bezpiecznie stosować dokarmianie azotem – powszechnie stosuje się do tego celu roztwór mocznika.
Od wielu już lat zaleca się stosowanie jesienią 5% roztworu mocznika w celach fitosanitarnych – aby przyspieszyć rozkład liści i w ten sposób ograniczyć źródło infekcji parcha jabłoni w roku następnym. Jest to jednak zabieg, który powinno się przeprowadzać późno – w momencie, gdy z drzew spadają już liście. Taki zabieg powoduje sparzenie liści, a więc nie wpływa już na zaopatrzenie drzewa w azot.
Jeśli więc chcemy poprawić jesienią zaopatrzenie drzew w azot (do czego zachęcam) to powinniśmy stosować mniejsze stężenia mocznika, które nie spowodują uszkodzenia liści. Polecam 1% roztwór stosowany 2–3-krotnie, zaczynając zaraz po zbiorach. Możemy przy tej okazji dodać magnez i mikroelementy – zwłaszcza bor i cynk, które dość wolno przemieszczają się w roślinie i warto dokarmianie nimi przeprowadzić wcześnie, dopóki liście są jeszcze zielone i w pełni sprawne fizjologicznie.
Oprócz mocznika możemy stosować też inne nawozy azotowe, przy czym ciekawą opcją jest wykorzystanie mieszanek NPK z przewagą azotu lub zrównoważonych – rośliny przecież świetnie wykorzystają podane w tym czasie składniki, a powinniśmy mieć na uwadze, że ciągle trwają procesy różnicowania się pąków kwiatowych. Nie traktujmy więc dokarmiania jesiennego jako dodatkowy koszt na koniec sezonu, ale jako świetną inwestycję na rok następny.
Analizy glebowe w sadzie pozwolą zaoszczędzić na nawozach
Gdy jesteśmy już po zbiorach, możemy przystąpić do pobrania próbek gleby (można to zrobić i wcześniej, ale w trakcie zbiorów z natury brakuje na to czasu). W nowoczesnym, intensywnym sadzie analizy powinno się wykonywać możliwie często, zwłaszcza gdy ma się za sobą nietypowy sezon – np. obfitujący w ulewne opady. W większości rejonów sadowniczych mieliśmy przekropne lato i należy się spodziewać, że wiele składników pokarmowych zostało wymytych. Jeśli analizy wykonamy jesienią, będziemy mieli dużo czasu na zaplanowanie i wykonanie nawożenia z zachowaniem polecanych odstępów pomiędzy stosowanymi nawozami. Dotyczy to zwłaszcza nawożenia potasem, do którego w okresie jesienno-zimowym możemy wykorzystać tańszą sól potasową.
Zwracam też uwagę na konieczność badania gleby pod kątem zawartości przyswajalnego wapnia. Składnik ten jest ciągle traktowany lekceważąco – pokutuje stare przekonanie, że wapnowanie ma na celu głównie korektę odczynu i jeśli pH jest dobre, to pewnie i wapnia nie brakuje. Jest to fałszywe podejście, ponieważ wiele czynników może wpływać na odczyn, a przeprowadzane analizy wskazują zazwyczaj na deficyt przyswajalnego wapnia w naszych sadach. A przecież to właśnie wapń jest składnikiem, którego drzewa owocowe pobierają najwięcej.
Autor: Mgr inż. Zbigniew Marek
Zdjęcia: A. Okła-Wierzbicka
Joanna Białek
Najważniejsze tematy